Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2016, 20:04   #3
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
a posiłek trzeba było poczekać prawie dwadzieścia minut, ale zapachy, a przede wszystkim wyborny smak zrekompensowały te niedogodności. Jajecznica zachwycała swoją puszystością, a kotleciki zachęcały świeżością do pochłonięcia całej misy. Marcus i Solveig uwijali się nad talerzami, choć to kobieta jadła bardziej dystyngowanie i kulturalnie, podczas gdy jej towarzysz zupełnie nie zwracał na to uwagi. Nie minął kolejny kwadrans, jak posiłek został pochłonięty w całości, zatem zapłacili za niego (przy okazji uiszczając opłatę za pokój) i wyszli z gospody, kierując się w stronę centrum, do sklepu Udo Hildebranda.

Tego późnowiosennego popołudnia roku 2530 według kalendarza imperialnego powietrze było ciepłe i przyjemne, a niemal bezchmurna pogoda zachęcała do załatwiania spraw na mieście, o czym skrytobójcy szybko się przekonali, lawirując między spieszącymi się gdzieś ludźmi, elfami, czy krasnoludami. Przyjezdnymi i tubylcami. Wchodząc na plac targowy, Marcus skrzywił się pod nosem, gdyż niemal nie dało się przejść - każdy za czymś śpieszył, coś licytował, przekrzykiwał, kupcy zachwalali swe towary. Panował wzmożony ruch i wrzawa.


Przepychali się między ludźmi, aż w końcu udało im się odbić w Burscherstraße i mijając trzy piętrowe budynki dotarli do tego, którego szukali. "Szpargały Udo Hildebranda", jak głosił drewniany szyld zamocowany na nieco zardzewiałej belce nad drzwiami, był całkiem sporym sklepikiem z rzeczami wszelakimi i ponoć czasami można tu było trafić całkiem ciekawe okazy. Rzeczy wszelakich rzecz jasna. Marcus nacisnął klamkę solidnych drzwi koloru żołędzi i przestąpił próg. Dzwonek zamontowany nad wejściem od razu zaanonsował przybycie nowego klienta.

Pomimo dwóch dużych okien wychodzących na południową stronę, w głównej, przestronnej sali panował półmrok. Na obu ścianach znajdowały się solidne kredensy aż pod sam sufit, przy których stało kilka osób, oglądając wystawione rzeczy, między nimi znajdowało się biurko zawalone różnościami, a za nim niewielki kominek z ledwo pełgającym ogniem. Przy blacie stał wysoki blondyn w bogatych szatach o podwójnej brodzie zdradzającej nadwagę, bulwiastym nosie i wyłupiastych, jak u ryby, oczach. Gdy Marcus i Solveig pojawili się w środku, mężczyzna przy biurku naklejał właśnie naklejkę na niewielką buteleczkę z fioletowym płynem.


Dopiero gdy Beisert chrząknął głośno, tamten oderwał się od czynności i spojrzał w ich stronę. Momentalnie się rozpromienił, a skrytobójcy mieli wrażenie, że z tego zachwytu oczy za chwilę mu wypadną i potoczą się po kamiennej podłodze. Mieli przed sobą Udo Hildebranda, jednego z możniejszych i przebieglejszych kupców w Delberz. Swojego zleceniodawcę.
- Jesteście. Wróciliście. - Zatarł dłonie podniecony. Niemal na każdym z palców miał mniej lub bardziej pokaźny pierścień. - Rozumiem, że zadanie zostało wykonane?
Rozejrzał się nagle energicznie, niczym szczur węszący za żarciem i skinął im dłonią na wejście na zaplecze.
- Nie będziemy tu rozmawiać, za dużo przypadkowych uszu - rzucił. - Zapraszam, zapraszam do mojego biura.
Patrząc na Marcusa i Solveig wciąż zacierał ręce, szczerząc krzywe, pożółkłe zęby.
 

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 16-11-2016 o 20:08.
Kenshi jest offline