Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2016, 00:09   #112
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dzień III - Podwodne perypetie (Axel, Dafne)

W końcu jednak wypadało się ruszyć. Po prostu… wypadało, chociaż Dafne postarała się by owa miła chwila trwała do znudzenia długo. Czas było jeszcze raz coś przekąsić. Jeszcze raz trochę się napić. Dziewczyna pokazała Axelowi, że wszystkie jego rzeczy faktycznie są w szufladzie. Później zaś, nie pozwalając się ubrać, poprosiła by poszedł za nią.
Jaskinia za dnia i tak była ciemna. Może nie tak ciemna jak wtedy gdy do niej szli, a tym razem unoszące się kule światła oświetlały i ją. W pewnym momencie doszli do rozwidlenia. Dafne pokazała mu, że jeśli poszedłby dalej prosto, wyszedłby na zewnątrz. Jednak ona chciała, by poszedł z nią w prawe rozwidlenie. I wcale nie chciała powiedzieć dlaczego i dokąd idą.
Axel podejrzewał, że właśnie idą w stronę podwodnego wyjścia z jaskini, ale nie pytał, ani nie przedstawiał swoich myśli, chcąc by niespodzianka pozostała niespodzianką do końca.
- Kto zbudował jaskinię i kiedy? - spytał.
- Moja matka, gdy była młodsza. Zanim jeszcze się urodziłam - wyjaśniła Dafne. Tymczasem korytarz znów wydawał się podążać w dół, zamiast w górę, co mogło sugerować, że przypuszczenia Axela są trafne..
- Dlaczego sądziłaś, że interesuje mnie jakaś kobieta? - Axel postanowił wyjaśnić ewentualne nieporozumienia.
- Słucham? - Dafne zmarszczyła brwi.
- Gdy rozmawialiśmy, wcześniej. Pytałaś, czy chciałbym się związać z inną.
- Mówiłeś, o kobiecie z którą byłeś związany. Ale chęci wyraziłeś w czasie teraźniejszym. Stąd było moje pytanie. - Dafne spojrzała na na niego czujnie - My aalaes, jesteśmy raczej monogamiczni, tak samo jak większość z was.
- Zapewniam cię, że nie myślę o żadnej innej - powiedział Axel. - Co do monogamii mam dokładnie to samo zdanie, jak ty. I masz rację, wyraziłem się wtedy nie tak. Nie będzie żadnej innej, prócz ciebie - dodał. Miał nadzieję, że brzmi to dostatecznie szczerze i że Dafne mu wierzy.
- To dobrze - Dafne uśmiechnęła się.
Tymczasem, docierali właśnie do kolejnego pomieszczenia. Przed nimi bowiem jawiło się coś, co można było zdecydowanie nazwać “wejściem”. Chociaż drzwi nie miało.
- Jeśli dobrze rozumiem, to idziemy dalej? - Axel się uśmiechnął. - Czy znów mam zamknąć oczy?
- Nie, tym razem nie musisz - odparła Dafne, pierwsza przechodząc przez wejście. Gdy Axel przeszedł zaraz za nią, jego oczom ukazało się okrągłe pomieszczenie. Nie było w nim nic, prócz dwóch niskich komód. Jedna ściana była “przeszklona” w dokładnie taki sam sposób, jak ta w pomieszczeniu w którym wcześniej się znajdowali. Widok jednak, nie był tak doskonały.
Właściwie niewiele było widać za nią, prócz skał przed nimi i skał pod nimi, no i może kilku kolorowych rybek. Dafne podeszła do niej, zapraszając gestem Axela.
- Tam? - Axel podszedł do dziewczyny i spojrzał przez "okno". - na drugą stronę?.
- Tak, teraz pójdziemy tam - wyciągnęła w jego kierunku dłoń. - Gotowy?
- Powinniśmy się nauczyć języka migowego - powiedział. Złapał dłoń dziewczyny i skinął głową. Wolał nie otwierać ust.
A ona pociągnęła go za sobą, w stronę “szyby”, która oczywiście okazała się nie istnieć. Po prostu przeszli i znaleźli się zupełnie nagle w wodzie. Rudowłosa momentalnie straciła nogi na rzecz syreniego ogona i złotych łusek. Patrzyła na Axela, jakby z obawą, czy wszystko z nim dobrze.
Axel zamknął usta, zanim wydarło się z nich pełne zdumienia "Oooo". Był pewien, że szyba odsunie się na bok, że pomieszczenie powoli wypełni się wodą... Oczywiście ten sposób był praktyczniejszy, ale zdecydowanie bardziej niespodziewany.
Uśmiechnął się szeroko, pamiętając o trzymaniu ust zamkniętych, i z aprobatą skinął głową. Przez moment jednak pożałował, że nie zna telepatii...
Dziewczyna widocznie uznała, że wszystko jest okej, bo pociągnęła go w dół w ciemne głębiny. Dopiero po kilku chwilach, jego oczom ukazało się coś co przypominało - w zależności od interpretacji “czarną dziurę w skale” albo “wejście do kolejnej jaskini, prowadzące w dół”. I choć wyglądało przerażająco, to właśnie tam teraz płynęli.
Dobrze, że nie paszcza jakiegoś lewiatana, pomyślał. Ale nie zamierzał się wyrywać, wypytywać, lub robić coś równie głupiego.
Po chwili ogarnęła go ciemność. Czuł, że korytarz którym ciągnie go Dafne, jest dość wąski. W dodatku, tu pod wodą jego oddech był zupełnie inny niż na powierzchni. Gama uderzających w niego uczuć nie była przyjemna. Jedyne co, dotyk dłoni Dafne, która ciągnęła go i ciągnęła… a dopiero po chwili Axel mógł dostrzec światełko w tunelu. Cień nadziei, że podróż kiedyś się skończy.
I w końcu wypłynęli.




Axel rozejrzał się dokoła, ciekaw, dokąd tym razem przywiodła go podmorska podróż.
Miejsce w którym się znalazł, wyglądało przedziwnie. Zwłaszcza, że Axel zobaczył je teraz po raz pierwszy i to z góry. Ogromne połacie skał, ułożonych tak jakby były z wosku i ktoś wylał je na kształt wielopiętrowych wież z wieloma wejściami i otworami przypominającymi okienne. Właściwie, nie wiadomo było które, gdzie się zaczynają. Jedne wydawały się ciągnąć daleko daleko w dół, inne istnieć na jakiś wysuniętych w górę skałach.
Było tu wiele światła. Dobiegało ono ze znanych już Axelowi świetlistych kul. Przedziwnych roślin. Otworów w skałach. I przestrzeni… jakby docierały tu promienie słońca.
Wokoło krążyły różne rodzaje ryb, pojedynczych i w ławicach. Większych, mniejszych… a wśród nich można było spostrzec zarówno delfiny, kałamarnice, co rudowłose syreny obydwu płci. Różniły się nieco od Dafne. Nie tylko długością włosów, czy ogólnym wyglądem. Pierwszą różnicą był kolor łusek. Żadna z krążących kuzynek czy kuzynów, nie posiadała złotych łusek, chociaż ich kolory były bardzo różnorodne.
Dafne pozwoliła Axelowi przez chwilę patrzeć.


W końcu pociągnęła go dalej w dół, w stronę jednej z wysokich wież. Pojedyncze syreny które mijali, kłaniały się lekko i ciekawsko przyglądały mężczyźnie. Kilka delfinów, wyrwało się z ich grupy i zaczęło płynąć tuż z a nimi. Rudowłosa zwolniła wtedy, i pokazała je Axelowi dłonią.
Axel spróbował wyrazem twarzy wyrazić pytanie, które chciał zadać. I na które i tak nie mógłby dostać odpowiedzi.
Tymczasem delfiny te podpłynęły, a jeden z nich musnął swoim dziobem udo Axela. Wyglądało to trochę jakby… witał się? Nalegał by się przywitać? Do drugiego Dafne wyciągnęła dłoń, by pogłaskać go po łebku, więc Axel natychmiast poszedł w jej ślady, w ten sam sposób witając się z delfinem, który zaczął 'zaczepiać' jego. Czyżby to byli znajomi z plaży?
Rudowłosa uśmiechnęła się do niego. Gdy delfiny przywitały się, pociągnęła go bez pytania o pozwolenie dalej w stronę wieży. Płynęli na tyle szybko, że lada moment znaleźli się w niej wpływając w jej wnętrze.
Kolejny długi korytarz, ten jednak nie był ciemny. W końcu Dafne zatrzymała się. Położyła dłoń na kamiennej ścianie.
Przeniosła po tym wzrok na Axela i znów się uśmiechnęła. Być może dlatego, on sam nie wiedział kiedy ściana zaczęła się przesuwać i odsuwać w bok, ukazując okrągłą wnękę, przez którą można było przepłynąć dalej.
Zwiedzanie miasta, czy spotkanie się z rodziną, pomyślał Axel, po raz nie wiadomo który rozglądając się dokoła.
Długo nie musiał się nad tym zastanawiać, gdy tylko przepłynęli przez kolejną wnękę i nim jeszcze w ogóle zdążył przyjrzeć się pomieszczeniu w którym byli, nagle na jego szyję ktoś się dosłownie rzucił. Jednym ramieniem, bo drugim ta sama osóbka rzuciłą się na Dafne, jakby chciała objąć dwie osoby naraz.




W około Axela rozległ się nagle dźwięk. Był to dziwny dźwięk. Przypominał nieco pisk delfinów, a jedocześnie jakby ukryte były w nim jakieś słowa. W dodatku, sprawiał dziwne wrażenia, jakby jedocześnie był piękny i niezwykły, oraz nieco drażniący.
Pierwsza myśl jaka nasuwała się, to rozmowa. Syreny rozmawiały między sobą.
W tej rozmowie Axel uczestniczyć nie mógł, ale na powitanie odpowiedział. Nieco ostrożnie, nie bardzo wiedząc, ani z kim się wita, ani jak na to powitanie zareaguje Dafne.
Kątem oka spojrzał na swą narzeczoną.
Uśmiechała się i wychyliła by cmoknąć w policzek dziewczynę, która ich witała. I znów, nim Axel zdążył w ogóle zastanowić się nad czymkolwiek, poczuł poruszenie wody za sobą. Ktoś położył dłoń na jego ramieniu. Czyjaś twarz pojawiła się z tyłu między jego a Dafne, cmokając dziewczynę w policzek. Dźwięki wokoło niego narosły. Teraz rozmawiało więcej osób.




Axel skinął głową na powitanie i uśmiechnął się.
Zaczął teraz rozumieć, jak się czuła Monika.
Co ta strefa jej zrobiła? Czy usiłowała zrobić? Tylko jedno mu przychodziło do głowy...
Na wszelki wypadek odrobinę mocniej uścisnął dłoń Dafne.
Tymczasem, nieznana mu dziewczyna bez pytania o pozwolenie cmoknęła i jego policzek. W gruncie rzeczy, było to przecież sympatyczne powitanie. Powitała bowiem nieznajomego, tak samo jak swoją… kuzynkę (?), przyjaciółkę (?).
Po tym dziewczyna odpłynęła na dobre dwa metry i tym razem nieco bezczelnie, ciekawskim wzrokiem zaczęła sobie oglądać Axela, trochę tak, jakby Dafne wróciła ze sklepu i pokazywała psiapsiółce nową sukienkę.
Mężczyzna, który czaił się za ich plecami pojawił się teraz z boku. Patrzył na Dafne, a ona patrzyła na niego. Wokoło rozlegał się ten dźwięk. Sugerowało to, rozmowę tych dwoje.
Axel nie miał pojęcia, co się dokoła dzieje, ale usiłował robić dobrą minę do złej gry. I zaczął się rozglądać dokoła, przypatrując się spokojnie tym, którzy gapili się na niego.
Innego wyjścia i tak, prawdę mówiąc, nie miał.


Pomieszczenie w którym byli nie było wielkie, nie było też ani kołem ani kwadratem, a “sufit” w różnych miejscach miał różne wysokości, co bardziej sugerowało wnętrze jaskini. Było tu wiele rzeźb, wiele muszli i wiele obrazów stworzonych z malutkich połyskujących kamyczków, przypominających te, które widział we wnętrzu jaskini z łożem. Na środku, stały skały wyglądające na szklane, przypominające trzy cienkie i dość wysokie podesty.


Ci którym się przyglądał, od głowy aż po pas wyglądali na zwykłe, urodziwe, rudowłose osoby. Uśmiechnięte i zadowolone. Poniżej oczywiście mieli ogony. Dziewczyna perlisty jasnoniebieski. Chłopak perlisty jasnobrązowy. Ona miała kilka ozdób w postaci pereł. On zaś nie posiadał żadnych.


Zupełnie nagle, dziewczyna złączyła dłonie, w taki sposób, jakby chciała ucieszona klasnąć w nie. Bardzo szybko znalazła się tuż przy Axelu i znów bez pytania, złapała jego wolną dłoń.
Axel spojrzał na nią, ale nie wyrwał dłoni, tylko odpowiedział uściskiem na uścisk. Potem przeniósł ponownie wzrok na Dafne.
Ta zaś skinęła głową na wejście, które przed chwilą przekroczyli. Wszystko wskazywało na to, że opuszczają już to miejsce i z całą pewnością nie sami, sądząc po entuzjazmie dziewczyny po jego drugiej stronie. Zaraz zaś Dafne odwróciła wzrok z powrotem na chłopaka, by obdarzyć go najwyraźniej pożegnalnym uśmiechem i jakimiś słowami. Po tym pociągnęła Axela z powrotem na korytarz
Pozostawało tylko skinąć głową na pożegnanie, co też Axel uczynił, i zadać sobie pytanie "Co dalej" - tudzież poczekać cierpliwie, aż odpowiedź sama się znajdzie. Najbardziej wkurzało go to, że nie mógł o nic spytać...
Odpowiedź nadeszła niebawem. Wracali na powierzchnię. Wszystko o tym świadczyło. Nie płynęli co prawda dokładnie tą samą drogą, ale znów w górę, ku temu samemu otworowi, który jak teraz Axel mógł zauważyć, znajdował się w wysokiej skale, która wydawała się sięgać wyżej niż sama woda.
Czyżby... Przez głowę Axela przemknęła myśl, że nie ma pojęcia, jak się zachować 'na dworze' i jak powinno wyglądać jego powitanie z królową. Jeśli oczywiście to go czekało za parę chwil.
Mogłaś mnie jakoś... uprzedzić, ty... niespodzianko..., pomyślał.
Ale za parę chwil, czekała go znajoma mu ciemność. A więc znów, nic nie widział, nic nie słyszał i nic nie mógł powiedzieć… ale czuł dotyk dłoni Dafne i drugiej rudowłosej. Teraz obydwie ciągnęły go do przodu.
Wypłynęli nagle między skałami. Axel rozpoznał miejsce w którym wpłynął… wszedł... z jaskini w wodę. Zresztą, doskonale widział to samo wnętrze, ale teraz od drugiej strony. Dziewczyny zwolniły tuż przed nim, by powoli wkroczyć w nie.
Axel poczuł “łyk” prawdziwego powietrza, a przejście spowodowało, że kolana dosłownie ugięły się pod nim. Złapał równowagę w ostatniej chwili.
Witaj, domu, pomyślał.
- Dzień dobry - powiedział, skinąwszy głową kuzynce (?) Dafne.
Naga, jak sama Dafne dziewczyna, która stała obok na nogach, nie była tak piękna jak jej księżniczka. Co oczywiście nie oznacza, że piękna nie była. Krótkie włosy przykleiły jej się do czoła i policzków. Była zdecydowanie bardziej koścista i zdecydowanie mogłaby mieć kompleksy odnośnie za małego biustu. Była też nieco niższa.
- Ale odlot! - odpowiedziała na powitanie. Po angielsku, acz nieco niewyraźnie i z wyraźnym dziwnym akcentem.
- Axel - przedstawił się i skinął głową. - To było wspaniałe przeżycie - Obrócił się do Dafne i uśmiechnął się. - Co jest odlotem? - Ponownie spojrzał na drugą syrenę, nie zlustrował jej jednak od stóp do głów.
- Jak to co? Łał! - dziewczyna puściła rękę Axela i znów odeszła na kilka kroków od niego, by tak samo jak wcześniej, pod wodą zacząć mu się przyglądać. Wszystko wskazywało na to, że odlotem jest sam Axel.
- To jest Oaala. Moja kuzynka i przyjaciółka. Wybacz jej, jest dużo młodsza i nie widziała jeszcze mężcz… człowieka, prócz Augustyna. - Wyjaśniła Dafne.
- Zapewne będziemy się często widywać. - Axel uśmiechnął się i
- No nie wiem czy tak często. Dafne mówi, że nie lubisz być pod wodą. Nie możesz oddychać i mówić. Wolała zabrać cię tutaj. - Odpowiedziała dziewczyna, nie przestając obserwować różnych części ciała Axela. Wyglądała przy tym jakby miała ochotę go dotknąć.
Axel poczuł się nieco nieswojo, przypominając sobie wcześniejszą rozmowę z Dafne. Miał wrażenie, że zaraz spełnią się jego obawy, może niekoniecznie dlatego, że myślał o biuście Dafne. Raczej była to świadomość, że Oaala bacznie mu się przygląda... i że raczej nie patrzy na jego twarz.
- Masz rację. Pod wodą czuję się gorzej, niż na powierzchni, a rozmawiać też bym nie mógł, chyba że na migi, jedną ręką. Ale jestem pewien, że Dafne nie będzie miała nic przeciwko temu, że nas będziesz odwiedzać. Powinienem poznać członków jej rodziny. - Uśmiechnął się, a potem pocałował Dafne w policzek. - Zapraszamy Oaalę na drugie śniadanie, czy mamy jakieś inne plany?
- Wyjdźmy na wyspę! Proszę, proszę! - z jakiegoś powodu, sama myśl o wycieczce na powierzchnię napawała Oaalę radością. - Proszę… - dodała trzeci raz, ale ciszej. Wpatrzona przy tym na Dafne, dla odmiany.
Ta zaś po krótkim zastanowieniu skinęła głową.
- No dobrze. Ale… ubrania.
Axel uśmiechnął się lekko. Prawdę mówiąc powiedziałby dokładnie to samo. Zdecydowanie nie chciałby, by naga Oaala paradowała po obozowisku.
- Ja się też ubiorę - powiedział. - Panie przodem - poprosił.
- Odlot! - Ucieszyła się Oaala i faktycznie przodem popędziła w stronę korytarza. Widać, dobrze wiedziała gdzie ma iść.
Dafne ruszyła spokojniej, uśmiechając się przy tym do Axela.
- Kiedyś zwiedzisz więcej zakamarków podwodnego miasta. Wydawało mi się… że musi być to póki co dość… nieprzyjemne? Wolałam się upewnić, niż ciągnąć cię dalej.
- Nie było tak źle - zapewnił Axel. - Pierwsze koty za płoty, jak mówią. Pierwszy krok zrobiliśmy, parę osób mnie obejrzało... Masz fajną kuzynkę, ale troszkę się boję, jak będzie wyglądać jej kontakt z pozostałymi. Jej pierwsze spotkanie z ludźmi.
- A jak wyglądało pierwsze spotkanie ludzi z Aalaes’fa? Zresztą, myślałam że pójdziemy gdzieś tylko w trójkę.
- Tak? Dobrze - zgodził się Axel. - Ale skoro powiedziałaś o ubraniach, to myślałem, że chcesz iść do obozu.
- Na wszelki wypadek. Gdybyśmy kogoś spotkali, na pewno wolałbyś być ubrany… - była w tym lekko marudna nuta, ale też po prostu zrozumienie.
- Wolałbym, żebyś ty była ubrana, tak prawdę mówiąc, ale już ci mówiłem - to twój świat, twoje reguły. Nie należę do tych, którzy lubią się chwalić wdziękami mojej dziewczyny.
- A ten przystojniak, który się z nami witał, to kto?
- Mój przyjaciel i brat Oaale. Ma na imię Kolah. Niestety, powiedział mi, że królowa jest zajęta. Nie mogłam więc przedstawić ci swojej matki. Będzie jeszcze ku temu okazja.
- Z pewnością niejedną - odparł Axel. - Z przyjemnością wyprawię się z tobą w każdą podwodną podróż, jaką wymyślisz.
- Mówisz szczerze? - zapytała Dafne, jednocześnie obserwując dobrze swojego rozmówcę. Wyglądało na to, że nie była co do tego przekonana.
- Tak. - Poparł słowa buziakiem w policzek. - To fakt, że niemożność uczestniczenia w rozmowie jest trochę uciążliwa, ale to drobiazg. Poza tym Jak widzisz przeżyłem pierwsze oględziny. Kolejny raz będzie lepszy. Ile razy zechcesz, możemy płynąć.
- Czy Oaala nie może sama wychodzić na ląd - spytał cicho, korzystając z tego, że dziewczyna była daleko, pewnie już w ich sypialni.
- Nie. Nie może - odpowiedziała, równie cicho co Axel spytał, dostosowując się po prostu do jego tonu. - Dlatego tak się cieszy.
- Nie przeszkadza mi jej obecność - powiedział Axel. - A jej radość jest taka... urocza.
- Ja biorę toooo! - dobiegł ich głos Oaala’y która najwyraźniej była już w pomieszczeniu z łóżkiem. Oni zresztą, byli kilka kroków przed nim. Dafne uśmiechnęła się tylko ale nic nie powiedziała.
Axel zatrzymał się na moment.
- Chwila... - powiedział, po czym wziął Dafne w ramiona, z wyraźnym zamiarem wykorzystania wspomnianej chwili na pocałowanie jej.
I to był zapewne jego wielki błąd…
bo dziewczyna przysunęła się bardzo blisko, wtuliła i zaczęła całować. Ona przynajmniej, nie zinterpretowała tego, jako chęć cmoknięcia jej. Pocałunek bowiem był gorący.
Kradzież pocałunku to z pewnością nie była, a jeśli tak, to złodziej został złapany na gorącym uczynku i otrzymał solidną zapłatę za swoją śmiałość. I tylko świadomość tego, że Oaala jest o parę kroków sprawiła, że Axel nie dobrał się do Dafne na poważniej.
- Mój skarb - wyszeptał, gdy wreszcie miał okazję do powiedzenie czegokolwiek.
- Chodźmy… - poprosiła, robiąc krok w tył i łapiąc Axela za rękę.
- Nie możemy gorszyć twojej kuzynki - przytaknął posłusznie. - Chodźmy - dodał z wyczuwalnym żalem.


Oaala odwróciła się w momencie kiedy przeszli przez próg. W dłoniach trzymała białą sukienkę, wyszywaną złotymi nićmi… ale jeszcze jej nie ubrała.
- Ale odlot! - Skomentowała, dobrze znanymi jej słowami. Zaś jej wzrok po prostu stanął na przyrodzeniu Axela. Oczy były szeroko otwarte, a usta jakoś zapomniały do końca się zamknąć. Była zachwycona.
Axel był zachwycony nieco mniej. I poczuł, że się odrobinę rumieni. Nie wykonał jednak odruchowego gestu i nie zakrył owego fragmentu ciała. Usiłując sprawić wrażenie, że nic się nie stało, spojrzał na Oaalę.
- Ubierz się, proszę, skoro mamy wyjść.
Miał nadzieję, że idea wyjścia na powierzchnię odwróci uwagę dziewczyny od ciekawego (dla tamtej widoku).
Oaala od razu zaczęła się ubierać, tracąc chwilowo zainteresowanie patrzeniem na przyrodzenie Axela, powtarzała jednak coś pod nosem. Niestety, nie po angielsku. Dafne zaśmiała się, być może na te jej słowa, ale nie przetłumaczyła nic. Zamiast tego podeszła do komody. Najpierw wyjęła z niej rzeczy Axela i podała mu je.
Axel nie zrobił z siebie idioty, usiłując ubrać się jak najszybciej, tylko spokojnie wciągnął boxerki, a potem t-shirt i spodnie. Prawdę mówiąc... poczuł się nieco dziwnie w t- akim kompletnym, normalnym stroju. A potem zaczął się przyglądać Dafne, czekając, aż i ona przyodzieje coś 'kulturalnego'. A długo czekać nie musiał, bo w czasie kiedy on się ubierał Dafne już wybrała jakąś sukienkę i już wciągała ją na siebie. Ale nadal szukała czegoś w komodzie.
- Masz jakieś określone plany, Oaalo, czy też powierzymy losy wycieczki w ręce Dafne? - Na moment spojrzał na Oaalę, potem ponownie na 'swoją' syrenę.
- Chodźmy na proti, proszę… - poprosiła delikatnie Oaala, takim tonem jakby Dafne miała się i tak nie zgodzić. I faktycznie, bo ta pokiwała przecząco głową. Z miną, której Axel jeszcze nie widział. Bo wszystko w jej mimice i gestach mówiło “nie ma mowy, zapomnij”.
- Możecie mi wyjaśnić, o co chodzi? - Tym razem Axel schował do kieszeni mądre słowa o ciekawości i piekle.
- Oaala mówi o łące. Bardzo pięknej łące, tu w okolicach. Jednak, jest ona położona na terenie aalaes’vo. A chociaż my byłybyśmy tam bezpieczne, nie chcę by zobaczyli ciebie. Jak to się mówi? Lepiej nie kusić losu?
- Dokładnie tak. - Axel skinął głową. - W takim razie lepiej to miejsce ominąć, choćby było najpiękniejsze. Na wyspie jest z pewnością wiele pięknych miejsc. A kiedyś się tam jeszcze wybierzesz. - Spojrzał na Oaalę.
- Myślę, że mam pomysł. Dla ciebie - Dafne wskazała brodą na Axela - będzie to oczywiście niespodzianka. A ty, zobaczymy kiedy zgadniesz. Zgoda?
- Odlot! - Potwierdziła Oaala. A zaraz po tym znalazła się przy wyjściu z pomieszczenia.
- Wycieczka, w towarzystwie dwóch pięknych dziewczyn. - Super! - W ostatniej chwili powstrzymał się przed użyciem słowa "Odlot". To chyba było zaraźliwe.
Tymczasem Dafne w końcu znalazła to czego szukała. Wyglądało, że była to szyta z tego samego materiału co sukienki, torba.
- Nie chcę by się zmarnowało… - i z tymi słowami, podeszła do niby resztek, ale zupełnie wystarczających by trzy osoby najadły się po same uszy.
- Piknik! - ucieszył się Axel, pomagając pakować pakować prowiant. - Zabieramy jakiś koc?
- Piknik! - zawtórowała mu Oaala.
- Koc? - zapytała Dafne spoglądając na łóżko. Były tam… takie z owczej wełny. Wzruszyła ramionami. - Możemy.
- Skoro uważasz, że nie jest konieczny, to sobie darujemy - stwierdził Axel, który doszedł do wniosku, że na trawie czy piasku i tak będzie dosyć przyjemnie.
- Weź proszę… - uśmiechnęła się do niego. W międzyczasie pakując jedzenie.
Axel zwinął w rulon jeden z kocy i przewiesił przez ramię, a potem wziął w rękę torbę.
- No to ruszamy - powiedział, wyciągając drugą rękę do Dafne. Chodzenie z nią za rękę było bardzo przyjemne, więc dlaczego miał sobie żałować.


I w końcu ruszyli. Jaskinią, ewidentnie w górę.
Mimo, że było w niej światło, oczy Axela po prostu zostały porażone w momencie kiedy wyszli na zewnątrz. Mało tego, buchnęło w niego gorące powietrze nagrzane przez dwa słońca, którego nie odczuwał w jaskini.
- Będę musiał iść w ślady Robinsona i zrobić sobie parasol. - Okropny upał. - Jakim cudem wam to nie przeszkadza? To niesprawiedliwe. - Przeniósł wzrok z Dafne na Oaalę. - Idziemy
Dziewczyny w odpowiedzi jedynie się zaśmiały.
- Tędy - powiedziała Dafne. Najpierw bowiem było trzeba wydostać się ze skał na brzeg.
Poprzedzany przez obie dziewczyny Axel zszedł po skałach na piasek - zdecydowanie zbyt gorący, jak na jego gust. Z pewnym rozrzewnieniem pomyślał o mokasynach, które tkwiły gdzieś w obozie.
- Prowadź, kochanie - powiedział.
Dafne ruszyła w stronę linii drzew.
- Opowie… - zaczęła Oaala, patrząc na Axela, jednak coś sprawiło, że nie dokończyła. Mężczyzna dopiero po chwili uchwycił to co ona. Z prędkością… dużą, żeby nie napisać powalającą wprost z linii drzew zbliżał się do nich niewielki kolorowy punkt. Niebiesko, różowy punkt.
- Laajin! - krzyknęła uradowana Oaala, na co Dafne po prostu się wesoło zaśmiała.
- Laajin, witaj - powiedział Axel. Ciekaw był, kogo z całej trójki wybierze 'strażnik' w charakterze darmowego transportu.
Ptaszek najpierw obleciał wszystkie trzy głowy, ćwierkając przy tym wesoło. Aż dziw, że nie spuchł czy nie wyleciał sam z siebie…
W każdym razie, wybrał Dafne, której dłoń automatycznie wyciągnęła się by mógł na niej usiąść.
I ćwierkał dalej… tym razem brzmiało to na przejęcie, a nie wyrazy szczęścia. Zresztą mimika Dafne, która powoli, powoli zwalniała kroku dodawała temu wrażeniu wiarygodności.
- Kto i co nabroił? - spytał Axel. Nie chodziło o to, że Laajin zakłócił piknikowe plany, ale o to, że wyglądało to na jakieś kłopoty.
Dafne tymczasem ciężko westchnęła. Bardziej jednak słuchając dalszego ćwierkania małego ćwierkacza, niż pytań Axela. Ba, na jej twarzy pojawił się nawet wyraz złości, połączonej z pewną doniosłością. Kolejne emocje, których Axel jeszcze nigdy u niej nie widział.
Rzucił okiem na Oaalę, jakby od niej spodziewał się wyjaśnienia. Poza tym czekał, aż Dafne zacznie mówić sama z siebie. Nawet gdyby to miało trwać, aż Laajin wyrzuci z siebie wszystkie żale.
Oaala dosłownie wierciła stopą dziurę w piasku, ze spuszczoną głową. Jakby Laajin zapowiadał koniec zabawy nim ta w ogóle się rozpoczęła. W końcu ptaszek ucichł, a ćwierkać zaczęła Dafne. Brzmiało to oczywiście inaczej niż jego ćwierkanie, ale podrabiała je naprawdę nieźle.
Gdy już się tak wyćwierkali, Laajin poderwał się do lotu. Chociaż, nim odleciał okrążył jeszcze wesoło głowę Axela i Oaali. Ta druga ożywiła się na ten moment. Musiała lubić tego małego posłańca.
- No dobrze… - zaczęła królewna, poważnym tonem. - Przykro mi Oaala. Jutro też jest dzień. Umówimy się od razu w jaskini. Zgoda?
Dziewczyna skinęła krótko głową.
- Będziemy na ciebie czekać - zapewnił ją Axel.
Oaala uśmiechnęła się i uniosła na niego spojrzenie. Ucieszyły ją jego słowa.
- Dobra… - powiedziała już z mniej ponurą miną. - Powodzenia.
Axel nawet nie wiedział, kiedy znalazła się obok Dafne i cmokała ją w policzka. A zaraz później znalazła się przy nim i wyraźnie chciała zrobić dokładnie to samo co z Dafne.
Axel miał nadzieję, że Dafne nie urwie mu głowy za serdeczne pożegnanie z Oaalą. Uścisnął dziewczynę i ucałował w policzek.
Oaala nieco się zmieszała… ale zaraz pomachała im dłonią i uciekła w stronę wody.
- Musisz iść do obozu. To kilka kroków stąd - Dafne na wszelki wypadek wskazała odpowiedni kierunek, chociaż zadawała sobie sprawę, że Axel dobrze wie gdzie jest obóz.
- Nie możesz powiedzieć, co się stało?
- Mogę. Ale po co mam robić to dwa razy? Będę w obozie za pół godziny, po tym jak ty sam do niego dojdziesz.
- Będę na ciebie czekać. - Skinął głową.
- Dobrze - odparła takim tonem jakby mówiła “nie wątpię w to”. Po tym skinęła mu krótko głową i pobiegła, w stronę linii lasu prosto przed siebie. Axelowi zaś wydawać się mogło, że w momencie kiedy była już przy drzewach… jakby rozpłynęła się w powietrzu. A może po prostu drzewa zasłoniły ją na tyle, że stracił ją całkowicie z oczu.
- Magia... - Pokręcił głową. Żałował trochę, że nie ma przy nim choćby Laajina. Raz jeszcze spojrzał w stronę lasu, po czym ruszył w stronę chaty.
 
Kerm jest offline