Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2016, 22:27   #109
KaDwakus
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Phoebe Duncan: Gwen Wywyższona!

"Gdzie ten wał pojechał?!"
Przycisnęła twarz do wąskiego okienka i wbiła wzrok w ciemności panujące w szybie windy. Ze wszystkich sił starała się ocenić, na które piętro mogła pojechać tym razem, ale pomiędzy mrokiem, a dzielącym ich dystansem, okazało się to całkowicie niewykonalne.

Już od kilkunastu minut biegała po schodach jak szalona, ale nieznajomy ciągle zmieniał piętra. Zatrzymywał się na chybił trafił, jakby nie mógł się zdecydować, a po chwili ruszał ponownie. Wyglądało na to, że jednak zorientował się, że go śledziła i robił wszystko, by zniechęcić ją do pościgu. Oczywiście nie miała najmniejszego zamiaru odpuszczać.

Rozważała nawet wycięcie dziury w drzwiach i dogonienie windy, przemieszczając się szybem. Nie wyglądało to na szczególnie efektywną metodę śledczą, ale miała to gdzieś. Na tym etapie była gotowa zrobić to tylko i wyłącznie, by pokazać temu gnojkowi, że nie może z nią pogrywać. Dopadnie go! Dopadnie go bez względu na jego małe, durne gierki!

Z przecinającym powietrze żyletkowym odgłosem, nóż kuchenny zamanifestował się w jej dłoni. Z impetem wbiła go w metal drzwi, zagłębiając po samą rękojeść. A następnie naparła na nią delikatnie od góry, pomagając cienkiemu niczym papier ostrzu, rozkroić przeszkodę.

Była już w połowie drzwi, gdy nagle rozległo się elektroniczne pikanie. Z niedowierzaniem podwinęła rękaw i rzuciła okiem na swój tani zegarek z automatu. Łapki uśmiechniętego, pomarańczowego, tłuściutkiego kotka, wskazywały, że na dziś, jej nocna eskapada dobiegła końca. Powinna wracać.
Prychnęła z niezadowoleniem. Nawet nie zauważyła, kiedy minęła prawie cała noc. Ale tak to jest, gdy człowiek miło spędza czas.

-Wygrałeś tę rundę staruszku. Do jutra - wymamrotała w kierunku okaleczonej windy.

Do domu wróciła zwyczajową metodą, błądząc i klucząc między ciemnymi uliczkami i zakamarkami. Do sypialni dotarła tuż po wschodzie słońca, szybko przebrała się w piżamę i wskoczyła do łóżka. Zgodnie z wypracowanym schematem, zamierzała udawać, że śpi, gdy jedno z opiekunów przyjdzie obudzić ją do szkoły.

**********
Następny dzień zapowiadał się bardzo dobrze.
Zjadła obfite śniadanie i obiecała Duncanom, że gdy tylko wróci, przedstawi im swoje pomysły na kostiumy.

Idąc do szkoły wstąpiła jeszcze na sekundkę do swojej ulubionej kawiarenki i kupiła po kremowym ciastku dla siebie i Gwen. Tak na wszelki wypadek, gdyby przyjaciółka miała jakieś opory, przed ich cudownym, sobotnim wypadem.

"Na pewno stopnieją, gdy dostanie prezent!"

Rozentuzjazmowana przebiegła sprintem ostatni kilometr. Chciała jak najszybciej znaleźć się na miejscu i ogłosić dobrą nowinę.
Z hukiem wpadła do szkoły! Tylko po to, by dowiedzieć się, że Gwen zaczyna lekcje dopiero za 2 godziny. Miała nieodpartą ochotę kogoś kopnąć...

Plątała się po szkole bez większego celu, wyczekując przerwy obiadowej. Była niepocieszona! Oczywiście mogła po prostu wypytać przyjaciółkę, przez telefon, ale zdecydowanie wolała porozmawiać cztery oczy. Zwłaszcza, że już kupiła to przepyszne ciastko, a jak wiadomo, trudno obdarować przyjaciółkę smakołykami, przez słuchawkę!

Szła właśnie w kierunku sali gimnastycznej, gdy jej telefon zapiszczał wściekle z dna plecaka. Westchnęła ciężko, urażona, że natrętne urządzenie śmiało wyrywać ją z zamyślenia. Ale gdy tylko zobaczyła nagranie, jej oczy aż rozbłysły z wrażenia.

"Ta szmata płacze przez Gwen! To ona wkurzyła jej ojca! A gdy ten wrócił do domu, wyładował się na córce! CZAD! Kochana mała Gwen! Zaraz... Cz-czy ona to zaplanowała?! Zrobiła to celowo?! Z tego, co tu mówią, rodziny Carr i McIntire znają się i nienawidzą! Czyżby Gwen znała tego starego śmiecia na tyle dobrze, że wiedziała, jak doprowadzić go do furii?!"

Te wszystkie myśli spadły na nią niczym tona cegieł! Była pod ogromnym wrażeniem. Czuła dumę z przyjaciółki, oraz szacunek do jej kunsztu.

"JA PIERNICZĘ! Gwen nie tylko skopała Abby po nerkach, bez kiwnięcia nawet palcem, ale jeszcze wytrąciła jej z ręki kartę atutową! Nie mogą użyć dziennika, nawet, jeśli mają jego kopię!"

Z każdą jedną sekundą, serce Phoebe biło szybciej i szybciej, jakby próbowało wyrwać się z jej piersi.

"Jednym, mistrzowskim ruchem przelała całą uwagę swoich wrogów, oraz ich chęć zemsty, na kogoś zupełnie innego!"

Tylko po to, by prawie stanąć, gdy dotarła do niej ta ostatnia, najważniejsza myśl, kompletując jej nagłe, niesamowite oświecenie.

"NA MNIE!"

Poczuła nagle silny impuls, informujący ją o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Podniosła zszokowany wzrok znad telefonu. Jej oczy padły na starszego chłopaka, idącego w jej kierunku korytarzem. Wyraźnie czuła jego złą wolę!

Deklaracja:
1) Phoebe zamierza stać na środku korytarza, śmiejąc się. Bardzo, bardzo głośno i histerycznie. Nie interesuje jej, co nadchodzący chłopak zamierza jej zrobić. Ona będzie tam stać i płakać ze śmiechu, rozpierana dumą. =D

2) Na jej szczęście, jej morderczy, super-naturalny instynkt jest na tyle silny, że zmusi ją do obrony, jeśli zostanie faktycznie zaatakowana. Ograniczy się jednak do uników, przynajmniej na początku. Jest zbyt rozbawiona, by mieszać się w prawdziwą walkę. Musi najpierw odrobinkę ochłonąć. =)
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 14-11-2016 o 00:26. Powód: poprawa błędów stylitycznych, ostatnie szlify.
KaDwakus jest offline