Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2016, 13:47   #106
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dzień II (wieczór) - Czy Dafne faktycznie porwała Axela?

Złośliwości, jakimi Alexander szczodrze obdarzał Axela, nie wpłynęły negatywnie na dobry humor tego ostatniego, a jedynie pogorszyło i tak nie najlepszą opinię, jaką Axel miał o księżulku. Teraz jednak Axel chciał jak najszybciej wyrzucić go z głowy i zająć się ważniejszymi sprawami, z Dafne na czele.
- Co od ciebie chciał? - spytał, gdy znaleźli się na tyle daleko od pozostałych, że nikt nie mógł go usłyszeć.
- To dość interesujące… - zaczęła Dafne - …Otóż, chciał przeprosić. - Po tych słowach spojrzała na Axela, trochę tak jakby miała wielką ochotę odczytać, co ten teraz sobie myśli.
Axel zmełł w ustach słowo, które mu się nasunęło, a którego nie należało wypowiadać w obecności panny z dobrego domu, po czym powiedział:
- Chciał? Nie przeszło mu to przez gardło?
- Nie no… przeprosił. Też się zdziwiłam… ale, to bardzo miłe z jego strony i bardzo mnie to cieszy. Zastanawiam się tylko, dlaczego… hmmmmmm... - Dafne jednak nie dokończyła, myśli.
- Judasz... - mruknął cicho Axel.
- Słucham?
- Miał odwagę obrażać cię publicznie, a przepraszać, to już mu tej odwagi zabrakło? Poza tym... ja mu nie potrafię zaufać. Niby cię przeprosił, a chwilę później podawał w wątpliwość to, czy mówisz prawdę na temat bezpieczeństwa. A w ogóle, to on się nie zachowuje jak kapłan, przynajmniej nie jak kapłan Chrystusa, którego on niby wyznaje. A jeśli jest naprawdę kapłanem, to zdradził swego Boga, tak jak Judasz. - W głosie Axela nie było słychać niechęci, a jedynie poważny niepokój.
- Nic nie rozumiem… - przyznała Dafne. - To przecież dobrze, że przeprosił. Tylko, nie wiem czemu po tym był jeszcze tak niemiły dla ciebie. Jest coś, o czym nie wiem?
- Mam wrażenie, ale nie dam głowy, że Aleksander jest na mnie zły, że to mnie wybrałaś - odparł Axel.
Dafne zmarszczyła brwi. Przez chwilę jakby analizowała słowa Axela. Nie odniosła się jednak do nich, gładko zmieniając temat.
- Karen wspominała wam, o czym ze mną rozmawiała? Prawda?
- Tak, opowiedziała nam o tym, gdzie powinniśmy przebywać na wyspie, czego unikać, o poszanowaniu roślin i zwierząt, i o kimś z naszego świata, kto mieszka na wyspie. A, przy okazji, żebym nie zapomniał. Terry prosił, by ci podziękować za ratunek. I, wracając do Karen... Mogłabyś dla niej zdobyć jakiś papier? Mam wrażenie, że to ją uszczęśliwi.
- Karen już mnie o to poprosiła. A Terry… wolałabym aby podziękował osobiście, jeśli już chce to zrobic. Ale rozumiem, nie lubi mnie.
- Nie wiem, czy tak do końca. W każdym razie powiedział, że nie rozmawiacie. I nie posłuchał, gdy mu powiedziałem, żeby podziękował osobiście.
- Nie rozmawiamy? - zdziwiła się Dafne. - Wiesz, to on nie przyjął moich przeprosin. Może… może to oznaczać, że nie chce ze mną rozmawiać?
- Chyba się boi. Nie ciebie, ale że się pokłócicie. Że to źle wpłynie na relacje między tobą a resztą drużyny. Wspomniał coś o odmienności spojrzenia na różne sprawy.
- Hmm… możliwe. No nic, chciałam ci tylko powiedzieć, że Karen pytała, tak najpierw o… - i tak, Dafne zaczęła jeszcze raz szczegółowo powtarzać o co pytała Karen i co Dafne jej powiedziała na ten czy tamten temat. Nie chciała, by Axel posiadał mniejszą ilość informacji niż Karen. Bowiem jak on by mógł się z tym czuć? To w końcu jego wybrała na… właściwie, na kogo to nie było do końca jasne.
Gdy już wydawało się, że dziewczyna skończy monolog, ta przeskoczyła na pytania, które zadawał jej Alex. Je również powtórzyła wraz z jej własnymi odpowiedziami. I w końcu, wyglądało na to, że… skończyła. Gdyż zamilkła i umieściła wzrok na twarzy Axela.
W tym czasie, cały czas szli plażą… dokąd? Chłopak nie miał okazji zapytać, przy niezamykających się ustach Dafne. Zresztą, kto chciałby przerywać, gdy opowiadała to wszystko swoim magicznym, pięknym głosem.
Axel przez dłuższą chwilę milczał, jakby potrzebował więcej czasu na przetrawienie wszystkich informacji. Prawda o Dianie i o wieku Dafne zdecydowanie go zaskoczyła.
Potem pocałował ją w policzek.
- Dziękuję, kochana - powiedział, po czym głęboko odetchnął. Jakby zbierał odwagę na to, co ma powiedzieć.
- Czy... możemy porozmawiać o nas? - spytał.
- Eeeeeeeeeeeeeem… O nas? - spytała Dafne, ale w jej głosie była jakaś obawa.
Axel skinął głową.
- O nas. Chyba, że nie chcesz... - powiedział, w głosie jednak brzmiała wyraźna chęć przeprowadzenia rozmowy.
- Mogę chcieć, jeśli ty chcesz… ale, to nie będzie nic niemiłego, prawda? - upewniła się, nim Axel powie jej o co dokładnie chodzi… jakby wolała wiedzieć, czego się spodziewać.
- Och, nie, skąd - zapewnił Axel, chociaż nie był całkiem pewien, czy wszystkie jego pytania spodobają się Dafne.
- Powinienem był przywitać cię, trzymając w dłoniach bukiet kwiatów - powiedział przepraszającym tonem. - A potem zabrać cię na lody...
- Tylko uważaj - Dafne pokiwała paluszkiem, jakby go przed czymś chciała ostrzec - nie znasz kwiatów, które rosną na tej wyspie. Mógłbyś podarować mi takie, które powodują wysypkę, albo takie po których miałabym halucynacje. - Zaśmiała się przy tym.
- Niech sobie na razie rosną. Kiedyś, przy najbliższej okazji, obsypię cię płatkami róż, czy co tam lubisz najbardziej, bo tego jeszcze nie wiem.
- Wolę byś nie zrywał dla mnie kwiatów, ani nie urywał im płatków. Nie jestem Aalaes’fa, nie obrażę się za to, ale mimo to… - Urwała, nie było potrzeby tłumaczyć.
- Poczekałbym, aż same pozwolą. Czasami kwiaty gubią płatki. - Uśmiechnął się, a potem spoważniał. - Czy możemy mieć dzieci? - spytał.
Cień który przemknął przez twarz Dafne i strach który pojawił się w jej oczach, nie zapowiadał niczego miłego…
- Właściwie… muszę… ci to powiedzieć… ale tak bardzo boję się, że będziesz… wściekły… - zaczęła syrena. Po czym przymknęła na moment oczy.
- Nie będę - zapewnił.
- Możemy… Aalaes… mogą mieć dzieci tylko z ludźmi… - wyznała, ale takim tonem, jakby właśnie tego bała się wyznać.
Prawdę mówiąc... gdzieś w podświadomości czuł, że coś takiego może mieć miejsce. No, może nie aż w takim stopniu. Przed jego oczami pojawiła się wizja biednego rozbitka, prowadzanego do czekających na niego nimf. Spodziewał się, że będą też jakieś trytony i ich odpowiedniki wśród innych Aalaes. Mimo wszystko nie był aż tak zaskoczony.
- Czy chcesz mieć ze mną dzieci? - zadał kolejne pytanie.
- To moje największe marzenie, zaraz po tym, by po prostu z tobą być - wyznała Dafne, odwracając jednak wzrok od Axela, jakby powiedziała coś wstydliwego.
- Będą zwykłymi, normalnymi Aalaes? - upewnił się Axel.
- Będą dziedzicami… będą mogli przybrać dwie formy, jeśli boisz się, że nie będą miały… nóg… - oznajmiła, nadal wpatrzona “gdzieś tam”.
- Nie boję się. Nie chcę, by się gorzej czuły wśród innych Aalaes, tylko tyle. Co to za Aalaes’qa bez ogona. Dwie nogi zapewne im się przydadzą, jeśli zechcą ze mną pobiegać po plaży, ale nie są najważniejsze, jeśli chodzi o życie tutaj. - Sprawę dziedzictwa zlekceważył, przynajmniej na razie.
Spróbował przyciągnąć do siebie Dafne i przytulić.
Zaczęła się delikatnie uśmiechać, gdy tylko zaczął próbować. Ale trochę tak, jakby nie chciała przyznać się do tego rodzącego się uśmiechu. Oczywiście, pozwoliła mu by ją do siebie przyciągnął.
- Skarbie - powiedział cicho Axel. Całkiem jakby nie chciał, by ktokolwiek jeszcze to usłyszał. - Czyli nikt z twoich bliskich nie będzie mieć nic przeciwko naszemu związkowi?
Tym razem Dafne odsunęła się na tyle, by móc patrzeć Axelowi w oczy.
- Aalaes mogą mieć dzieci tylko z ludźmi - powtórzyła. - Bardzo rzadko… bardzo, bardzo rzadko zdarzają się tacy ludzie jak ty. Jesteś wyjątkowy… Moja rodzina... prędzej założy twój kult, niż będzie miała cokolwiek przeciwko.
Axel poczuł się nieco nieswojo. Nie rozumiał, dlaczego niby miałby być wyjątkowy. Zdecydowanie nie uważał się za chodzący ideał, a na obiekt kultu też się raczej nie nadawał....
- Może to głupio zabrzmi... Wiesz, nie jestem przyzwyczajony... I nie wiem, jakie macie tu zwyczaje... - Axel się zacinał, jakby nie był pewny, jak zostanie przyjęte kolejne pytanie. - Czy wyjdziesz za mnie? - powiedział w końcu.
Axel przez chwilę musiał odnieść wrażenie, że Dafne chce “wyjrzeć za niego”... ale coś jednak ją powstrzymało…
- Chcesz, bym obiecała ci, że będę z tobą do końca życia? - upewniła się.
- Tak, jeśli taka obietnica wystarczy. Jeśli nie chcesz mieć hucznego ślubu i wystawnego wesela, wystarczy mi twoja obietnica.
- A, ty też chciałbyś mi to obiecać? - upewniła się jeszcze raz.
- Tak. Inaczej bym nie pytał.
- Wydaje mi się, że nim to uczynisz… powinieneś wiedzieć o wiele więcej. Nie chcę, byś żałował. Nie wybaczyłabym sobie… wiesz dlaczego? - ostatnie dwa słowa Dafne wyszeptała, pochylajac się, jakby coś chciała powiedzieć Axelowi do ucha.
- Nie wyobrażam sobie, że mógłbym cię zostawić - odparł równie cicho. - Boisz się, że kiedyś się znudzę tym miejscem, że będę chciał wrócić do swojego świata, że będę nieszczęśliwy, że będę żałował złożonej obietnicy? Mój smutek by cię ranił. Z pewnością będę tęsknił, ale za tobą bym tęsknił bardziej.
- Pamiętasz, jak pytałeś mnie, czy mogę wrócić z tobą do twojego świata?
Axel skinął głową.
- Teoretycznie, jest to możliwe. Ale w praktyce… już wiesz, nie kłamałam mówiąc, że jestem księżniczką. Nie jestem zwykłą Aalaes, która może podążyć swoją ścieżką.
- Korona to ciężar i obowiązki. Im większa władza, tym większa odpowiedzialność - odparł Axel. - Im wyżej się znajdujesz, tym mniej masz swobody.
Dafne skinęła krótko głową. Jakby było dokładnie tak jak mówi Axel.
- Jeśli kiedyś będziesz chciał… będziesz mógł zostać Aalaes… Chcę, byś o tym wiedział.
Axel, zaskoczony, spoglądał na Dafne. Czegoś takiego, prawdę mówiąc, się nie spodziewał. Był ciekaw, czy kiedyś nauczy się oddychać pod wodą, bez jej pomocy, ale zostać Aalaes? Z drugiej strony... może wtedy żyłby dłużej? Ale dlaczego męscy Aalaes nie mogli mieć dzieci? Jeśli nie mogli uprawiać seksu... To byłby pewien minus...
- Najpierw będziemy musieli mieć gromadkę dzieci - odpowiedział. - A potem możemy porozmawiać o blaskach i cieniach bycia Aalaes.
Dafne skinęła powoli głową.
- Tak. - Uśmiechnęła się szeroko po tych słowach, a jej oczy ten uśmiech obejmował po stokroć.
Axel bez chwili wahania pocałował swą przyszłą żonę. Idea starania się o gromadkę dzieci zdecydowanie przypadła mu do gustu... Co zapewne przytulona do niego Dafne zdołała zauważyć.
I delektowała się tym, przez chwilę, dwie, a może nawet nieco dłużej…
- Axelu? Mogę cię o coś poprosić?
- Oczywiście. - I tak nie mogłaby paść inna odpowiedź, ale obietnicę złożył z przyjemnością.
- Wiem, że w twojej kulturze może być to inaczej niż w mojej… ale, proszę, nie proś nigdy Alexandra, by udzielił nam ślubu. Dobrze? Wiem, że jest… kapłanem. Ale… sam wiesz. Znajdę ci innego kapłana, jeśli będziesz chciał… proszę.
Axela zatkało. Wolałby żyć w grzesznym związku, niż żeby ślub miał udzielać Alexander.
- W naszej kulturze, przed ślubem, pada pytanie 'ktokolwiek zna powody, dla których ta para nie może zostać połączona węzłem małżeńskim'. Alexander byłby pierwszym, który by powiedział 'Sprzeciwiam się!'. Każdy, tylko nie on... Prawdę mówiąc, nie chciałbym go oglądać na swoim ślubie. Jeśli weźmiemy ślub według zwyczajów twojego ludu, to mi w zupełności wystarczy. Z obyczajów mojego ludu chyba będziemy musieli zrezygnować. Musielibyśmy odwiedzić Kanadę i znaleźć jakiegoś szamana - dodał.
Dafne uśmiechnęła się zadowolona i jednocześnie, jakby coś ją gryzło…
- Chodźmy dalej… - poprosiła.
- Coś się stało? - zapytał, ruszając, zgodnie z jej prośbą, z miejsca.
- Jest mi smutno, że muszę pozbawić cię zwyczajów twojego ludu… - przyznała.
- Zapewniam cię, że nieobecność szamana na moim ślubie nie będzie żadnym problemem i w najmniejszym nawet stopniu nie zepsuje mi przyjemności - powiedział. - A taka kobieta, jak ty, warta by była wojenne canoe i kilka muszkietów - dodał żartem. Na wszelki wypadek nie wspomniał o paru wiązkach bobrowych skórek.
Syrena tylko uniosła lekko brwi. Nie pytała.
Pokazała dłonią skały, do których się zbliżali. Axel znał je. To były te same zakrzywione dziwnie skały, przy których zatrzymali się, płynąc razem pod wodą, gdy pierwszy raz pokazała mu plażę.
- Na skały, czy pod wodę? - spytał.
- Nie dziś - odpowiedziała. - Nie chcę cię męczyć. Spędzenie całej nocy pod wodą mogłoby nie być dla ciebie zbyt przyjemne.
- Gdzie się zatem zatrzymamy?
- Przygotowałam coś dla ciebie, byś się wygodnie wyspał. Mam nadzieję, że będzie dobre. - Dafne zmieniła delikatnie ich kierunek, tak by szli w stronę skał. Może faktycznie chciała spać na skałach?
Axel nie wypytywał. W końcu to ona go porwała, on nie miał tu nic do powiedzenia. No i liczył na dobry gust Dafne... chociaż nie o spaniu teraz myślał.
- Masz do mnie jakieś pytania? - zapytała Dafne.
Skały zbliżały się z każdym krokiem, a na dworze robiło się coraz bardziej ciemno. Właściwie… księżyce i gwiazdy, stawały się obiektami dającymi teraz najwięcej światła.
- Tysiące - powiedział. - Jednak teraz chcę się po prostu nacieszyć twoją obecnością. Ale... proszę... nie spotykaj się już z nim sam na sam, dobrze?
- Z Alexandrem? Nie ma takiej opcji. Jest moim al'devus. I choć teraz nie bardzo go rozumiem, nie przekreślę go - odpowiedziała Dafne, łagodnym tonem głosu.
- Nie mówię o przekreślaniu go... No dobrze - Axel westchnął i skinął głową. Nie wierzył Alexandrowi za grosz, był pewien, że tamten ściągnie na nich jeszcze kłopoty, ale nie był w stanie przekonać Dafne.


- Dokąd teraz? - spytał, gdy stanęli u stóp skał.
- Trzymaj mnie mocno za rękę i powoli - odpowiedziała, zaś Axel mógł tylko robić to, o co prosiła go Dafne. Poczuł, że wstępuje na jedną z niższych skałek, jakby dziewczyna miała zamiar wdrapywać się na nie. - Lepiej widzę w ciemności, niż ty.
- Trzymam - zapewnił Axel, chociaż, prawdę mówiąc, wolałby iść na czworakach i wymacywać drogę.
Droga nie była długa, a Dafne mocno trzymając jego dłoń szła powoli, informując o tym co ma przed sobą. Aż nagle wokoło Axela zrobiło się naprawdę ciemno. Przed chwilą weszli między skały, ale teraz, kilka kroków dalej, z całą pewnością mógł stwierdzić, że są w jaskini, a Dafne prowadzi go dalej, w jej głąb. Szum morza przycichł, a delikatny powiew wiatru czuć było jeszcze tylko na plecach i karku.
- Jaskinia? - upewnił się. - Nie spytam, jak ją znalazłaś. - Uśmiechnął się. - Jest wszędzie dosyć wysoko? Nie muszę się schylać?
Ciekaw był, czy spędzą noc w ciemnościach, czy też Dafne znajdzie jakiś sposób na mniej lub bardziej romantyczne oświetlenie.
- Jaskinia. Nie naturalna. Została tu wybudowana… nie martw się więc, jest wystarczająco wysoka - odpowiedziała, idąc dalej. Z każdym krokiem Axel mniej widział, aż w końcu była tylko ciemność. Pod nogami i na wyciągnięcie dłoni miał zimne skały. Był pewien, że idą coraz bardziej w dół, chociażby po tym, że szli lekko z górki. Minęli też zakręt, albo dwa…
- Będziemy poniżej poziomu morza? - spytał Axel, który już sobie wyobraził kryształowe szyby, a za nimi koralowe rafy i pływające między nimi ryby. Niczym w podmorskim hotelu.
- Tak, będziemy - odpowiedziała mu Dafne, która znów skręcała. Tym razem w prawo. - Już prawie jesteśmy. Widzisz cokolwiek?
- Jak na razie ciemność - odparł Axel. - A czy powinienem już coś widzieć?
Usiłował coś wypatrzeć przed sobą.
- Nie. To doskonale - odpowiedziała Dafne, równocześnie próbując zabrać swoją dłoń z uścisku Axela.
Axel westchnął, po czym puścił dłoń dziewczyny. Miał nadzieję, że za chwilę wszystko się wyjaśni.
- Będziemy się bawić w chowanego czy w ślepą babkę? - spytał. Co prawda uznał, że to trochę nieuczciwe, skoro Dafne widziała lepiej, niż on...
- Kochany… - szepnęła Dafne. Musiała już być kilka kroków przed nim, chociaż on nawet nie słyszał kiedy - a powiedz mi, w co wolisz? - zapytała tajemniczym tonem głosu.
- Jeśli zamkniesz oczy... nie, nieważne. W to drugie. Z przyjemnością cię złapię...
Spróbował zamienić się w słuch.
- Nic nie usłyszysz - znów usłyszał szept, tym razem dużo dalej niż mógł się spodziewać, gdzieś lekko na prawo - kiedy chcę potrafię być cicho jak mysz pod miotłą. - A teraz, zrób dwa kroki do przodu - poprosiła.
Axel wyciągnął rękę przed siebie, nie za wysoko. Mimo wiary w Dafne wolał zachować odrobinę ostrożności. Potem zrobił te dwa kroki
- Cudnie, a teraz obrót w prawo i dwa kroki. Wyciągnij przed siebie dłoń - poprosiła.
Bez chwili zwłoki wykonał i to polecenie.
- A teraz zamknij oczy - poprosiła Dafne, czemu towarzyszył cichy śmiech dziewczyny. - Poważnie. - I wydawało się, że teraz jest gdzieś za nim.
Z trudem się powstrzymał przed obróceniem się na pięcie, chociaż widział, że nie ma nawet cienia nadziei, by ją zobaczyć.
- Zamknąłem - powiedział, gdy faktycznie to zrobił. - Jesteś cicha jak cień. Chyba nie mam z tobą najmniejszych szans.
W zasadzie trudno było się dziwić, że nie słyszał jej kroków. Jakby nie było - chodziła na bosaka, a pod stopami miała kamienną posadzkę.
Nagle Axel przez zamknięte powieki spostrzegł się, że zrobiło się jasno. Odruchowo zacisnął je z początku mocniej.
- Otwórz proszę oczy - poprosiła Dafne.
Gdy zaś mężczyzna spełnił jej prośbę, jego oczom ukazało się coś, czego się może trochę spodziewał, ale i tak zapierało dech w piersiach.
Stał przed “przezroczystą ścianą” przypominającą po prostu szybę (no bo jak inaczej?) do której wyciągał dłonie. Przed nim rozpościerał się niesamowity widok fluorescencyjnych koralowców.




Połączony z głębinami oceanu. Niewielkimi przepływającymi tu kolorowymi rybkami i nie licznymi wysokimi roślinami. W około nich, znajdowały się nadal skały. Było ich stąd widać trochę, i tych mniejszych i większych tworzących załom po jego lewej stronie.
- To jest przepiękne - powiedział po chwili Axel, po czym obrócił się, chcąc się zorientować, co robi Dafne.
To co zobaczył po obróceniu się mogło w kategorii “ładne, piękne, piękniejsze” być na jeszcze wyższym miejscu niż widok, który przed chwilą ujrzał. Oczywiście, wszystko w zależności od preferencji. Skalne pomieszczenie w którym się znajdowali, rozświetlone było milionem barw. Zupełnie jakby skała tu składała się z malutkich kamieni szlachetnych, każdy o innym kolorze, nie układających się w żaden wzór.
Pod sufitem, lewitowały niewielkie kule świetlne. To one musiały zapewniać światło w tym miejscu. Po prawej stronie pomieszczenia ustawiony był drewniany stół i dwa krzesła. Nie był to pusty stół. Jedzenie, dwa kieliszki i dzban z piciem sugerowały raczej uroczystą kolację we dwoje.
Co dziwniejsze, znajdowała się w tym pomieszczeniu niewielka komoda, na której ustawiono wiele różnych muszli. Niektóre z nich o dziwnych, niespotykanych kształtach. Zaraz koło niej znajdowało się łoże.
Dosłownie “łoże”. Okryte owczą wełną i jedwabnymi materiałami w stylu ubrań aalaes’fa - białymi i wyszywanymi złotymi nićmi. Już na pierwszy rzut oka, wyglądało na solidny i wygodny mebel.
Jakby tego było mało, to właśnie na tym łożu siedziała teraz Dafne. W międzyczasie musiała pozbyć się niewygodnego przecież stroju, jaki wcześniej miała na sobie.
Była naga.
A w tym pomieszczeniu, do którego pasowała jak ulał… wyjątkowo piękna.
Bez wątpienia była najpiękniejszym elementem całej tej kompozycji.
Axel zamrugał, nie do końca wierząc własnym oczom. Spodziewał się wielu różnych rzeczy, ale z pewnością nie czegoś tak wspaniałego... a i tak wspaniałość tego wszystkiego blakła przy uroku i urodzie Dafne.
- Skarbie, jesteś prześliczna... - podszedł do dziewczyny i przyklęknął przy niej, chociaż, nie da się ukryć, najchętniej od razu wypróbowałby jakość tego łoża.
Ucałował rękę dziewczyny, po czym spojrzał jej w oczy
- Najpiękniejsza - dodał. - Jak najcudowniejszy sen.
- Dziękuję - odpowiedziała Dafne, delikatnie się przy tym rumieniąc. - Podoba ci się tu?
- Tu jest przepięknie, ale z tobą mógłby to być szałas w lesie - zapewnił w pełnym uczuciem Axel.
Dafne poklepała dłonią miejsce koło siebie.
- Usiądź proszę. Chyba… że jesteś głodny - wskazała dłonią stół. Biedny Axel, jeszcze nie wiedział, że będzie musiał prędzej czy później to wszystko zjeść… żeby się nie zmarnowało.
- Jedzenie to dobra rzecz.... - Axel usiadł obok dziewczyny; nie puszczał jej ręki - ale czy ty jesteś pewna, że to wszystko zjemy? Wygląda to tak, jakbyś się spodziewała całej gromadki gości.
Dafne zaśmiała się uroczo.
- Nie mogę przecież pozwolić, byś chodził głodny - przy tych słowach przesunęła powoli dłoń w stronę policzka Axela i delikatnie opuszkami palców przejechała po nim.
- Czuję głód i pragnienie, ale zdecydowanie nie mające nic wspólnego z tymi pysznościami, które znajdują się na stole - powiedział szczerze Axel. - Ale nie chcę, żebyś pomyślała, że jedyne, co mam w głowie, to kochanie się z tobą.
- Powiedz mi w takim razie… co powinnam myśleć? - zapytała szeptem, przybliżając przy tym swoją twarz do Axela.
- Że najpierw coś zjemy, a potem się do mnie przytulisz - zaproponował cicho Axel (chociaż zapewne nie do końca stanowiło to odpowiedź na pytanie), po czym skorzystał z okazji i pocałował swą nie-do-końca-narzeczoną.
Dafne odwzajemniła pocałunek. Jednak, nie wyglądało na to, że ma zamiar wstać i odejść w stronę stołu. Wręcz przeciwnie, powoli zaczęła opadać plecami w stronę łóżka.
Axel uznał, że na początek wykazał wystarczająco dużo dobrej woli i opanowania. I że byłby ostatnim głupcem, gdyby nie okazał swego zainteresowania nie tylko pocałunkami, ale i w bardziej... przyziemny sposób. Jeśli to, co miał na myśli można było nazwać czymś przyziemnym. Bez wahania poszedł w ślady Dafne, zmieniając pozycję na horyzontalną i pociągając za sobą dziewczynę tak, by to ona znalazła się na górze. Z czego ona korzystając, nie przestawała go całować. Z początku delikatnie, badawczo i zachęcająco… a później coraz bardziej gorąco i zachłannie. Dłonie trzymała przy tym blisko jego twarzy, to przesuwając je po niej, to przyciskając ją mocniej do swojej.
Axel był normalnym mężczyzną o całkiem normalnych potrzebach, na dodatek spotęgowanych uczuciem, jakie żywił do dziewczyny. Kontynuował pocałunki, a jego dłonie w delikatnej pieszczocie wędrowały po plecach Dafne, od czasu do czasu zapuszczając się nieco niżej, bądź wracając ku górze, nie omijając boków i dostępnych fragmentów biustu.
Trwało to jakiś czas, w końcu rudowłosa zaczęła powoli ześlizgiwać się na bok a jej dłoń powędrowała do zapięcia spodni Axela, wyraźnie mając zamiar odsupłać je.
Axel nie stawiał oporu - wprost przeciwnie - przesunął się tak, by ułatwić dziewczynie dostęp. Równocześnie, korzystając z okazji, obdarzył pocałunkami jedną z piersi dziewczyny, a jego ręka z pleców przeniosła się na brzuch Dafne, by i ten fragment jej ciała obdarować porcją pieszczot.
Dziewczyna uniosła się dopiero wtedy, gdy poradziła sobie z wiązaniem spodni. Chciała pomóc Axelowi pozbyć się zbędnego teraz ubioru. Axel uniósł biodra, pozostawiając lwią część pracy w dłoniach dziewczyny.
Gdy Axel pozostał już nagi, Dafne na powrót położyła się obok niego, tym razem jednak na plecach, zerkając w jego stronę z iskrami w oczach… jakby czekała.
Axel w zasadzie nie zamierzał przedłużać oczekiwań, ani jej, ani swoich, jednak najpierw wolał się upewnić...
- Pragnę cię - powiedział, a jego dłoń powędrowała między rude, przystrzyżone kędziorki, by sprawdzić, czy błysk w oczach oznaczał to, na co miał nadzieję.
Wszystko na to wskazywało. Co prawda jego towarzyszka nic nie odpowiedziała, ale przymknięcie oczu i “mhmmm” które wydobyło się z jej gardła, gdy jego dłoń znalazła się tam gdzie wędrowała świadczyły same za siebie. Nie ruszała się jednak. Czekała. Axel natomiast nie czekał. I chociaż był w stanie pokazać dziewczynie wiele ciekawych rzeczy związanych z fizycznymi aspektami relacji damsko-męskich, tym razem postanowił nie eksperymentować i skorzystać ze sprawdzonego poprzednio sposobu. Tak jak poprzednio, na plaży, przesunął się i przykrył ją swoim ciałem, by w pełni wykorzystać i jej, i swoją gotowość do osiągnięcia całkowitego połączenia.




- Musisz mnie nauczyć - szepnęła do niego Dafne, gdy było już po wszystkim a ich spocone ciała leżały wtulone obok siebie - nie wiem, co robić by sprawić ci przyjemność ani co robić by nie zrobić czegoś… głupiego. - Patrzyła przy tym na niego i wydawała się niezmiernie słodka w swoim niewinnym zawstydzeniu, do którego doszły lekkie rumieńce na policzkach.
- Sprawiłaś mi cały ocean przyjemności. - Axel poparł stwierdzenie pocałunkiem. - Nigdy nie będę miał ciebie dosyć - zapewnił. - I zapewniam cię, że nic, co powiesz albo zrobisz nie będzie głupie. - Przytulił ją do siebie. - Ze spokojem możesz mnie o wszystko pytać, co tylko przyjdzie ci do głowy.
- Dobrze… - odpowiedziała rudowłosa. Jednak zamiast pytać, wtuliła twarz w ramiona Axela.
Axel przygarnął dziewczynę. Chciał się nacieszyć jej obecnością.
- Mój skarb - wyszeptał jej do ucha.
Ale ona nie odpowiedziała, powoli zapadając w sen. Po chwili Axel poszedł w jej ślady...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 24-11-2016 o 09:55.
Kerm jest offline