Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2016, 00:41   #91
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

Świat płonął. Niebo przybrało purpurowej barwy od płomieni, które zawładnęły każdym skrawkiem ziemi. Gleba przybrała podobnych odcieni od wchłoniętej krwi niewinnych. Lasy, miasta, jeziora, góry. Wszystko zmieniło się w jedną, wielką, jałową pustynię po której stąpały maszkarne istoty rodem z innych światów. Ich plugawa mowa niosła się echem zmieszana z agonialnym krzykiem ostatnich ludzi, torturowanych nie dla wyciągnięcia z nich informacji, a dla czystej przyjemności nowego hegemona. Hegemon powstał zaś tam, gdzie ziemia łączyła się z niebiosami w rozprysku pyłu i ognia, a wszystkiemu towarzyszyły tańczące na niebie błyskawice. A nadejście Hegemona zwiastowały znaki, lecz nikt na nie nie zwracał uwagi, nikt nie traktował ich poważnie. Tych, którzy o nich mówili traktowano jak szaleńców i obłąkańców. Hegemon o wielu imionach i o wielu twarzach powrócił do świata żywych, by siać terror, zniszczenie oraz pławić się w rzece umęczonych dusz. Świat płonął i nadziei nie było...

26 dzień Czasu Kwiatów 1372 roku rachuby dolin. Suzail - świątynia Wiecznie Czujnego

Venora zerwała się z łóżka, omal z niego nie spadając. Serce waliło jej w piersi niczym kowalski młot, lecz trzykrotnie szybciej. Jej ciało było dosłownie zalane potem, a ze skroni i czoła to aż kapało. ~Sen... To był tylko sen! To tylko sen...- powtarzała sobie w myślach, lecz tak realistycznego snu jeszcze nigdy nie miała i to ją przerażało. Paladynka ciężko dysząc usiadła na skraju łóżka wpatrując się dłuższą chwilę w pełne gwiazd niebo. Burza nad Suzail przeszła, w trakcie kiedy ona spała, lecz Venora nie mogła przestać myśleć o tym co ujrzała w śnie. Wulkan. Ogromny, z którego wydobywały się setki ton pyłu i o ogień zmieniający metal w rozgrzaną, pomarańczową masę w ciągu jednej sekundy. Venora ciągle czuła paskudny swąd siarki, a w głębi jej duszy krzyki umierających i cierpiących nie mogły ucichnąć. Venora wzięła głęboki wdech i przypomniała sobie słowa Morimonda.
-"Jeśli nocą nawiedzą cię nocne mary, przepędź je modlitwą. Modlitwa oczyszcza"- powtarzał jej nie raz. Venora wzięła trzy głębokie wdechy, sięgnęła po swój święty symbol Helma i zaczęła się gorliwie modlić.

~***~

Koszmar rozbudził rycerkę trochę wcześniej niż planowała się zbudzić, lecz młoda niewiasta nie marnowała tego czasu, a mądrze go wykorzystała. Przysposobiła się do wymarszu, pomodliła, uzupełniła swój ekwipunek i udała na śniadanie, gdzie czekał już Virgo. Kulejący mężczyzna miał na sobie zacną półpłytową zbroję. Tuż obok jego ławy stała oparta stalowa tarcza, a przy niej hebanowa buława, robiąca druzgocące wrażenie. Mężczyzna powitał paladynkę gestem ręki. Był wyraźnie podekscytowany wyprawą, mimo złośliwych uśmieszków kilku rycerzy siedzących na sali. Wieści szybko się rozniosły i tego poranka każdy już wiedział w jakim składzie Venora miała wyprawić się na swoją pierwszą, tak poważną misję. Gdy była kilka kroków od stolika, gdzie czekał na nią Virgo, drogę zaszedł jej Ludwik. Mężczyzna posłał jej pełne pogardy spojrzenie -Kuternoga i braciszek. Który z nich będzie nad tobą czuwał? A może oboje?- spytał, po czym nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę stolika, gdzie zawsze odbywał posiłki. Venora odprowadziła rycerza wzrokiem, lecz szczery uśmiech Virgo szybko sprawił, iż zapomniała o złośliwym i chamskim Ludwiku.

~***~

Od razu po śniadaniu Venora, z towarzyszącym jej kapłanem udali się do siedziby Purpurowych Smoków. Oddział trzydziestu piechurów czekał na placu gotów do wymarszu. Mężczyźni mieli żołnierskie tuniki z najzacniejszym królewskim herbem w całym Faerunie – Purpurowym Smokiem. Żołnierze byli poustawiani w szeregu zupełnie jak w trakcie bitwy, do której byli przygotowywani. W pierwszej linii znajdował się szereg dziesięciu halabardzistów, z tyłu za nimi zaś miecznicy. Na placu był również ukochany brat Venory. Rycerz na widok swej siostry i jej kompana uśmiechnął się lekko. Pierwszy raz widział ją w elfiej zbroi, z piękną tarczą i wspaniałym hełmie. Ten widok spowodował lekką konsternację w szeregach piechurów. Prawdopodobnie sir Glandir wspomniał o młodym wieku Venory, lecz z drugiej strony opancerzenie rycerki nie mogło należeć do kompletnego żółtodzioba, a to budziło nadzieje, że Venora nie poprowadzi ich na pewną śmierć. Arthon wyszedł siostrze i idącemu obok Virgo na przeciw, powitał ich po żołniersku po czym rzekł do Venory chłodno
-Czas na twoją przemowę. Muszą cię poznać jeszcze przed wymarszem. Napełnij ich serca wolą walki, spraw by byli gotowi oddać za sprawę swoje życie. Niech oddadzą życie za herb na sztandarach- rzekł, po czym spojrzał na falującą na wietrze flagę z herbem Cormyru.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 27-12-2016 o 14:21.
Nefarius jest offline