Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2016, 22:34   #10
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Międzynarodowy port lotniczy Bamako-Senou, Madison i Max

Madison wyprostowała się unosząc dłonie i uśmiechając się.
- Panowie spokojnie. Na pewno zaszło jakieś nieporozumienie.

- Wyjdźcie z rękami do góry. Porozmawiamy. - odpowiedział jeden z żołnierzy.

-Panowie , ja naprawdę nie mam czasu na takie gówno. Wy nie widzicie ,że robimy ostatnie sprawdzenie stanu magazynowego?! Czy wam się w dupach nie poprzewracało?!!
Podniesiony i rozdrażniony głos Petersona, najwyraźniej nie zrobił na żołnierzu, większego znaczenia.

W odpowiedzi padły słowa:
- Wyjdźcie z rękami do góry, powtarzam. Okażecie dokumenty i wrócicie do pracy.

- Czy nie wyraziłem się dostatecznie jasno?! -wykrzyczał Max
- Proszę wybaczyć koledze, jest dosyć… nerwowy. Może jednak podejdą panowie do nas? - Elliott nadal uśmiechała się do żołnierzy. - Sprawa jest dosyć delikatna, a nie chcemy by to nieporozumienie narażało na szwank naszą misję i wasze zatrudnienie. Omówimy to na spokojnie i na pewno wszyscy wyjdziemy stąd zadowoleni.

Kilka chwil niepewności i ciszy.
Żołnierze chyba przemyśleli sprawę i wolno zaczęli podchodzić w stronę najemników.
- Tylko bez żadnych sztuczek.
- Bo będziemy strzelać bez ostrzeżenia. - dodał drugi do tej pory milczący wojskowy.

- Jeśli to, że wyjmę dokumenty z torby nie będzie sztuczką, mogę panom zagwarantować bardzo spokojną rozmowę. - Madison skinęła głową na plecak. Spoczywała w nim spluwa z tłumikiem, znając chłopaków mieli swoje raczej przy sobie.

-Ah tak, przepraszam za mój ton ,ale jest to sprawa bardzo delikatna.- zreflektował się Maks

Żołnierze krok za krokiem zbliżali się w stronę najemników. Ich ruchy były powolne, ale uważne spojrzenie, nawet w oślepiającym świetle latarek mogło dostrzec pewność siebie i pewną czujność, której nabywało się przez lata służby. To wyraźnie świadczyło o tym, że nie mają do czynienia z byle młokosami, dopiero co wcielonymi do służby, ale z dwoma zawodowcami. Madison klęczała już przy plecaku. Żołnierze zbliżyli się na odległość trzech metrów.
- Coście za jedni? - zapytał ostrym tonem wyższy z członków patrolu - Mówcie w tej chwili.

- Agentami wynajętymi przez kościół do przebadania sprawy przemytu broni przez duchownych. - Kłamstwo automatycznie wypłynęło z jej ust. Madison spokojnie chwyciła broń dając znak kumplom po lewej, dłonią, która trzymała klapę plecaka.

Niższy z mężczyzn na słowa o kościele, splunął na ziemię i zaklął pod nosem.
- Rozumiem - powiedział dowódca - Pytanie tylko dlaczego przeprowadzacie waszą akcję w nocy i bez powiadomienia dowódcy obiektu?

-Ponieważ ma być to akcja przyłapania na gorącym uczynku przemytników ,a wy właśnie ją CHAMSKO przerwaliście!- dodał Peterson

- Ciśnie mi się na usta jeszcze jedno pytanie - odparł dowódca patrolu - Ile zapłacicie, żeby w naszym meldunku nie pojawiło się ani jedno słowo o tej tajnej akcji?

Madison uśmiechnęła się szczerząc zęby i podziękowała bogu za portfel pełen dolarów w tym opuszczonym przez bankomaty kraju.
- Myślę, że z uwagi na naszego chlebodawcę stawka może was usatysfakcjonować.

- Dwie stówy na łebka? - mruknął pod nosem mężczyzna - I zapominamy o wszystkim.

- Panowie, cena jak najbardziej słuszna za wasz trud ale nie biegam z taką gotówką na akcje, po stówie na łebka i rozstaniemy się za porozumieniem stron? - Madison na chwile poluzowała uchwyt na broni.

Żołnierze spojrzeli po sobie i po chwili kiwnęli do siebie.
- Dobra - mruknął dowódca - Dawajcie kasę i z pięć minut, was tu nie widzę. Nikt przecież nie chce kłopotów.
Madison sięgnęła po gotówkę w jednej z kieszonek plecaka, nigdy nie wsadzała całej do portfela. Wyjęła plik banknotów spiętych opaską i podeszła do żołnierza.

- Pięć minut i znikniemy z twojego świata. - Wyciągnęła w jego stronę plik banknotów.

Gdy Madison zbliżałą się do żołnierzy, ci opuścili latarki, aby światło nie raziło jej zbytnio. Wyższy mężczyzna wyciągnął dłoń po pieniądze. Jego chłodna dłoń dotknęła dłoni najemniczki. Mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie i schował pieniądze do kieszeni.
- Pięć minut - po tych słowach obaj żołnierze odwrócili się na pięcie i ruszyli do wyjścia.

Kobieta odetchnęła i spojrzała na towarzyszy.
- Jesteście mi winni forse “bracia”. Zbierajmy się stąd szukać naszego białego autka.

-Czekaj ,czekaj Madison , a co z bronią? Może “pożyczymy “ parę sztuk?- Zapytał Max

Madison podeszła do skrzyni i zajrzała co ciekawego może się im trafić.
- Dla mnie spoko, ale wolałabym nie biegać teraz po tym lotnisku z bronią na wierzchu, więc możemy zgarnąć kilka mniejszych fantów i magazynki. - Uśmiechnęła się do swoich towarzyszy. - Święta przyszły wcześniej w tym roku.
 
Aiko jest offline