Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2016, 18:38   #110
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rozmowy (nie)kontrolowane


Oświetlenie wewnątrz jaskini uległo diametralnej zmianie. Jakimś cudem… jakby pod wodą świeciło słońce… po prostu stał się dzień. Widziana przez Axela wczoraj rafa koralowa dziś tętniła zupełnie innym życiem. Bo w porównaniu do tego, co widział wczoraj, teraz dosłownie “tętniła”.
Lewitujące w powietrzu kule światła, nie były już potrzebne i chociaż dalej lewitowały, nie świeciły. Zegarek Axela uprzejmie poinformował swego właściciela, że słońca wstały już jakiś czas temu. Dafne leżała wtulona w niego, jakby się nie poruszyła przez całą noc chociaż teraz ewidentnie poruszała się. No, poruszała ręką… delikatne gilgotanie w okolicach włosów łonowych Axela, świadczyło o zainteresowaniu dziewczyny. Przynajmniej teraz, kiedy on spał… ona odważyła się badać te zadziwiające okolice.
- Tak by się mógł zaczynać każdy z najbliższych trzystu sześćdziesięciu pięciu tysięcy dni - powiedział cicho Axel. - Dzień dobry, moje szczęście. - Ucałował dziewczynę na powitanie. W czubek głowy. Najbliższy kawałek Dafne, do którego mógł dosięgnąć, nie ruszając się z miejsca. A było zbyt przyjemnie, by miał zamiar się poruszać. Nie chciał jej nie spłoszyć.
Ona jednak zabrała pośpiesznie dłoń, jakby sam fakt, że Axel się przebudził speszył ją.
- Witaj - odpowiedziała, unosząc głowę, by móc na niego spojrzeć.
- Nie przerywaj... - poprosił cicho Axel. Odpowiedział czułym spojrzeniem i pocałował dziewczynę w czubek nosa. - To było bardzo przyjemne.
- Przepraszam… jaa… byłam ciekawa… - Dafne mimo jego słów, uśmiechnęła się przepraszająco, po czym łaskotanie zaczęło się ponownie.
- To naprawdę jest bardzo przyjemne - zapewnił Axel. - Nie mam nic przeciwko zaspokojeniu twojej ciekawości - dodał. - Nie mam przed tobą żadnych tajemnic.
Zdecydowanie się obudził, a na skutek badawczych działań dziewczyny jeden jego 'kawałek' obudził się bardziej, niż reszta ciała.
- Ojej… - elokwentnie skomentowała Dafne, przy okazji rumieniąc się.
- Mówiłem ci już, że jesteś śliczna? - zapytał Axel, wpatrując się w zarumienioną twarz dziewczyny. Z jego oczu można było odczytać, że mówi prawdę, samą prawdę i tylko prawdę.
Dafne zaśmiała się uroczo. Ucałowała go po tym w policzek.
- Mówiłeś… - szepnęła, podczas gdy jej dłoń powoli wędrowała ku bardziej obudzonym częściom ciała Axela. A więc dzień kończył się podobnie jak się teraz zaczynał…
Axel westchnął, zadowolony, po czym poprawił się nieco, by ułatwić dłoni dziewczyny jej działalność.
Nie trwało to zbyt długo… ciekawość walczyła bowiem z nieśmiałością, co czuć było w każdym ruchu i dotyku Dafne. Bo dziewczyna, przed wszystkim badała teren.
Axel w tym momencie przestał być biernym uczestnikiem porannych rozrywek, jednak jego dłonie powędrowały w stronę zgrabnego tyłeczka Dafne i zaczęły obdarzać go pieszczotliwym masażem, zaś usta Axela zaczęły sprawdzać, jak smakują jej piersi. Delikatnie, powoli, z wyczuciem, by nadmiarem namiętności nie przestraszyć dziewczyny. Z obcałowywaniem innych, kuszących fragmentów jej ciała postanowił poczekać na później. Będzie jeszcze wiele okazji, więc lepiej było za bardzo się nie spieszyć.
Rudowłosa postanowiła być winna Axelowi pieszczoty, skupiając się na delektowaniu tym co on robił z jej ciałem. A krótkie i nieśmiało pojawiające się “mmhmmm…” czy “ohh” świadczyły o tym, że dobrze to robi.
Pieszczoty, nawet jednostronne, działają nie tylko na obiekt tymi pieszczotami obdarzany, szczególnie przy pozytywnym tych pieszczot odbiorze, a o takim bez wątpienia świadczyło zachowanie dziewczyny. Axel z każdą chwilą czuł coraz większą ochotę, by tak mile rozpoczęty poranek zakończyć tak, jak zakończył się wieczór. Na wszelki jednak wypadek postanowił sprawdzić, czy jego dziewczyna ma na ten temat podobne zdanie.
Może powinien poczekać, aż sama powie? A może lepiej było spytać?
- Kochanie, gotowa? - zapytał szeptem.
- Mhmmm… - Dafne tylko mruknęła, mogło to oznaczać wiele, od pozytywnej odpowiedzi na pytanie, po “tak mi rób dalej”.
Axel postanowił sprawdzić, czy prawdziwa jest wersja pierwsza. Nie przerywał pocałunków; równocześnie jego dłoń powędrowała w znane mu już miejsce, w okolice jej najczulszego punktu. Jeśli się nie mylił... to zamierzał spełnić i jej, i swoje pragnienia.
A jak się zaraz okazało, nie mylił się…




- Co chciałbyś dziś robić? - zapytała Dafne, gdy w końcu udało im się usiąść do wspólnego śniadania. Oczywiście, składało się głównie z owoców i warzyw. Do tego dochodziły (o dziwo?) suszone ryby… całe szczęście, wczorajsze mogłyby nie być przecież zbyt dobre. Wśród znanych sobie składników, Axel mógł wypatrzyć dwa ciekawe okazy, które nie przypominały mu znanego z jego świata owocu ani warzywa.
- Zjeść, trochę porozmawiać, a potem, może, pokażesz mi swój świat - zaproponował.
- Hmm… no dobrze - odpowiedziała Dafne z lekkim zamyśleniem, chwytając w palce ananasa.
- Na wszystkie propozycje? - Axel nałożył sobie coś bardziej konkretnego, spory kawałek suszonej ryby. - Napijesz się? - Chwycił dzbanek.
- Poproszę - zachęciła go Dafne, podsuwając jeden z pustych kieliszków. - Tak, na wszystkie. Mogę pokazać ci kawałek mojego świata. Oczywiście, kawałek… zwiedzanie go w całości zajęłoby nam wiele czasu, a ty nie czułbyś się z pewnością komfortowo.
- Oczywiście, kawałek - przytaknął Axel, napełniając najpierw jej, potem swój kieliszek. - Zwiedzanie większego kawałka zostawimy na kiedy indziej. Nie wszystko od razu. - Uśmiechnął się. - Co to takiego? - spytał, spoglądając na zawartość kieliszków.
- Elaaraho - odpowiedziała Dafne. - Nie pij za dużo - zachichotała po tym zasłaniając dłonią usta. - Bo nigdzie nie wyjdziemy.
- Dobrze, kochanie. - Axel ostrożnie upił mały łyczek. - Zwali mnie z nóg, czy zachęci do... - Spojrzał w stronę łóżka.
- Jedno i drugie. A zarazem dostarczy wielu eee… witamin? - Wzruszyła lekko ramionami, co wywołało bardzo ciekawe efekty towarzyszące. - Będziesz się po nim dobrze czuł. Jeśli ktoś ma gorączkę, bo wcześniej zmarzł, elaaraho pomaga z nią walczyć.
- A na fièvre d'amour? - z uśmiechem spytał Axel.
- Hmm?
Axel raz jeszczę się uśmiechnął.
- Żartowałem, kochanie. W dosłownym tłumaczeniu to gorączka z miłości. Na to ty jesteś jedynym lekarstwem.
Dafne zaśmiała się krótko.
- Lekarstwem? Prędzej wirusem! - I uśmiech ten nie znikał.
- Twoja obecność przynosi ulgę - zapewnił ją Axel. - Gdy jesteś blisko, od razu mi lżej na sercu.



Wszystko z czasem się kończy, nawet przekomarzania przy zastawionym stole... nawet jeśli jedzenie nie do końca ze stołu zniknęło.
- Przesiądziemy się? - spytał Axel, gdy poczuł, że nie wciśnie w siebie ani kawałka więcej. Spojrzał w stronę łoża.
- Na łóżko? - upewniła się...
- Będę się mógł do ciebie przytulić - potwierdził Axel.
- Dobrze - dziewczyna uśmiechnęła się, a w oczach miała lekko rozbawione iskierki. Zaraz po tym wstała od stołu i wyciągnęła dłoń do Axela.
- Chodźmy.
Axel natychmiast skorzystał z zaproszenia. Ujął podaną dłoń, po czym, przytulając do siebie dziewczynę, zaprowadził ją do łoża. Usiadł obok niej, gdy tylko Dafne zajęła miejsce.
- Przyłączysz się? - spytał, równocześnie kładąc się na łóżku. - Tak się można lepiej przytulić.
- Dobrze - odpowiedziała uprzejmie, po czym położyła się obok przy okazji przytulając do niego.
- Nie będziesz zła, jeśli niektóre pytania wydadzą ci się nie na miejscu?
- Obiecuję nie być zła ani nie obrazić się.
Axel nabrał powietrza, jak przed skokiem na głęboką wodę.
- Czy Aalaes-mężczyźni są zdolni do... - zawahał się. Wiedział mniej więcej, ile lat ma Dafne, ale stale jakoś podświadomie uznawał ją za niedoświadczoną dziewczynę, przy której należy uważać z każdym słowem - współżycia? - dokończył.
- Oczywiście - odpowiedziała - a jeśli będą kochać się z kobietą, która nie jest aalaes, to będą mieć dzieci.
- Sprowadzają je tutaj? Oczarowują śpiewem? - Nie wiedzieć czemu, wcześniej założył, że to panie-syreny uwodzą żeglarzy... Naiwnie za bardzo wczuł się w legendy i opowieści. Dlaczego panowie-syreny, trytony, czy jak ich tam zwać, mieliby być gorsi?
- Tutaj? Nie tu nie - Dafne wyraźnie myślała o jaskini w której byli.
- Na wyspę, do strefy - wyjaśnił Axel.
- Cóż… rzadziej niż kobiety, ale tak.
Axelowi zrzedła mina. Nie wiedzieć czemu bardziej się przejął losem kobiet, niż uwodzonych żeglarzy. To wyglądało niczym niewola seksualna i niezbyt to dobrze świadczyło o Aalaes. Z drugiej strony... nawet ich potrafił zrozumieć. Częściowo przynajmniej. Poza tym i w Europie nie bywało lepiej. Napadano na wioski i miasta, kobiety były gwałcone przy trupie męża i porywane w niewolę.
- Kiedyś wśród wielu indiańskich plemion istniał pewien zwyczaj - powiedział. - Wyprawiali się w dalekie strony, na tereny innych plemion, i porywali swe przyszłe żony.
Złośliwa wyobraźnia podsunęła Axelowi kolejną wizję... Tym razem to on był więźniem. Siedział w prywatnej celi, odwiedzany przez Dafne, gdy ta nabierała ochoty na trochę pieszczot lub kolejnego potomka... Czym prędzej przepędził ten obraz.
- Masz przecudny głos, ale nie zaczarowałaś mnie swym śpiewem - powiedział, chcąc uspokoić ewentualny niepokój dziewczyny. Przytulił Dafne. - Nim powiedziałaś choćby słowo spojrzałem w twoje oczy i przepadłem na wieki. Wiem też, że masz złote serce... To wszystko sprawiło, że cię pokochałem.
- Aalaes czasami porywają kogoś… - przyznała - ale nieczęsto by mieć żonę. Aalaes’vo… hmm.. nie uznają praw porwanych. - Wyglądało na to, że Dafne po zastanowieniu postanowiła użyć jakichś delikatnych słów.
Przez chwilę patrzyła na Axela, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nic nie mówiła.
- Pokochałeś? - zapytała w końcu z uśmiechem.
- Nie da się ukryć - stwierdził Axel. - Z pewnością pokochałem.
- Czyli… kochasz?
Nie da się ukryć, że rozmowa nieco zboczyła z toru, jakim zamierzał podążać. Czy było to pytanie podchwytliwe?
- Tak, szczęście ty moje - udzielił jedynej poprawnej i prawdziwej zarazem odpowiedzi.
Dziewczyna w odpowiedzi uśmiechnęła się.
- Nie zaczarowałam cię, jeśli o to chciałeś zapytać.
- Byłem tego pewien - odparł Axel, do słów dodając uśmiech. - Żerowisko - zmienił temat - to nie brzmi zbyt przyjaźnie. Szkoda, że nie wylądowaliśmy na innej plaży.
- Nie dałabym rady przenieść was dalej i uratować jak najwięcej osób - wyjaśniła.
- Czy narobiliśmy ci wrogów? Przez to, że nas ocaliłaś - i przed utonięciem, i na plaży?
- Nie takich, których wcześniej bym nie miała, albo wcześniej bym nie znała ich opinii. Aalaes’fa nie są zbyt zadowolone. Inni chcieliby was dla siebie, jeszcze inni respektuja wolna wole i czekają.
- Miałem wrażenie, że Alaen z zainteresowaniem spoglądała na Terry'ego - powiedział Axel z odrobiną zadumy.
- To prawda… i myślę, że nie tylko dlatego, że był miły dla niej. Poprosiłam ją wtedy by dała mu póki co spokój. Obawiam się, że nie dostałaby tego co chciała i wolałam by jej to nie złamało serca.
Axel westchnął.
- Nie sądziłem, że takie kłopoty też sprowadzimy - powiedział. - A tam, na plaży, bardzo ci utrudniłem walkę? Gdy nie chciałem cię zostawić? Bałem się, że jakoś znikniesz z mego życia.
- Bardzo - przyznała, choć niechętnie. - Czerpałam siły by cię ratować, bo ty usilnie chciałeś ratować mnie. W końcu uśpiłam was wszystkich - zaczęła, ale Axel już to wiedział, więc nie było po co kontynuować.
- Postaram się następnym razem cię posłuchać - obiecał, niezbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy. - Jak mam się zabezpieczyć przed śpiewem innych aalaes'qa?
- Zatkaj uszy - Dafne wzruszyła ramionami - chociaż nie wiem czy cokolwiek to da. Musisz miec silna wolę i silne myśli.
- Żeglarze Odyseusza zatkali sobie uszy woskiem - mruknął Axel. - Na przykład stale myśleć o tobie?
- Jeśli zatkasz uszy palcem i tak będziesz słyszeć. Niektóre, ale tylko niektóre aalaes’qa potrafią śpiewać w głowie. Tak, myślenie o mnie i o tym, że śpiewają bzdury. Niesluchanie słów. Śpiewanie sobie w głowie czegoś innego… to może pomóc.
- Będę zatem uważać, by nie wpaść komuś w oko - powiedział. Podane przez Dafne sposoby nie wydały mu się na sto procent pewne. - Czy istnieje jakiś sposób, bym tak jak aalaes'qa oddychał pod wodą, bez twojej pomocy? - przeskoczył na kolejny temat. Był pewien, że nie jest to możliwe, ale wolał się upewnić.
Dafne pokręciła przecząco głową.
- Nie, bez mojej pomocy lub pomocy innych Aalaes, nie - odpowiedziała.
- Ale swojego języka możesz mnie nauczyć?
- Aalaes nigdy nie uczą swojego języka ludzi. - Spojrzała przepraszająco na Axela. - Ale, może kiedyś… jeśli będziesz chciał… no wiesz…
Wiedział, więc tylko skinął głową.
- Czy Aalaes ubierają się ze względu na to, że są tu ludzie? Mam wrażenie, że jesteś przyzwyczajona do nagości.
Rudowłosa tym razem skinęła głową, potwierdzająco.
- Tak, to prawda. Aalaes ubierają się bardzo rzadko. Teraz ze względu na ludzi. Czasami ze względu na uroczystość, a czasami na chłodniejsze noce. Dlatego mamy jakieś ubrania - uśmiechnęła się przy tym.
- Nie przeszkadza mi to, że chodzisz goła i bosa. - Axel również się uśmiechnął. - Nie wiem, jak by to było w przypadku innych Aalaes...
- Długo byłaś na ziemi? Gdzie i z kim? - ponownie przeskoczył na kolejny temat.
- Jakiś czas… - Dafne chyba wolała unikać stwierdzeń “długo” i “krótko” zdając sobie sprawę z pewnych różnic. - Obserwowałam tylko i uczyłam się, nie było mi wolno pozwolić sobie na dłuższy kontakt.
Axel przez moment przyglądał się dziewczynie.
- A czy możemy sobie zrobić małe wakacje na Ziemi? Chciałbym powiadomić moich bliskich, że żyję i że spotkałem szczęście mojego życia - piękną dziewczynę o złotym sercu.
- Wiesz, co jest potrzebne by wrócić na ziemię - odpowiedziała dziewczyna, nieco mniej miękkim tonem głosu niż zazwyczaj. Miała nie być na nic zła, więc nie była… chociaż, gdyby tego nie obiecała, pewnie teraz odpowiedź brzmiałaby nieco inaczej.
- Wiem, wiem. Na przykład jeden władający Aalaes. Ale nawet jeśli takiego znajdę, to nie poproszę. Nie zamierzam od ciebie uciec. - Nie dodał, że dla księżniczki coś takiego nie powinno być niemożliwe. Ale z pewnością niełatwe.
- To musi być bardzo przykre… - rudowłosa spuściła głowę - nie móc powiadomić bliskich. Przykro mi.
Axel nie powiedział, że lepiej jest żyć, gdy bliscy są przekonani o twej śmierci, niż na odwrót.
- Wszak to nie twoja wina. - Przyciągnął bliżej dziewczynę i pocałował w policzek.- Opowiesz o swojej rodzinie? Matka? Ojciec? Które było człowiekiem? Czy masz rodzeństwo, czy też opowieść o starszych siostrach była tylko opowieścią? Kuzynki, kuzynów?
- Ojciec był człowiekiem - odpowiedziała Dafne - a moja matka jest teraz królową. Diana była moją siostrą bliźniaczką. I tak, mam jeszcze dwie starsze siostry. Jednak u nas, nie jest tak jak u was… hmm… to znaczy, po mojej matce, królową zostanę ja, nie one. - Axel spojrzał zaskoczony na dziewczynę. - Mam wiele kuzynek i kuzynów, właściwie wszystkie aalaes’qa są jak kuzynki i kuzynowie.
- Czy, a jeśli tak, to kiedy, je poznam? Najbliższe ci osoby?
Dziewczyna odetchnęła głęboko.
- Cóż… mam szczerą nadzieję, że nigdy nie poznasz żadnej z moich sióstr. Wspominałam ci o tym, że niezbyt się dogadujemy. Zresztą… jedną z nich już widziałeś.
- Na plaży? Mówiłaś, że się nie dogadujecie, ale nie myślałem, że aż tak... - Axel zdecydowanie nie sądził, że tak nagle wpakuje się w takie kłopoty. Jeśli tamte dwie harpie zmówią się przeciw niemu i go dopadną... będzie kiepsko. Poszło o tron?
- Mam trochę... przyziemne pytanie... Czy możesz mi załatwić maszynkę do golenia? Albo brzytwę? - Axel potarł podbródek. - Jeszcze parę dni i będę wyglądać przeokropnie.
Dafne zaśmiała się krótko rozbawiona tym przyziemnym pytaniem.
- Jasne, nie ma problemu. A co do innych najbliższych mi osób, to też nie ma problemu. Możesz je poznać.
- Czy na taką okazję załatwisz mi coś porządniejszego do ubrania? Mimo wszystko nie chciałbym paradować w tych poprzerabianych bokserkach na wielkoluda.
Syrena milczała przez dłuższą chwilę wpatrując się w Axela po jego prośbie. Zupełnie jakby musiała zastanowić się nad tą prośbą.
Nago... Tylko nie to... Axel myślami usiłował zakląć i zmienić ewentualną rzeczywistość.
- Poprosiłam Aalaes’fa o twoje rzeczy. Skłamałam im, mówiąc, że je zgubiłeś. Są w szufladzie. - Gestem głowy wskazała drewnianą komodę. - Ale, byłoby nietaktem gdybyś poszedł… popłynął do Aalaes’qa w ubraniu.
- Dziękuję, kochanie. - To dotyczyło ubrania. - Rozumiem... - Axel przełknął ślinę, gdy usłyszał ciąg dalszy wypowiedzi. - Tego się właśnie obawiałem. Jeszcze się nie przyzwyczaiłem do chodzenia nago wśród tłumów. - Odziany tylko w zegarek, dodał w myślach.
Przez moment zaczął się zastanawiać, jak przeżyje to spotkanie.
- A co będzie, gdy moje ciało zareaguje... nieodpowiednio?
- Nieodpowiednio? - Dafne zmarszczyła lekko brwi, wyglądała jakby nie do końca wiedziała o czym Axel mówi.
- Wiesz, jak reaguje, gdy mam ochotę się z tobą kochać. - Axel nie wyglądał na zachwyconego tym, że musi tłumaczyć takie rzeczy. - Dopóki chodzi się w spodniach, to tego aż tak nie widać...
Dziewczyna znów lekko zmarszczyła brwi.
- Przecież przed chwilą się kochaliśmy… - wyraziła głośno swoje wątpliwości i zdziwienie, jednocześnie unosząc głowę i patrząc na krocze Axela, jakby chciała sprawdzić, czy przegapiła uniesienie się, pewnej części jego ciała.
A owa część nie pozostała tak całkiem obojętna na to spojrzenie. Zupełnie jakby owo kochanie się, o którym wspomniała Dafne, miało miejsce dawno, dawno temu.
- Jesteś śliczną i pociągającą kobietą. - Axel pospieszył z wyjaśnieniami. - Ale to naprawdę nie znaczy, że nie mamy wcale wychodzić z łóżka. To się czasami zdarza. Na przykład gdy pomyślę o twojej, twoich piersiach - poprawił się.
- Wystarczy, że pomyślisz i już wtedy chciałbyś znów się ze mną kochać? - upewniła się dziewczyna. To musiało być przerażające… mieć mężczyznę… skoro ci chcą się kochać za każdym razem kiedy o tym pomyślą…
- No, nie do końca - zapewnił ją Axel. - Nie zawsze. Ale czasami. No po prostu czasami się zdarza. I wcale nie znaczy, że od razu musimy się kochać. To przecież żaden obowiązek. Po pewnym czasie taki gwałtowny napływ ochoty mija.
- Ale,... skoro masz ochotę, to dlaczego chcesz czekać aż ona minie? - padło kolejne pytanie.
- Ponieważ do ochoty, do jej realizacji, potrzebne są dwie osoby. To, że ja mam ochotę na ciebie, nie znaczy wcale, że ty też ją musisz mieć w tej samej chwili - próbował wyjaśnić Axel, zastanawiając się, czy czasem nie popełnia błędu. - Może się też i tak zdarzyć, że to ty zapragniesz się ze mną kochać, chociaż po mnie tego tak od razu nie będzie widać. Wtedy wystarczy, że mi powiesz.
- I ty pomyślisz i będziesz chciał? - upewniła się Dafne, ale tym razem wyglądała na nieco rozbawioną. - Dobrze. Chyba rozumiem.
O wysokie niebiosa, pomyślał Axel.
- Zapewne nie w ułamku sekundy, ale tak - odparł. - Ale to się czasami może przytrafić nie do końca wtedy, gdy będę chciał. Na przykład gdy otoczy nas tłum twych kuzynów i kuzynek. I co wtedy?
- Chcesz powiedzieć, że gdy poznasz moją rodzinę i na przykład spotkasz moją matkę, będziesz akurat wtedy myślał o kochaniu się ze mną? - Syrena, dalej była pełna podziwu i pytała z dziecięcą wręcz niewinnością.
Axel odetchnął z ulgą. Całkiem jakby mu pozwolono wydostać się z koziego rogu, do którego sam się zapędził. Na dodatek takie tłumaczenie zdało mu się całkiem zadowalające.
- Dokładnie tak - potwierdził. - To takie dziwne? - spojrzał na dziewczynę.
- Tak. Trochę tak… jakoś nie wyobrażam sobie tego… ale nie martw się. Nikt nie będzie ci miał tego za złe. A każdy jeśli już, będzie wiedział, że nastała pora by zostawić nas sam na sam - nie wyglądała na złą, prędzej znów ciut rozbawioną.
Axel nie był taki pewien tego, jak jego ciało zareaguje na parę dziesiątków zgrabnych, nagich, kobiecych ciał, ale nie miał nic przeciwko podanemu przez Dafne wyjściu z sytuacji.
- Zasypałem cię tyloma pytaniami - powiedział. - Może ty chcesz o coś spytać? - Ponownie przytulił dziewczynę i palcem napisał na jej plecach jej imię.
- Masz dzieci? - wypaliła Dafne, skoro pozwolił jej zadawać pytania.
- Nie - odparł natychmiast. - Tak jakoś nie zdarzyło się.
- Dlaczego?
- Nie znalazłem do tej pory odpowiedniej kobiety - odparł Axel. - Zapewne prowadziłem nieodpowiedni tryb życia.
- To znaczy?
- Za dużo jeździłem po świecie, za mało siedziałem w domu. Badanie kultur różnych grup etnicznych wymaga wielu podróży.
- A więc podróżowałeś! Widziałeś wiele rzeczy - stwierdziła takim tonem, jakby było to coś ekstra i wspaniałego - A skoro podróżowałeś, mogłeś przecież poznać tak wiele kobiet…
- Ale to wcale nie znaczy, że od razu miałem mieć z nimi dzieci - zastrzegł Axel.
- Czyli nie kochałeś się z nimi?
Axel nie od razu odpowiedział. Powiedzieć prawdę, czy łgać w żywe oczy?
- Nie zawsze ma się dzieci - spróbował się wymigać od odpowiedzi wprost. - A ta jedna, z którą chciałbym się związać, mnie nie chciała.
- Chciałbyś? - Dafne od razu podchwyciła czas teraźniejszy w wypowiedzi Axela. - Ktoś inny niż ja? Ktoś z ziemi, tak? - pytała z ciekawością, nie zazdrością.
- To było dawno temu - odparł. - Wtedy chciałem. Znaliśmy się jakiś czas, ale nic z tego nie wyszło. A teraz widzę, że dobrze się stało. Nie potrafiłbym już do niej wrócić.
- Mhmm… dawno temu? Ile właściwie masz lat? - padło kolejne pytanie, równie niewinnym i ciekawskim tonem.
- Jakieś sześć lat. I trzydzieści jeden - odpowiedział za jednym zamachem na oba pytania.
- Sześć lat i trzydzieści jeden dni? - upewniła się Dafne, zaś na jej twarzy widać było niedowierzanie, jakby Axel właśnie obalił jakąś dobrze jej znaną wiedzę. Dwa plus dwa to nie dwa, czy coś takiego.
- Nie, nie... - pospiesznie zaprzeczył Axel. - Nie ma tak dobrze. Sześć lat temu ze sobą zerwaliśmy, a mam trzydzieści jeden lat - wyjaśnił.
- Aha - Dafne przytaknęła, że rozumie. Po tym zaś zaśmiała się uroczo, tak jak to ona potrafiła.
- Co cię tak rozbawiło? - spytał Axel, podczas gdy jego dłonie, jakby bez wiedzy właściciela, zaczęły wędrować po jej ciele, jakby palce chciały sprawdzić, w jakich miejscach dziewczyna najlepiej reaguje na dotyk. I czy ma łaskotki.
Ona jednak najwyraźniej nie miała łaskotek. Ale tak, wędrujące po jej ciele palce nie umknęły jej uwadze. Zaczęła je jednak śledzić wzrokiem, dopiero po tym gdy w pewnym momencie jej mięśnie lekko spięły się, zaś sutki samoistnie stwardniały.
- Czy mógłbyś teraz pomyśleć o kochaniu się ze mną? - zapytała zamiast odpowiedzieć na pytanie.
Reakcja była na tyle widoczna, że nie można było jej przegapić, i na tyle zaskakująca, że Axel postanowił całą sytuację zapamiętać... i przy jakiejś okazji sprawdzić. Najwyraźniej syreny różniły się od zwykłych kobiet, chyba że Dafne stanowiła wyjątek wśród innych istot swego rodzaju. Daleki jednak był od przeprowadzania eksperymentów na innych Aalaes.
- O tak - odparł natychmiast. - Ale jeśli chcesz, to możesz się mną troszkę zająć. pozwiedzać mnie - dodał, równocześnie całując zwieńczenie piersi, znajdującej się najbliżej jego warg.
- Zająć się? - szepnęła rudowłosa, zaś jej dłoń powędrowała powoli, powolutku opuszkami palców wytyczając sobie drogę ku wiadomym kędziorkom.
- Nie potrzebujesz podpowiedzi - odparł cicho Axel, który stale zajmował się biustem dziewczyny, starając się rozdzielać pieszczoty sprawiedliwie, by żadna z dwóch półkul nie była poszkodowana.
Jego dłonie również nie próżnowały, obejmując swą działalnością coraz to inne obszary ciała dziewczyny.
Tymczasem dłoń Dafne okrążyła nieśmiało miejsca, które dawno powinna… przynajmniej dotchnąć. Bawiła się? Kusiła? Czy bała? Niestety, wszystko wskazywało raczej na to ostatnie…
- Powiesz mi… jeśli zrobię coś źle, albo jeśli zrobię coś bardzo dobrze?
- Jak na razie idzie ci bardzo dobrze - zapewnił Axel. - Co zresztą widać.
Dla odmiany leciutko polizał jeden z zesztywniałych sutków.
- Mmmmh - mruknęła dziewczyna, ale raczej nie była to odpowiedź na ich poprzednią wymianę zdań. Powoli przesunęła ręce śmielej na przyrodzenie Axela. Nieśpiesznie badając, przesuwając palce, gładząc, głaszcząc i w końcu ujmując…
Axel westchnął z widoczną w tonie przyjemnością.
- Bardzo dobrze - szepnął do ucha dziewczyny. Która teraz powoli zmieniała strategię, z głaskania na przesuwanie palców w tył i przód na ujętej męskości.
- Tak? - zapytała szeptem.
- Mhmmm - potwierdził Axel, któremu na moment zabrakło tchu. - Wspaniale.
By się zrewanżować sięgnął ku najczulszemu punktowi kobiecego ciała, by i temu miejscu przypadła odpowiednia ilość pieszczot.
To niestety, trochę “zawieszało” Dafne, która dosłownie jakby nie wiedziała na czym się skupić. Pieszczeniu Axela, czy byciu pieszczoną przez Axela. Zwłaszcza, że to drugie było tak rozpraszające…
Axelowi nie przeszkadzało to, że Dafne jakby straciła zainteresowanie jego ciałem. Nie da się ukryć, że on od jakiegoś czasu był gotowy, a teraz pragnął tylko jak najbardziej rozpalić swą partnerkę, doprowadzić niemal do stanu wrzenia. Po kilku chwilach zaś, dziewczyna w ogóle straciła zainteresowanie “zajmowaniem się” Axelem, całą uwagę skupiając na próbie bycia bliżej… i bliżej…
Axel stanął przed odwiecznym dylematem - czy zaspokoić dziewczynę pieszczotami, czy też skorzystać z jej (i swojego równocześnie) pragnienia i zakończyć sprawę ku zadowoleniu obu stron. W zasadzie skłaniał się ku tej drugiej opcji, ale na razie pozwolił, by jego palce to zwiedzały wilgotne wnętrze, to zajmowały się najbardziej czułym punktem ciała Dafne, starając się jednak odpowiednio dawkować ilość pieszczot, by za szybko nie doszło do spełnienia. Rudowłosa wyglądała na zadowoloną, ale spełnienie póki co nie nadchodziło. Ona sama zaś, przeniosła ręce wyżej wpijając nieco palce w ciało Axela i znów, próbując się do niego przysunąć. Chyba jednak ona miała w głowie tą drugą opcję.
Axel przygarnął dziewczynę.
- Już, skarbie - wyszeptał, po czym skorzystał z gotowości obu stron i wsunął się w chętną i gotową na jego przyjście kobiecość. Najpierw delikatnie, a potem mocniej, głębiej.
Kochali się już nie pierwszy raz, a czwarty… jeśli liczyć dokładnie. Tym razem zaś Dafne, bardziej wiedziała już czego chciała i gdzie. A chciała, mocniej i głębiej tak długo, aż w końcu doznała spełnienia. I jeśli Axel szukał w głowie tego, jak wcześniej przeżywała przyjemności, tym razem mógł być pewien, że to było to, tak na 100% i wcale nie na krótko.
Finis coronat opus, jak powiedzieć by mogła Alaen. Tu co prawda nastąpił finisz, ale Axel nie zamierzał wypuszczać dziewczyny z objęć. Wzajemna bliskość była czymś... niesamowitym, poza tym... czuł się odrobinę zmęczony. I w ogóle nie miał ochoty się ruszać, chociaż miał świadomość, że przygniecionej przez niego dziewczynie może być odrobinę mniej wygodne. Ale cóż... najwyżej go przegoni.
- Moje szczęście najukochańsze - wyszeptał.
Odpowiedziała uśmiechem.
- To było niesamowite… - szepnęła.
- To twoja zasługa, skarbie - odparł równie cicho. Pocałował ją w szyję. Równocześnie jednak zaczął się zastanawiać, jaka jest szansa, że Dafne zaszła w ciążę. A jeśli tak, to co dalej...
- Moja? - zdziwiła się dziewczyna.
- Byłaś wspaniała, słońce moje. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem.
Dafne znów zaśmiała się uroczo, po czym leniwie wtuliła głowę w Axela. Nie wyglądała na taką, która ma zamiar lada moment wyskoczyć z łóżka i zaproponować bieg wokoło wyspy.
Axel również nie zamierzał się ruszać. Jeśli Dafne miała na dziś jakieś plany, to ze spokojem mogły one poczekać. Trochę przyjemności należało się jej, i jemu.
Przesunął się, by to Dafne znalazła się częściowo na górze, a potem przymknął oczy.
 
Kerm jest teraz online