Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2016, 18:31   #89
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kuchnia była niemal pusta. Venora zauważyła tylko młodego adepta, którego kojarzyła z lekcji jazdy konnej, jako butnego i nie potrafiącego się w pełni podporządkować chłopaka. Niewiele starszy od niej człek szorował wielki garniec, do którego bez problemu sam mógłby się schować. Gdy tylko zauważył Venorę powitał ją szerokim uśmiechem. W ciągu ostatnich dni stała się legendą wśród młodzików i adeptów jakim i ona sama była.
-Pogromczyni bandytów w moich skromnych progach!- rzekł teatralnie rozkładając ręce na boki jakby witał w faktycznie własnych włościach.
-Nie widziałem cię na obiedzie. Pewnie sposobisz się do wyprawy, co?- spytał dociekliwie -Zgłodniała i przyszła sprawdzić czy coś się ostało! Ha! Proszę cię bardzo!- zrobił trzy susy w kierunku jednego z garnców, na brzegu którego zawieszona była spora chochla -Gulaszu ostało się trochę. Jeszcze letni- zaproponował. Sława całkiem nie leżała Venorze lecz nie zamierzała też nikogo ganić tylko dlatego, że ktoś powie jej kilka miłych słów.
- Już się bałam, że znów skończy się na owsiance - zażartowała rycerka. - Jeśli można to poproszę dwie porcje. Mam dziś niespodziewanego gościa - dodała w tonie wyjaśnienia czemu aż tyle jedzenia potrzebuje. - … Który, kto wie, może zostanie u nas na dłużej - stwierdziła na koniec z uśmiechem, pochodząc krok za chłopakiem.
Młodzieniec tylko wzruszył ramionami -Tam są misy. Podaj, nałożę ci porcje- rzekł.

Rycerka rozejrzała się po półkach które wskazał i sięgnęła po naczynia. Chwyciła je w obie dłonie i podeszła do kuchcika. Wyciągnęła ręce z miskami ku niemu.
- Coś ciekawego dzieje się na treningach odkąd mnie na nich nie ma? - Venora pociągnęła dalej rozmowę. Zdała sobie przy okazji sprawę z tego że już będzie trzeci tydzień jak została wysłana na swoją pierwszą samodzielną misję.
-Wszystko jak było- odrzekł bez głębszych uczuć wzruszając obojętnie ramionami -Dociskają nas i wylewają z nas ostatnie poty na treningach, a wykłady teoretyczne jak zwykle nudne. Wiadomo, co kto lubi…- chłopak mówił nakładając sporą porcję gulaszu -A ci co pyskują szorują korytarze, wychodki i gary. Z wszystkiego złego ja mam chyba najlżej za co chwała Helmowi- uśmiechnął się -Słyszałem o twojej wyprawie. Kiedy ruszacie?- zagaił.
Venora skinęła głową na potwierdzenie.
- O świcie - wtem paladynka zrobiła minę jakby przypomniała sobie o czymś ważnym. - No nie, muszę jeszcze miecz sobie kupić - jęknęła na samą myśl o tym, że znów będzie musiała iść na ten ziąb, a przez pogodę to i pewnie sklepikarze zamkną się dziś wcześniej.

Co prawda rycerka miała już oręż lecz po całym dniu chodzenia z nim zdała sobie sprawę jak bardzo była przyzwyczajona do zwykłego długiego miecza. Półtorak był dla niej po prostu... inny. Jedna ręka szybciej męczyła się od niego, natomiast trzymanie go dwurącz było nie dość że niepraktyczne to i przeszkadzało jej w operowaniu tarczą. Dlatego też, przez nadejście strażników świątyni, całkowicie zapomniała o tej kiełkującej w niej decyzji. Teraz jedyne czego była pewna to tego, że nie sprzeda półtoraka, sugerując się wystrojem celi sir Aleksandra, Venora chciała zatrzymać go na pamiątkę. Szczególnie, że miecz zasługiwał na to
-No cóż, kto nie ma w głowie, ten ma w nogach - stwierdziła z rozbawieniem Venora, ostrożnie biorąc do rąk miski.
-Oby wam się powiodło wszystko zgodnie z planem- skomentował chłopak, a po chwili odchrząknął jakby chciał coś jeszcze dodać tylko się wahał. W końcu jednak przełamał się i zwrócił raz jeszcze do rycerki -Nim przystąpiłem do służby, obiecałem dziadkowi że będzie ze mnie dumny. Mój dziad to sędziwy starzec i może nie doczekać czasów kiedy jego wnuk sam ruszy na własną krucjatę. Obiecałem że przyniosę mu pamiątkę z jakiejś wielkiej bitwy. Trofeum po pokonanym wrogu, bądź coś podobnego. Gdybyś po wszystkim wspomniała sobie o mnie i przyniosła coś co pokazałbym dziadowi, by poczuł dumę, będę rad…

Venora, która w międzyczasie sięgnęła po łyżki, żeby mieć czym jeść gulasz, przekrzywiła głowę słysząc prośbę chłopaka.
- Oczywiście, że mogę i chętnie to zrobię - odparła mu z lekkim uśmiechem lecz zaraz nieco spoważniała. - Ale czy jesteś pewien, że chcesz go obdarować czymś co przypomina o wydarzeniu, w którym ciebie nie było? - rycerka przypatrywała mu się wnikliwie. - Czyż nie było by to kłamstwem?
Westchnęła w końcu, a na jej twarz wrócił przyjazny uśmiech.
- Pamiętaj, że nie żyjemy dla krucjaty czy wielkich czynów tylko po to by uczynić to miejsce lepszym dla tych, którzy sami nie mogą się obronić - mrugnęła do niego. I dopiero gdy wypowiedziała te słowa to zdała sobie sprawę z tego, że nie powinna nikogo pouczać.
- Dziękuję jeszcze raz - uniosła lekko dłonie z naczyniami wypełnionymi gulaszem. - Do zobaczenia.
Nie czekając na jego odpowiedź, Venora wyszła z kuchni, zostawiając kuchcika z jego własnymi myślami. Paladynka nie miała w planach go pouczać, a i miała nadzieję, że chłopak nie uzna jej słów za złośliwość. Już jeden "Ludwik" w świątyni jej wystarczył.

Kobieta nareszcie dotarła do stołu przy której czekała na nią wieśniaczka.
- Proszę - postawiła Arsen pod nos naczynie wraz z łyżką i zasiadła obok niej. Panna Oakenfold dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że od śniadania był to pierwszy raz kiedy mogła sobie usiąść. Tak, był to bardzo zabiegany dzień, a musiała jeszcze tyle zrobić.
"Miecz po siebie przecież sam nie pójdzie" westchnęła i zanurzyła łyżkę w gulaszu.
- Twoi rodzice pewnie nie wiedzą, że tu jesteś, co? - mruknęła z mrugnięciem oka, zachęcając Arsen do mówienia.
-Zostawiłam im list!- odpowiedziała dumna z własnej zaradności.
Venora pokręciła głową z niedowierzaniem. Ale czego się spodziewała? Że będzie chciała przekonać swoich rodziców by jej pozwolili?
Paladynka więc nie skomentowała tego. Chyba będzie musiała sama napisać list do jej rodziców z wyjaśnieniami... Nie miała pojęcia co się w takiej sytuacji robi, więc uznała że jak tylko zje i przebierze się w suche szaty to pójdzie do Augusta.
- Jedz szybko, zaraz pójdziemy do mnie, poszukam ci jakiś suchych ubrań. Musisz się przebrać, żebyś się nie pochorowała - jakoś tak panna Oakenfold poczuła się odpowiedzialna za dziewczynę. - Poczekasz w moim pokoju, a ja w tym czasie pójdę porozmawiać z przełożonym w twoim imieniu - na koniec Venora uśmiechnęła się w taki sposób, że Arsen mogła poczuć, że wszystko będzie dobrze.

Młode dziewczę pokornie skinęło głową i wzięło się do pałaszowania sporej porcji gulaszu pachnącego tethyrskimi papryczkami, oraz zacną dziczyzną z grzybami. Całości smaku dopełniało świeże pieczywo, które akurat z takim gulaszem komponowało się idealnie.
Arsen zjadła całość a resztę sosu z półmisku wytarła resztkami chleba i tak oto mogła z czystym sumieniem odstawić czyściutkie naczynie.
-Jestem gotowa- zwróciła się do Venory. Rycerka skwitowała słowa dziewczyny uśmiechem. Po czym obie wstały od długiego na kilka metrów stołu i ruszyły w dobrze znanym Venorze kierunku. Posępne korytarze, rozświetlone tylko szczątkowo przez zdecydowanie za rzadko rozmieszczone na ścianach pochodnie, musiały robić na Arsen wielkie wrażenie, gdyż idąc obok Venory rozglądała się uważnie do okoła. Była to prosta dziewczyna z wsi, nie znająca wielkich budowli, cudów architektury i wielkich zamczysk. Pewnikiem zachwycała się pięknem stolicy Cormyru, gdy przybyła tutaj z polecenia Venory pierwszy raz, lecz posterunek strażników miejskich znajdował się przy każdej bramie i zamki z Górnego miasta, Arsen widziała tylko z oddali.
Gdy dotarli na miejsce, pod właściwe drzwi Venora zapukała głośno w drzwi paladyna, a ten po chwili zawołał po żołniersku -Wejść!-
August powitał rycerkę ciepłym uśmiechem, lecz gdy dostrzegł za jej plecami Arsen od razu spoważniał.
-O czymś nie wiem?- spytał od razu bez ogródek.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline