Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2016, 14:46   #39
Cooperator
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Wytrwanie Kelly tak długo w ciągu lekcji zostało zauważone przez nauczycieli i pracowników. Pan Edwards (który wygląda jak stary Clint Eastwood), szkolny dozorca i władca kozy, jedna z budzących grozę postaci w szkole, przystanął na korytarzu i na widok Kelly spojrzał na zegarek, po czym wpatrywał się w nią długo spod ciemnych okularów, zanim odszedł. Mogła przysiąc, że w kącikach ust starego dozorcy dostrzegła coś na kształt śladu uśmiechu. Cholera wie, jakie plotki chodziły w pokoju nauczycielskim, w każdym razie, gdy dziewczynka w wieku Simona rozdawała ulotki o wiosennym naborze do drużyny, WFista wskazał jej palcem stojącą dalej Kelly. Podeszła do niej niepewnie, a na jej twarzy malował się szok, gdy na jednym wdechu wyrzuciła z siebie: "możeciętozainteresuje".

Odpowiedzialność to może nie był najlepszy stały wyznacznik u wyrzutków. Natomiast nie ma reguły bez wyjątku, a generalnie manifestowany "mamtowdupizm" wobec świata wokół bez specjalnej konsekwencji w niektórych kwestiach zmieniał się w najbardziej istotną rzecz pod słońcem. Większość kłótni w grupie można sprowadzić do tego, że ktoś przy obśmiewaniu wszystkiego po kolei trafił akurat w coś, co dla jednej z osób było osobiście istotne.

Tom miał młodszą siostrę, "najzajebistszą siedmiolatkę w całym jebanym stanie". I chociaż na co dzień manifestował właściwą chłopakom w jego wieku pogardę wobec dzieciaków, a także podejście do edukacji rodem z "Another brick in the wall", bez cienia zażenowania szedł do najmłodszych klas w szkole z plastikowym pudełkiem na kanapki z "Małą Syrenką", jeśli jego siostra zapominała śniadania; zawsze brał udział w przyjęciach urodzinowych; pomagał siostrze w odrabianiu lekcji.Nancy przyrzekała, że widziała raz, jak w ogródku Tom uczestniczył w "herbatce" z siostrą i jej przyjaciółką. Niebezpieczeństwo dla dzieciaków go generalnie ruszało, jeśli wytłumaczyło mu się to w sytuacji, gdy nie musiał się popisywać przed innymi - to bowiem traktował jako swój podstawowy obowiązek.

Nancy miała hopla na temat niesprawiedliwości świata. Przeważnie sprowadzało się to do obgadywania wszystkich dorosłych, którzy wymagali od niej czegokolwiek poza obecnością. Każdy osobisty przytyk powodował wybuch, fochy, nierzadko trzaśnięcie drzwiami, a raz nawet "dwadzieścia cztery" u szeryfa Myersa i groźbę pozwu o naruszenie nietykalności cielesnej pracownika oświaty.

Czasem jednak wybuchało to w niesprawiedliwość wobec innych - Trzeciego Świata, kobiet, ubogich, Meksykanów, zwierząt, homoseksualistów. Ryczała przy "Imagine" Lennona, a gdyby żyła w czasach McCarthy'ego, miała by kłopoty ze służbami federalnymi przez kolekcję lewicowych ulotek i manifestów. Zresztą, nie trzeba być psychofanką Che Guevary i Greenpeace'u, by przybijanie zwierzaków do drzew potraktować poważnie.

Kelly, test Charyzmy: Białe kostki: +1, +1 starsi koledzy, +1 wyrzutek, +1 przebłyski trzeźwości

Czarne kostki: -1 historia jest głupia i nieprawdopodobna, po co ruszać dupę aż do starej fabryki, gdzie jest nudno...


Białe kostki: 4,1,4,2
Czarne kostki: 5

Wynik: test udany, 1 punkt na torze stresu społecznego, za każdy sukces jedna przekonana postać

Kostnica
Kostnica



Wyrzutki miały swoje miejsce pod trybunami, w tej gorszej, bo bliższej szkoły części. Obok znajdował się kontener na śmieci, gdzie wyrzucano resztki ze szkolnej stołówki. W ciepłe miesiące (dopiero się zaczynające) można było schować tam zwłoki bez groźby, że ktoś w unoszącym się smrodzie rozkładu stwierdzi coś niezwykłego. Wyrzutkom to nie przeszkadzało - w ciepłe miesiące i tak rzadko kiedy bywali w szkole, a już na pewno nie dotrwali do przerwy na lunch, by miało to jakiekolwiek znaczenie.

Od miejsca pod trybunami był rzut beretem (albo kop piłką) do miejsca, gdzie królowali chłopcy ze szkoły podstawowej. Wtedy grali tam w piłkę nożną. Rozmawiając ze swoją ekipą, Kelly dopiero po chwili zauważyła, że grze przypatrywał się Johnny. Był wściekły.

Od momentu powrotu ze starej fabryki dzieciak wydawał się w ogóle wyprany ze wszelkich emocji, teraz jednak na jego twarzy malowała się taka furia, taki gniew, że chyba nigdy nie widziała go w takim stanie. Na przemian bladł i czerwieniał, po prostu trząsł się z wściekłości, mocno zaciskał pięści. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, kiedy jeden z jego kolegów przebiegał z piłką, Johnny złapał go za frak i z siłą o którą ciężko go było podejrzewać, wywrócił dzieciaka na ziemię. Rozległ się krzyk i płacz, a po chwili cała drużyna podskoczyła do Johnny'ego ze zdecydowanie złymi zamiarami.

***

Reszta cheerleaderek trzymała się cicho i na uboczu, dość szybko zjadły i umknęły z trybun, udając się w kierunku - oczywiście - szkolnych sportowców. Spoglądały za Britney, zdziwione jej zachowaniem. Spoglądały na Connie jak na coś, co przykleiło się do podeszwy buta, ale oczywiście wprost nie wyraziły sprzeciwu. Obecność Willa też została przyjęta znaczącymi spojrzeniami. Kto wie, może tego dnia narodziła się opozycja, która podkopie pozycję Britney jako przewodniczącej cheerleaderek.

-Zawiozę ci ten rower do domu - oznajmił Sam, ogarniając ją mocniej ramieniem.-A co do lasu, to masz rację. Co to znaczy las w środku miasta, kurde? Mogliby zrobić jakiś cywilizowany park, a nie chlejnię dla zwyroli.

-Johnny przybijający zwierzaki do drzew? - rzucił Will, patrząc w przestrzeń.-Sam nie wiem. Jeszcze wczoraj bym w to nie uwierzył. W szpitalu też dostał paniki na myśl o krwi, co dopiero na widok... A tam musiało być przecież dużo krwi... Przepraszam, Connie! - rzucił wszystko widząc, jak dziewczynka zaczyna płakać. Sandra omiotła go wściekłym spojrzeniem, przytulając siostrę.

-Mieli kota w szałasie! - wykrzyczała Connie przez łzy.-Tam leżały przecież gwoździe, Sam się o nie potknął. To na pewno oni!

-Ale po co? - rzucił Sam.-W sensie, naćpali się jednak? Kelly twierdziła, że nie wie co to...

-Kelly sama nie ogarnia. Nie byłabym zdziwiona, gdyby sama z nimi na haju przybijała koty do drzew - rzuciła Sandra.

Wtem stała się rzecz absolutnie nieprawdopodobna. O ile Connie była siostrą Sandry, a Will grał w baseball, więc ich obecność na trybunach można jeszcze jakkolwiek wytłumaczyć, to miejsce zostało właśnie skażone 100% kujonem. Li Chang, najmądrzejsza uczennica w szkole, z koszmarnie wystającymi zębami i niezgrabnością ruchów sugerującą niedotlenienie w czasie porodu, wdrapywała się po schodach, by do nich dotrzeć. Rzuciła Britney wściekłe spojrzenie:

-Czy mogłabyś OGARNĄĆ swojego brata, żeby przestał nam przeszkadzać? - głos miała tak piskliwy, że mogli go wytrzymać tylko nauczyciele, ale też nie wszyscy.-Ja rozumiem, POGODZIŁAM SIĘ Z TYM, że macie gdzieś kółko szachowe, ale przygotowujemy się do stanowych mistrzostw! Niech ten NEANDERTALCZYK sobie pójdzie, albo pójdę po pana Edwardsa!

Nie trzeba było schodzić z trybun, tylko wychylić się za jedną z ich krawędź, by zobaczyć stoliki zajmowane przez "kujonarium" z kółka szachowego. Tuż obok jednej z dziewczyn siedział - absolutnie ignorując zasady strefy intymnej - Simon. Można było wręcz usłyszeć, jak na wymówki uczestników, a zwłaszcza tej dziewczyny, powtarza tonem monotonnej zdartej płyty:

-Lubię jak siedzisz. Podoba mi się to. Chcę chwilę posiedzieć przy tobie.
 
Cooperator jest offline