Madison przez całą trasę nerwowo zerkała w lusterko lub rozglądała się po okolicy. Gdy w końcu było pewne, że nie jedzie za nimi pościg i Peterson zaparkował pod jakimś marketem położyła fotel pasażera i odetchnęła chwilkę.
-
Fuck - Ciche przekleństwo wypłynęło z jej ust wraz z wydechem. Powoli wybrała numer Browna i starała się uspokoić gdy do jej ucha dochodziły kolejne sygnały wykonywanego połączenia. -
Cześć szefie, mamy mały problem.
Przymknęła oczy gdy Brown wymieniał kolejne rzeczy, które udało się im spierdolić. Raz na jakiś czas wyduszała z siebie coś w stylu “yhym”, “aha” i gdy mężczyzna skończył swój referat wyjaśniła na czym stoją.
-
Spróbujemy się skontaktować z Dikeledim i sprawdzić ten kościół. Potem pewnie będziemy się ewakuować z miasta. - Brown wyleciał z kolejną serią o tym, że powinni zacząć myśleć i dorosnąć. -
Tak tato. Będę meldować na bieżąco.
Rozłączyła się i spojrzała na Maxa.
-
Zgarnęli Haydena i Wildera. Brown stara się coś na to zaradzić, a my musimy na razie poradzić sobie sami. - Madison sięgnęła po mapę leżącą w drzwiach auta. Zapaliła lampkę nad miejscem pasażera. -
Mamy w Bamako trzy kościoły... zasadniczo dwa i jakąś kaplicę. - Na chwilę zerknęła do legendy mapy. -
Kaplica prowadzona podobno przez siostry felicjanki. Obok jest chyba niewielka szkoła oraz szpital... kościół św. Ducha przy kurii biskupiej, no i kościół św. Wiktora - Madison pstryknęła w mapę. -
To tutaj podobno jest wspólnota ojca Gordona. Od czego chcemy zacząć? Trzeba by też zrobić coś z tą furą, nie wiem jakimi debilami są lokalni ale myślę, że to czym przyjechaliśmy sprawdzą najpierw.