- Wydarzeniach z okresu rządów cesarzowej Margritty, mówicie? - nie wytrzymał w końcu Gerhardt. Dziwił się, że tylko Elmera zainteresował powód, dla którego profesor zjawił się w okolicy. - Nie macie kroniki jakiejś, ksiąg opactwa, albo też czegoś, sam nie wiem, podobnego. Miejsca, w którym moglibyśmy sprawdzić, chociaż pobieżnie, dlaczego w ogóle nasza zguba się tu zjawiła?
Stłumił rękawem potężne kichnięcie. W powietrzu unosiły się prawdziwe chmury z kurzu, poruszone pobieżnym przemeblowaniem dokonanym przez zakonnika. Wyciągnął z kieszeni chustkę i schował w niej twarz.