Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2016, 10:52   #510
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Artur przekazał wiadomość, jednak chwilę jak gdyby otrzeźwiał i dodał:


- A tak widziałem waszego towarzysza Kara… tego no Karla, tak się chyba przedstawiał. Gdy tylko poszliście odnalazł go posłaniec z listem. Wasz towarzysz wyglądał na lekko wystraszonego gdy to przeglądał papier. Gdy tylko skończył, zaczepił mnie abym wam przekazał. Mówił, że musi ruszyć i abyście się o niego nie martwili. Że musi coś zrobić, a to nie dotyczy żadnego was. Mówił, że macie nie szukać go, ma nadzieję, że jeszcze się spotkacie. Żebyście widzieli jak na koniu pędził. Gnał jak szalony. Jeden bóg tylko wie po co.

Gdy Oswald poruszył temat pracy, chło uśmiechnął się od ucha do ucha i prędko bliżej podszedł:

- Panie, ja z chęcią wyczyszczę konie, syna wezmę do pomocy. Pieniędzy brakuje, nadam się ? - zapytał zadowolony - a co do tego skarbu, to sołtys zabrał go do domu, aby nikt go nie ruszył, sam nieść pomogłem.


Składzik okazał się być idealnym miejscem na zwierzęta, a co ciekawsze, nam sam Otwin był w stanie się tam zmieścić. Edardo rzeczywiście wyglądał gorzej, słabł, prawdopodobnie te całe podróżowanie nie służyło mu dobrze. Był bardziej zmęczony niż pozostałe zwierzęta, ale był też od nich starszy.

Artur z chęcią odpowiedział na pytania Otwina:

-Myśliwy jest stąd. To Gorn, może go jeszcze nie spotkaliście, mieszka w jednym z bardziej przylegających do lasu domów razem ze swoją żoną Sofi. Teraz pewnie odpoczywa w chałupie, niedawno wrócić, podróżował chyba z tydzień.

Gdy rozmowy zeszły na temat konia, chłopina ponownie jak gdyby sobie coś przypomniał i zaczął:

- Jutro powinien przyjechać kupiec z dostawą, czasem ma nawet bydło. Konie mocne, zaczepiane do pługa, jeno nie na jednym żem jeździł. - dodał chłop

Artur był lekko zaskoczony słysząc nazwę Carroburg:

- Po co mielibyście panie tam jechać, stamtąd tylko dziwni ludzie. Kiedyś przejeżdżał tędy tamtejszy medyk, zwariowany człek. Nasze trupy rozcinał, bo wiedzieć chciał czy jeszcze działają po śmierci. Mówił, że uzdrawiać może ludzi umiał będzie nawet jak umrą, nie zrobiliśmy mu nic, bo leczyć też potrafił dobrze.

Randulf udał się z Bigit na zewnątrz.
Kobieta nie miała nic przeciwko aby ją odprowadzić, była wręcz ucieszona tym faktem. Powoli zaczynało się ściemniać, a dziewczę też nie wyglądało na zbyt odważną.

Szli kawałek do domu, który znajdował się daleko mieszkania sołtysa. Gdy tylko podeszli do drzwi wyszła matka, była nieco zaskoczona widokiem bohatera.

- Dziękuję za odprowadzenie córy do domu. Nikt nie wie co w tych czasach stoi za progiem. Ludzie giną, a nikt nie może znaleźć mordercy. Może wejdziesz panie na chwilę, herbatę zrobię, to i z Brigit posiedzisz trochu. Widzę jak na nią patrzysz. Ojca musisz poznać.

Luis ukrył się dobrze aby móc pozostać niezauważonym przez dziecko, nie było to proste bo miał wiele głośnych rzeczy, jednak pomimo wszytko się udało. Przeszło do pokoju obok prawdopodobnie tam usiadło, na początku nic się nie działo. Dziecko co prawda zaczęło do kogoś mówić.


- Mam jej dosyć, chętnie bym ją zabiła - mówiła dosyć cicho, ale na tyle głośno aby móc ją usłyszeć.

Poza tym było cicho, ale po chwili bohater zaczął słyszeć jakieś hałasy. Nie dało się przejść obok nich obojętnie. Ciekawość doprowadziła go do tego że zajrzał. Starał się robić to jak najciszej, tak że i tym razem się udało. Luis poczuł dziwny zapach, a gdy podszedł bliżej drzwi zauważył, że dziecko podnosiło deski w podłodze. Bohater był cierpliwy, i doczekał się momentu, gdy dziecko wyciągnęło jakiś zwój. Był to jakiś pergamin zwinięty w rulon. Dziewczynka podniosła go i rozłożyła na ziemi. Z oddali bohater zauważył, że są tam jakieś rysunki i napisy. Dziecko zaczęło starać się to czytać, lecz nie było to łatwe, bo litery wyrazy nie składały się w żadne znane Luisowi słowa i zdania. Brzmiało to w pewien sposób plugawo.

 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 12-11-2016 o 11:58. Powód: ach te literówki
Inferian jest offline