Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2016, 13:49   #23
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Mówiono mu, że kłopoty idą za nim stadami. Gdzie się nie pojawia, tam są i one - niezależnie czy je prowokuje, czy samym swoim jestestwem przyciąga je ku sobie, jak magnes. Fakt faktem, zwykle była to prawda. Co ten pieprzony Leon tu u siebie odpierdalał?!
- Kurwa - mruknął pod nosem Grant, rzucając wściekłe spojrzenie na komputer. Nie był umoczony w narkotyki, ale wiedział dobrze jaką ma opinię. Rzucił szybkie spojrzenie Leonowi, biorąc głębszy oddech i starając się nie oddychać.
- Gdzie tylne wyjście?! - warknął, szybko oceniając sytuację dookoła.
Tardos kaszląc wskazał gdzieś za siebie, po czym rzucił się gdzieś w przeciwnym kierunku. W gęstniejącym, duszącym dymie, który tym dotkliwiej drażnił wyczulone zmysły Garou, ciężko było się poruszać w nieznanym terenie. Gdzieś niedaleko Leon, uprzednio potykając się o coś, obrzucił stekiem wyzwisk tego kto ustawił na jego drodze jakiś mebel. Najprawdopodobniej on sam był tym skurwysynem.
Chwilę potem dał się usłyszeć rozkaz poddania się.

Światła latarek, niczym lasery w jakimś muzeum, przecinały powieszenie. Jedna, wycelowana prosto w niego, z nich na chwile oślepiła Granta. Ten nie czekał na zaproszenia. Ucieczka to jeszcze nie przestępstwo, kiedy jest się czystym. Rzucił się w kierunku wskazanym przez Tardosa. Jeśli ten chciał go wrobić to powinien wiedzieć dobrze, że będzie to ostatni jego błąd. Matthias ruszył biegiem, pochylając się i ignorując póki co wezwania do poddania. I tłumiąc instynkt nakazujący mu rozszarpać im wszystkim gardła.
- Stać!! DEA!! - Usłyszał za sobą. Nie usłuchał. W kilku susach dopadł do drzwi. Nie były na szczęście zamknięte. Na tym się jednak fortuna przestała sprzyjać Tubylcowi. Za drzwiami czekała na niego wycelowana lufa karabinka M4.
- DEA, skurwielu!! - Powiedział człowiek trzymający karabinek. - Stać!!
Zatrzymał się, spoglądając w oczy mierzącemu do niego z broni osobnikowi. DEA a nosili kominiarki, jak pieprzeni bandyci. Kątem oka dostrzegł drugiego, który wyjmował opaskę zaciskową. To był błąd, bo z nią nie mógł trzymać broni.
- Jesteś niegrzeczny - Grant wydał z siebie gardłowy pomruk. Nie zostanie związany jak świnia, wywieziony cholera wie gdzie i trzymany za niewinność. W tym temacie w każdym razie. Siedzący w nim drapieżnik nie zgadzał się na to. Poczekał aż ten drugi zbliży się na wyciągnięcie ręki i ruszył się z największą szybkością, na jaką go było stać. Złapał za broń, przesuwając ją w bok i jednocześnie doskakując do kolesia i trzaskając z bańki w jego twarz. Uderzenie było tak silne, że tamten natychmiast zakrył się nogami, a Matthias sprawnym ruchem zdjął mu jednocześnie przewieszony przez szyję karabinek.

Wtedy się okazało, że przeciwnicy to dobrze wyszkoleni ludzie. Ten drugi zdążył puścić opaskę i unieść broń. Huknął wystrzał, a ramieniem Granta szarpnęło, kiedy przebiła je kula. To było zdecydowanie za mało, żeby powstrzymać olbrzymiego garou. Machnął trzymanym w ręce karabinkiem, nie pozwalając DEA oddać kolejnego strzału. Kolba gruchnęła w bok zakrytej kominiarką głowy i powaliła gościa na ziemię. Matthias przykucnął i rozejrzał się. Motor miał z drugiej strony budynku, samochód Leona stał obok, ale nie było mowy, aby go odpalić. Dalej była otwarta przestrzeń, za nią drzewa i zarośla - i to wydało się garou najlepszą drogą ucieczki. Nie zwracając uwagi na ból w ramieniu, zarzucił sobie na plecy nieprzytomnego członka DEA i ruszył biegiem w kierunku wolności. Nie wierzył w to, że będą strzelać mu w plecy, kiedy miał na nich ich kumpla. Zrzucić go zamierzał dopiero tuż przed drzewami i dalej uciekać już swobodnie. Przemienić się, gdyby było trzeba.
Zająć raną.
I wrócić.

Mając w poważaniu większość praw, nie był zameldowany w swoim obecnym mieszkaniu, a motor chociaż legalny, też wiele w tropieniu nie pomagał. Leon jednak go znał, a i ci z DEA widzieli jego twarz, więc nie mógł uniknąć rozpoznania. Dlatego następnym krokiem było dowiedzenie się o co tu kurwa chodziło i dlaczego on stał się tego udziałem. Najpierw przez Merlina, ten rudy szczurek zawsze cholernie dużo wiedział.
 
Sekal jest offline