Leśnik znieruchomiał, gdy spostrzegł wlepione w niego ślepia grupy ludzi i elfów, stojącej w okrągłej sali. Kolana ugięły się pod nim albo dla tego, że nogi chciały uciekać, albo i tak osłabione ciało było już zmęczone kolejną porcją adrenaliny wpompowaną do krwi. Tak, czy inaczej stał w miejscu. Niepewnie spoglądał każdego z osobna. Czekał na ich reakcję, ale najwyraźniej byli oni również zaskoczeni jego widokiem.
Kiedy oddalił się strach przed atakiem Raimundo uświadomił sobie, że osoby, które stoją naprzeciwko niego są w podobnej sytuacji, co on. Te same pochodnie, te same szmaty, te same narzędzia. No i twarze sponiewierane w podobny sposób. Myśl o tym, że nie jest sam w tej niedoli przyniosła mu ulgę. Być może oni również trafili tu przez pomyłkę, okłamywał się w myślach podchodząc powoli do grupy więźniów, unosząc ręce w pokojowym geście.
- Spokojnie. Ja też zostałem tu uwięziony. - powiedział z wyraźnym południowym akcentem - Jestem Raimundo - dodał przyglądając się z bliska nowym towarzyszom. Zatrzymał przez chwilę wzrok na twarzy elfki, która była chyba w najgorszym stanie wśród tu zgromadzonych, a mimo to pozostawała najaktywniejszą osobą w tej grupie. Fakt,że w jej oczach nie dostrzegł strachu i niepewności był tak samo pokrzepiający, co niepokojący. Patrzył na nią chwilę marszcząc brwi. W ogóle miał wrażenie, że tylko on wśród tych ludzi, elfów, kobiet i mężczyzn obawia się o to, czy opuści to miejsce za życia.
-------------------------------------------------------
Gdy elfka wkroczyła do sali Raimundo ruszył za nią. W tej chwili chciał jedynie wydostać się z tego więzienia i chciał zrobić to jak najszybciej.
Kiedy przekroczył próg stanął na chwilę w miejscu. Uniósł pochodnię i wytężył wzrok. Starał się zrozumieć przeznaczenie tajemniczych przedmiotów umieszczonych w pomieszczeniu. Powoli stawiał kroki środnikiem sali w kierunku stołu oświetlonego płomieniem świecy. Idąc nie przestawał się rozglądać wystawiając pochodnię spoglądał to na boki, to za siebie. Zbliżająca się kartka papieru spoczywająca na stole z pewnością rozwieje wszelkie wątpliwości. Trzeba będzie tylko wykonać kolejne zadanie i będzie krok bliżej wolności. Nie zamierzał jednak jednak działać w pojedynkę, ani nawet sięgać po papier nim pozostali nie wejdą do sali, dlatego co chwilę zerkał niecierpliwie w kierunku drzwi. |