Podczas rozmowy z Ghorbashem spoglądam na trzymany w rękach dziennik pokładowy, potem na orka, potem znowu na zeszyt.
- Aaaaaaaaaaaaaach! No taaaak! - Prawie się zapowietrzam, ale ostatecznie szczerzę do orka swoje lisie kły. - Super! Dzięki! Naprawdę mi pomogłeś! Do zobaczeniaaaa! - krzyczę na pożegnanie, jednocześnie jestem już w połowie drogi, nie dając Ghorbashowi szansy na odpowiedź.
Całkiem go lubię. Może najbardziej z całej załogi. No, jest jeszcze Xsara, ale ona za to chyba nie przepada za mną. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo zazwyczaj znajduję w swoich daniach jakieś mięsne dodatki - a mówiłam jej tyle razy, że NIE JEM mięsa.
Idąc w stronę sterów zaczepia mnie kilka załogantów, więc zatrzymuję się i witam ich serdecznym uśmiechem.
- Plan? Jaki plan? - pytam lekko zdezorientowana, a potem przypominam sobie o dzienniku pokładowym trzymanym przeze mnie w ręce. - Ach! Ten plan!
Odwracam na moment wzrok na kapitan Wąż i widzę przy niej tą ponurą Ryo. Nie znam jej za dobrze, ale nie wydaje się wcale taka zła. Ciekawe o czym rozmawia z panią kapitan...
- Na razie bez zmian! Lecimy według starego planu! - oznajmiam entuzjastycznie załogantom, po czym ruszam tam, gdzie przecież planowałam.
Oczywiście po drodze zmieniam kierunek i kończę w pokładowej kuchni.
- Xsara! Cześć! Co tam w kuchni? Co dzisiaj ciekawego do jedzenia?
Przy okazji spoglądam do dziennika, z którego wcześniej uleciało trochę kartek. Co tam znajduję?
Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 13-11-2016 o 22:27.
|