Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2016, 10:24   #34
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Liam

Nie było ciężko obejść Miast Feniksa, nie zwracając przy tym na siebie uwagi, gdy jest się mistrzem cieni. Choć ciemność nocy zmieniła się w szarość poranka, a temperatura nieco się podniosła, widoczność nadal nie była za dobra.

Ciało miało jednak swoje potrzeby. Brak snu dawał się we znaki. Pragnienie coraz bardziej dręczyło Liama. Jedno szczęście, że przestał gorączkować od rany. A może to pierwsza oznaka przemiany? Nie wiedział.

Udało mu się ustalić, że miasto posiada tak naprawdę dwie bramy – główną, z dwoma wieżyczkami i nieco mniejszą – z zaledwie jedną wieżyczką, która wychodziła praktycznie na przepaść, gdzie najwyraźniej wrzucano nieczystości z miasta. Jakby ktoś tam dbał o higienę… dobre sobie.

To właśnie tę bramę Liam postanowił obserwować. Nie czekał też długo, by coś zaczęło się dziać. Wpierw ktoś kręcił się u podnóża, a potem… światło ogromnego reflektora nakierowało się na mężczyznę. Ktoś zaczął krzyczeć z wieżyczki. Wrota zostały uchylone. Nagle na placu przed bramą zaroiło się od strażników, którzy pochwycili jegomościa.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/59/2b/19/592b19e04dabd818e15989fa628f36cf.jpg[/MEDIA]

- Zostawcie mnie, kurwa! – krzyczał młody mężczyzna, szamocząc się w uścisku dwóch większych od siebie strażników – Szukam Diny! Ona musi być gdzieś tutaj… w mieście jej nie ma. Pomóżcie mi, a nie…
- Potrzebna zgoda Marco, znasz reguły, Slim.
– powiedziała mu kobieta z czerwonym irokezem na głowie i znajomo wyglądającym karabinem w dłoni (takie same mieli żołnierze Daio w helikopterze). – A teraz cię do niego zaprowadzimy…
- On mnie zajebie... nie jestem zasraną elitą, wiecie o tym. Puśćcie mnie, skurwysyny! Ja tylko szukam Diny!




Amna, Keiko, Nikolai, Micha, Szept, Salvador


Tym, spośród psioników, którzy nim trafili do projektu, wychowywali się w slamsach – widok Miasta Feniksa wydawał się złudnie przypominać przeszłość. Tylko że tu było gorzej. Ludzie – jeśli tak można nazwać istoty, które niejednokrotnie wyły opętańczo lub pełzały po ziemi z powodu zdeformowanych kończyn – żyli na kupie śmieci.

[MEDIA]http://www.technobuffalo.com/wp-content/uploads/2014/07/fallout3-bestofgen-megaton.png[/MEDIA]

Owszem, w mieście znajdowało się kilka budynków – pozostałość z dawnej epoki – ale w praktyce niewiele z nich nadawało się do zamieszkania. W starych, grożących ciągłymi zawałami murach chowali się przed kwaśnymi deszczami ci najbiedniejsi – szarzy obywatele. Elita spośród Dzieci Feniksa gustowała raczej w samoróbkach – głównie przyczepach, wagonach i pół-ziemiankach, obłożonych sprasowanymi fragmentami karoserii, do przygotowania których prawdopodobnie Marco użył swojej mocy.

Jako że temperatura powietrza za dnia oscylowała w granicach 10-15 stopni Celsjusza – wiele okien i otworów w ścianach było niepozatykanych. Keiko i Amna nieraz widziały w nich lubieżne, brudne gęby tubylców.

Co gorsza, im szli dalej, tym było gorzej. Widać że „bogatsi” mieszkańcy miasta skupiali się wokół Świątyni Feniksa. Im zaś dalej, tym więcej chorych i kalekich, którzy spoglądali z nadzieją na dziwnych turystów. Choć Micha i Salvador skutecznie trzymali ich na dystans, to jednak wielu z nich wyciągało ku obcym trzęsące się dłonie lub... kikuty.

- Lekarstwo… lekarstwo… - jęczały usta, które potrafiły jeszcze mówić.

Ponieważ szli raczej wolnym tempem, z czasem Szept dołączyła do grupki psioników. Przez ramię miała przewieszony biały kitel (nie uszło uwadze Salvadora, że miał on kobiecy krój i był siostrzano podobny z tym, który podarł na Alreunie w trakcie ich gorącego wieczorku poznawczego). W jednej dłoni Szept trzymała znajomo wyglądający futurystyczny topór, na widok którego serce Nikolai’owi zabiło szybciej, w drugiej natomiast kilka hermetycznych opakować z żywnością – były to głównie ser, pieczywo i jakaś papka, która mogła być bazą pod kleik lub galaretkę. To było wszystko, co wraz z Czikitą udało im się namierzyć z helikoptera. Reszta wyposażenia rozeszła się i trzeba by robić naloty na domy Dzieci Feniksa, by przeglądać ich wyposażenie.

Radość z zdobyczy nie trwała jednak długo. W pewnym momencie do grupy pioników podszedł mężczyzna bez jednej ręki z dyndającymi pod nosem glutami. Szept, Micha i Salvador znali go – szary obywatel o nadnaturalnym węchu. Ponoć miał jakieś imię, ale wszyscy wołali na niego po prostu Glut.

[MEDIA]http://vignette1.wikia.nocookie.net/rollplaydnd/images/d/dd/Ugly-and-Crazy-Man.jpg[/MEDIA]

- Pssssssyyyyt…psyyyyyyyt… Micha…. Miszzzunia – zagadał do kobiety, szczerząc się obłąkańczo - Mam info… psssssssyyyyyyyyt…. Mam ważne info… pół leku…. Psssssssyt…. Tylko pół…. Procha…. Ważne… bardzo ważne! Psssssssssyyyyyt!



Robin


Sekundy zmieniały się w minuty, które tworzyły coraz większe zlepki. Ile czasu jednak dokładnie minęło, Robin nie był w stanie stwierdzić. Początkowo, gdy zamknął oczy, czuł jakby schodził do wielkiego, czarnego szybu. Opuszczał się szczebel po szczeblu.

- River… - wołał ją w myślach.

Szczebel po szczeblu, schodził coraz niżej, mimo że opór powietrza zdawał się coraz mocniejszy.

- River…

Wciąż próbował. Nagle podmuch uderzył w niego z taką mocą, że oderwał go od szczebli. Z przerażeniem Robin poczuł, że spada. Leciał tak szybko, że nawet nie był w stanie przypomnieć sobie, ze to tylko wizja, że przecież może otworzyć oczy. Leciał w dół… lecz nie był sam. Coś spadało pod nim. Ptak? Tak, ptak o czarnych skrzydłach. Kruk.

Ułamki sekund później zobaczył jak ptak rozbija się o ziemię, a jakaś powyginana, koścista ręka sięga po niego. Dopiero teraz ją zobaczył.

[MEDIA]http://dark.pozadia.org/images/wallpapers/92234541/Zombie/Zombie%20underworld%20evil%20face.jpg[/MEDIA]

Czy to była River? Ścisnąwszy w garści ptaka, dziewczyna-zombie uniosła do ust i z chrupnięciem kości odgryzła krukowi głowę. To chrupnięcie przerwało wizję.

Robin otworzył oczy. Wciąż trzymał dłoń River, jednak starzec, siedzący po drugiej stronie, przewrócił się. Marco i Bezimienna przypadli do niego. Dziewczyna sprawdziła puls, po czym pokręciła przecząco głową. To rozpętało furię Marco.

- Co to, kurwa, ma być?! – wrzasnął, stając ponad Robinem i nieprzytomną River. Bezimienna próbowała go chyba uspokoić, ale gdy dotknęła jego ramienia, dostała zamaszystego plaskacza w twarz – aż się zatoczyła.

- Coście mu do chuja zrobili?! – krzyczał Głos Feniksa, kierując dłoń w stronę River. Robin zauważył, jak ciało siostry jakby bardziej przylega do maty, na której leżało, a skóra drży od naporu niewidzialnej siły psionika.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline