| Doc, i pozostały personel medyczny, mieli ręce pełne roboty. Rannych było naprawdę wielu, coś około 3 tuzinów, znajdowali się zaś oni w naprawdę różnych stopniach uszkodzeń. Począwszy od zwyczajowego złamania, poprzez oparzenia, odłamki w ciele, czy i w końcu poszatkowaniu po jakimś wybuchu… do tego dochodziły lekkie przypadki, jak kobieta w ciąży, przeziębieni, mający gorączkę i tym podobne. Franko zajęła się dziećmi, Maek wypiął się na polecenia Bullita i operował gdzie i jak mu się podobało, a wojskowy sanitariusz, mimo iż się starał, za bardzo sobie poradzić nie umiał. W każdym bądź razie, wszyscy razem łącznie z Dociem, dwoili się i troili przy poszkodowanych…
- Sytuacja jak na wojnie, trzeba dokonywać wyboru - Mamroczał pod nosem Maek - Ten przeżyje a ten nie, nie idzie się zająć wszystkimi...
Leena, Night i kapral z garnizonu obronnego miasta odbyli krótką naradę. Wojskowy, nazywający się Wesley Creek, oddał natychmiastowo dowodzenie nad całym tym burdelem pani kapitan, usłyszawszy jedynie jaki kobieta posiadała stopień… co w rzeczywistości, nie odpowiadało… rzeczywistości. Heh. No ale mniejsza z tym. Wszystko to go przerastało, i odetchnął z ulgą, nie będąc już odpowiedzialnym za opiekę nad tyloma istnieniami. Z militarnego punktu widzenia sprawy miały się wręcz fatalnie. Niedobitki garnizonu posiadały jedynie zwykłą broń typową dla piechoty: karabiny, pistolety, granaty. Było i jedno szybkostrzelne działko zamontowane na lekkim pojeździe, i jedna, jedyna bazooka z 3 pociskami, no cóż… wieści owe zaś przyniósł TRX, po przeglądzie skromnych resztek wojaków z miasta.
Isabell, wraz z pomocą Bixa(którego do owego zadania słodziutko zaprosiła), zajęli się dostarczaniem żywności i koców dla potrzebujących. Uciekinierów z miasta zebrano w kopalni, z jednej strony dając możliwość szybkiej ucieczki w jej głąb w razie zagrożenia, z drugiej zaś, trzymając ich z dala od samego Fenixa, by czasem nikomu nie przyszło nic głupiego do głowy... sam statek zaryglowano, pozostawiając jedynie ograniczony dostęp do mesy i toalet. Zresztą przy śluzie i tak postawiono dwóch żołnierzy, mających pilnować sytuacji.
Sytuacji, która zmieniła się ledwie w godzinę, na - jakby nie było - niekorzyść załogantów Fenixa. Na radarach pojawił się drugi statek, nadlatujący z miasta. Wylądował on przy tym już zestrzelonym, po czym tam pozostał. Chwilowo towarzystwo kosmicznych awanturników z tłumem cywilów nie zostało więc wykryte, czy i niepokojone wrogimi zamiarami jaszczurek, ten fakt pozostawał chyba jednak jedynie kwestią czasu. Nadchodziła kolejna potyczka, i to wielkimi krokami.
- Hej Becky, może się wybierzesz na zwiad na swojej maszynie? - Spytała Leena przez Uni, na otwartym kanale - Jak chcesz, weź kogoś ze sobą, w końcu masz 2 miejsca na hooverbike...
Night wysłuchał relacji żołnierza i bogatszy o wiedzę z liczebności i wyposażenia sił wroga, postanowił przygotować się na potyczkę. Podobnie jak reszta czuł przez skórę, że ona wkrótce nadejdzie. Komfortowo byłoby przejąć statki zwiadowcze Napavans, jak wspominała wcześniej Becky i wykorzystać je w walce. Do tego na podstawie mapy topograficznej wykonanej przez sensory Feniksa przewidzieć ścieżki którymi może nadejść piechota jaszczurów i zaminować je górniczymi materiałami wybuchowymi. Podzielił się spostrzeżeniami z pozostałymi obecnymi na naradzie, czekając na ich opinię…
- No dobra, to ja zbieram paru górników, materiały wybuchowe z magazynów kopalni, lekki transporter i żołnierzy do obstawy - Nightfall uniósł się z miejsca. - Ładunki rozmieścimy w tych rejonach - wskazał obszary trójwymiarowej mapy terenu, wyświetlonej nad stołem sali narad.
- Pewnie, zaraz przygotuję moją maszynę - odpowiedziała uradowana Becka. Już od dłuższego czasu nie miała okazji polatać swoim ścigaczem, nawet do tego stopnia, że wizja ta przesłoniła jej niebezpieczeństwo całego zadania.
- Ktoś przejmie monitorowanie ich? Najlepiej będzie mi wziąć kogoś kto dobrze zna tę okolicę. Pomożecie mi znaleźć ochotnika? - Powiedziała pilotka. W tym celu trzeba było zagadać z tymi ważniejszymi uchodźcami, a kto zrobi to lepiej niż największy autorytet na “przyjęciu”.
- Becky. Mogę wgrać w siebie skany okolicy i Ci towarzyszyć jeśli chcesz. - odezwał się TRX dalej kontynuując swój przydział i powtarzając “nagranie”.
- Hmm myślałam o kimś stąd, ale dobra. Spotkajmy się w hangarze za trzy minuty - odpowiedziała Becka. Nie poznała jeszcze Arhona na tyle, aby wiele różnił się od miejscowego, nie mniej jednak robot był częścią ich załogi i warto było razem coś porobić, nie wspominając o tym, że z nim będzie bezpieczniej.
-Przyjąłem. - wardroid odpowiedział krótko i włączył licznik.
Dokładnie 3 minuty później biodroid wszedł do hangaru. Okazało się jednak, że Becky tam nie było.
- Becky. - Arhon połączył się bezpośrednio z pilotką - Stoję w hangarze Feniksa. Twoje wyliczenia były błędne. Czy coś się stało?
- Tak, błędne. Sorka, nie przewidziałam że... no muszę się tylko przebrać na tę zimną pogodę - wytłumaczyła się Becka. - Ale będę tam za pięć minut, obiecuję - dodała od razu.
-Becky. Czekam. - odpowiedział krótko wardroid. |