Z pewnością złożenie kurtuazyjnej wizyty opatowi byłoby czynem zgodnym z konwenansami i tak dalej, ale Wilhelm doszedł do wniosku, że opat nie będzie potrafił udzielić żadnych informacji tak na temat profesora, jak i na temat wydarzeń, które miały miejsce w Zakazanym Lesie pięć wieków temu. A wniosek z tego był prosty - można było sobie ową wizytę darować.
Lepiej było pobuszować po mieście i zaopatrzyć się w kilka drobiazgów, które mogły mu pomóc podczas wyprawy.
- Ja nie będę przeszkadzać opatowi w jego obowiązkach - powiedział - których osoba na takim stanowisku zawsze ma bez liku. |