Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2016, 13:25   #22
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Merlin prowadzący szlochającą Nadię korytarzem w stronę swojego biura rozważał ponuro, któryż to z kręgów piekielnych opisanych przez Dantego przypadnie mu jako apartament po śmierci. Ósemeczka? Obok stręczycieli i uwodzicieli pieką się tam oszuści, hipokryci, złodzieje, fałszywi doradcy, mąciciele i siewcy niezgody oraz fałszerze. A może jednak numer dziewięć, strefa dla zdrajców swych bliskich i powinowatych?
Zaparzył Nadii herbaty z melisą. Otoczył opiekuńczo ręką jej drżące ramiona. Wytłumaczył, że takie są procedury, najspokojniej jak potrafił, a potrafił sporo, wydawał się więc skałą pośród wzburzonego oceanu. Obiecał, że do tego czasu spróbuje poszukać własnymi kanałami. Jedyne, czego nie robił, to nie podsycał płonnej nadziei, że Koch wróci niebawem. Aż takim skurwielem nie był nawet we własnych oczach.
- A może wiesz coś, co może pomóc mnie albo policji? Czym się ostatnio zajmował, może chciał się z kimś spotkać?
Im dłużej Merlin tłumaczył Nadii jak działa policja i kiedy te działania podjąć może, tym bardziej w jej oczach powiększała beznadziejność i strach. Każdy dotyk, każda próba fizycznego kontaktu wywoływała jakąś niechęć, sprzeciw, napięcie wszystkich mięśni. Nie była to jednak gwałtowna i wybuchowa reakcja. Tubylec czuł, że owo spoufalanie się nie przynosi spodziewanego ukojenia. Kobieta jednak pozwoliła na taką serdeczność.
- Luther miał przedwczoraj jakieś spotkanie. Gdzieś poza miastem. Wrócił z niego w nie najlepszym humorze. - Odparła łamiącym się głosem. - Nie wiem. Naprawdę. Mój mąż nigdy nie przynosił pracy do domu.
- Przedwczoraj spotkanie - powtórzył Merlin odruchowo. - A kiedy widziałaś go ostatni raz? - zapytał, i pomyślał sobie: to był naprawdę ostatni raz.
- Wczoraj rano. Gdy wychodził do pracy.
Merlin zanotował sobie w pamięci, by pociągnąć za sznurki i dowiedzieć się, czy w ogóle do pracy dotarł.
- A… czym się zajmował ostatnio?
- Nie wiem. - Z tonu jej głosu wynikało, że jest jej wstyd, że nie może pomóc. - Już mówiła, że Luther nie przynosił pracy do domu. Nie mówił też o tym czym się zajmuje.


Westchnął. Objął ją ponownie ramieniem i pozwolił się wyszlochać. Wręczył wizytówkę i zapewnił, że Nadia może zadzwonić o każdej godzinie.


Teraz już czuł się jak ostatnia świnia, na którą czekał już kocioł nad buzującym paleniskiem…

...a jeszcze nie doniósł o śmierci krewniaka miejscowym Tubylcom.
 

Ostatnio edytowane przez Asenat : 13-11-2016 o 14:17.
Asenat jest offline