Wątek: [Imaginica] ...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2007, 23:23   #28
geerkoto
 
Reputacja: 1 geerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodze
M:
Pełna optymizmu poczułaś tąpnięcie. Nagłe, lecz bardziej subtelne, niż przy kolapsie rzeczywistości. Gdzieś w pobliżu ktoś ostro imaginował...
Rozglądasz się uważnie.
Budyń, czarny kot, przechodnie... Wszystko jak przedtem. Domy, ulica - na niej-kolejny kot, niebo... Nic się nie zmieniło.
O, następny kiciuś!
Zaraz, zaraz, coś jednak nie gra. Wcale nie kolejny, następny, to cały czas ten sam kot.
Przysiadasz na zydelku, patrzysz na ludzi uważniej. Teraz zauważasz, że niektórzy ludzie pojawiają się ciągle w tym samym miejscu i wciąż mijają twój stragan; wciąż i wciąż. Deja vu? Albo imaginowanie czasem...
Zrywasz się i biegniesz w kierunku biblioteki.
A może lepiej wręcz odwrotnie?
Nie! Skoro już zaburzyłaś strukturę czasu, trzeba coś z tym zrobić, uporządkować zanim wszystko się zawali.

L:
Otwierasz oczy. Znowu jesteś w hipodromie.
- No wreszcie, herbata prawie wystygła - znajomy głos Philipa dobiega jeszcze jak ze studni.
Nici z poszukiwania właściwej ścieżki prowadzącej do Kociaka.
Będzie trzeba poprzebierać własnymi nogami.
- I jak było? Próbowałaś metody bezpośredniej? Ja spróbowałbym, choćby z ciekawości. Rzadko zdarza się okazja być w samym centrum pandemonium i wyjść bez szwanku.
Opisujesz pokrótce swój wojaż. Wypytujesz o Złotego.
- Dla niego to zwykły zmysł... To tak, jakby głuchy pytał Ciebie, "jak znosisz te wszystkie dźwięki?"
Gdy zbierasz się do wyjścia okazuje się, że Złoty Cię odprowadzi. Jeśli wierzyć słowom Philipa, z przyjemnością.
Opuszczacie trybuny, Złoty idzie przodem, mimo szczerych chęci niemal gapisz się na niego... On nie idzie, on kroczy...
Nagle podłoga ucieka Ci spod nóg. Krótki lot i miękkie lądowanie na pufie. Cała droga zleciała (dosłownie i w przenośni) tak szybko... Albo poprowadził po mistrzowsku, albo...
- To ja biegam po całej bibliotece, a ty sobie siedzisz i marzysz! - usłyszałaś za sobą głos Kociaka.
Właśnie miałaś wytłumaczyć, przedstawić jej Złotego, gdy zauważyłaś że znikł gdzieś - pewnie wrócił.
Wstajesz. Chyba czas streścić Kociakowi przebieg temporalnych wycieczek.
Aż tu nagle...

M:
Wpadasz do biblioteki, już masz rzucić się na bibliotekarza, celem wypytania go (...odpowiadaj jak pytam!..) o miejsce pobytu Niki, gdy zauważasz ją w towarzystwie jakiegoś "kociaka".
Zbliżasz się do nich pełna obaw. Czyżby ta ruda zaproponowała niższą stawkę?

L&M:
Deja vu i znowu, i jeszcze jedno i-iiiiiiiiiiiiiiii...
Spadacie na łeb, na szyję.
Gdy wasze oczy przyzwyczają się do ciemności panujących na dole (albo na górze, trudno ocenić w którą stronę spadałyście); spostrzeżecie, że leżycie na kamiennej posadzce lochu, w malutkiej celi - dwa na dwa metry. Przez niewielkie okienko, zakratowane do tego, zlokalizowane w ciężkich drewnianych drzwiach, sączy się chybotliwe światło świecy.
Oczywiście, to wszystko zobaczycie za parę chwil.
Póki co ciemno jak...
Zimno, wilgotno i śmierdzi zgnilizną...
 
__________________
Znowu boli (blog)...
geerkoto jest offline