Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2016, 09:21   #26
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Po zakończonej walce Andariel odetchnęła z wyraźną ulgą. Starcie z goblinami nie należało do najcięższych, ale mogło takim być, gdyby nie doświadczenie i umiejętności wszystkich dziesięciu śmiałków.
Elfka musnęła dłonią rozcięcie na swoim policzku, szeptem wypowiadając słowa w języku Wysokich Elfów. Jej smukłe palce rozświetliły się jasnym blaskiem na ułamek sekundy, a kiedy odsłoniła policzek, po ranie nie było ani śladu. Otarła jedynie jeszcze nie zaschniętą krew, po czym rozejrzała się po polu bitwy.

- Niech straty tego spotkania - zaczęła mówić łagodnym tonem, spoglądając ze smutkiem na martwe konie - uzmysłowią nam, a także bezustannie przypominają, że rozpościerająca się przed nami droga usłana jest niebezpieczeństwami i zasadzkami, że winniśmy mieć ciągłe baczenie na czyhające na nas zagrożenie.
Chciała dodać jeszcze kilka słów, lecz nic, co mogłoby pokrzepić serca pozostałych, nie przychodziło jej do głowy, prócz "łatwiej nie będzie". Niesprawiedliwa śmierć niewinnych istot wprawiła Andariel w zadumę, dlatego przez dłuższą chwilę, która dla niej zdawała się zaledwie kroplą przelaną w wartkim strumieniu, elfka nie odezwała się już ani słowem.

Dopiero gdy wszyscy zaczęli zbierać się do wymarszu, Andariel powróciła myślami z dalekiego Ulthuanu do reiklandzkich lasów. Wtedy też zauważyła rannego psa, który próbował samotnie poradzić sobie ze swoim cierpieniem.
- Twój przyjaciel wykazał się dzisiaj niesamowitą odwagą - odezwała się, kiedy podeszła do Yael. - To niezwykły dar, mieć takiego towarzysza na dobre i na złe. Czuję od niego wielką lojalność wobec ciebie.
Andariel uśmiechnęła się do dziewczyny, po czym kucnęła przy zwierzęciu i z żalem spojrzała na jego smutny pysk.
- Cierpi, choć stara się tego nie okazywać przy tobie - oznajmiła. - Nie jest jednak dla niego za późno. Jestem mu w stanie pomóc, jeśli tylko wyrazisz na to zgodę.


Ruiny dawnej strażnicy napawały nieprzyjemnym uczuciem. Choć najprawdopodobniej nie kryły w sobie nic nikczemnego poza wspomnieniami starych dziejów.
W oknach nie tliły się podejrzane światła, a zwierzęta nie stroniły od bliźniaczych wież.
- Pogoda się pogarsza. Zimna i deszczowa noc przed nami - stwierdziła Andariel, spoglądając na zachmurzone niebo.
Ze smutkiem doszła do wniosku, że tej nocy nie popatrzy w gwiazdy, wspominając dalekie tereny jej rodzimego Ulthuanu. Lubiła bowiem właśnie w taki sposób spędzać wieczory, myślami powracając do swojego domu. Dzięki temu znacznie łatwiej było jej walczyć z tęsknotą i z wyobcowaniem na terenach rządzonych przez podejrzliwych i zaślepionych żądzą władzy ludzi.
- Odpocznijmy i nabierzmy sił, rankiem powinniśmy wyruszyć w dalszą podróż - zasugerowała, po czym sama udała się w stronę zabudowań, by skryć się przed zimnym deszczem.

Po skromnej kolacji Andariel podeszła do jednego z okien i wpatrzyła się w krople deszczu, gęsto spadające z nieba. Nie czuła się senna, zmęczenie również jeszcze jej nie doskwierało na tyle, by nie móc spędzić chwili na cichej kontemplacji.
Nie czuła potrzeby, by samej rozpoczynać z kimś rozmowę, jednak nie miała też nic przeciwko, jeśli któreś z towarzyszy zdecydowałoby się podejść i przeszkodzić jej w rozmyślaniach. Chciała po prostu dać im szansę na solidny odpoczynek, bo przeczuwała, że na drodze, którą mieli wyruszyć rankiem, czekały na nich niemałe trudności i niebezpieczeństwa o wiele groźniejsze, niż zasadzka goblinów.
Jeśli natomiast ktoś potrzebował z nią porozmawiać, przyjęłaby go z uśmiechem, nie zaś z żalem czy złością za zakłócanie spokoju.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 11-11-2016 o 10:21. Powód: dodanie odnośnika do podkładu muzycznego.
Pan Elf jest offline