Wycieczka Amna chyba po raz pierwszy skupiła wzrok na Salvadorze.
- Myślę, że w tym mieście jest wystarczająco dużo groźnie wyglądających osób. - Na jej twarz wypłynął uśmiech, jak zawsze gdy nie czuła się pewnie. Wskazała ręką na targowisko. - Poprowadzisz? Chyba lepiej byśmy się nie zgubili?
- W Mieście Feniksa trudno się zgubić - mruknął Salvador. - Nawet gdybyś się bardzo postarała. Jesteśmy nieliczni, a świątynię widać niemal z każdego punktu.
Salvador zaprosił trójkę za sobą, wzdłuż straganów, na których towary wzbudzały żal swym zaniedbaniem oraz brudem. Sznurówki, kawałki skorodowanego metalu, puste butelki - dla jednych śmieci, dla innych skarby. Tylko od pomysłowości nabywcy zależała faktyczna wartość bibelotów.
-To działa też w drugą stronę - dokończył, wskazując palcem siedzibę Marco. |