Muszę się przyznać, że w ostatniej scenie nie turlałem - cały problem został rozwiązany w poprzednim odpisie. Wszystkie rzuty, obrażenia i inne dały Wam przeżyć, więc po cóż miałbym to jeszcze psuć w ostatnim poście?
Swoją drogą - ja najlepiej się bawiłem jak zwątpiliście w Lotus i ślepo szliście na stracenie. Cały czas dawałem Wam wskazówki, ze to w sumie dziwne, Rotus specjalnie przejaskrawiałem, a Wy... Wy z każdą taką sytuacją byliście coraz bardziej przekonani, że jej wersja jest prawdziwa. |