Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-11-2016, 09:43   #31
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
-...i ona przyszła do naszego domu odpicowana jak w kiepskim porno, dupą kręci - Tom pokazał jak, wywołując salwę śmiechu-mój starszy zachwycony, niemal się ślini, a Sally tak tylko na nią patrzy i w końcu pyta spokojnie, ile ważyła jej sukienka. Tamta jopi się na nią i mówi: "skarbie, chyba chodziło ci, ile kosztowała, tak?". Na co Sally mówi, że w lumpie cena za kilogram jest jedna! - zakończył krztusząc się śmiechem, a ryk śmiechu przetoczył się przez całą kafeterię.

-Twoja siostra to najzajebistsza siedmiolatka w hrabstwie - zawołała Nancy, a na jej twarzy zawsze pokrytej dużą warstwą podkładu jak rzadko zakwitł uśmiech.

-Pieprzyć hrabstwo. W całym jebanym stanie!

Naraz wszyscy, a była ich piątka, zauważyli Kelly.

-No nie. Ona dalej tu jest! - zawołał Tom.

-A nie miał jej ojczym wysłać do obozu koncentracyjnego?

-No miał, chyba wczoraj...

-W zeszłym tygodniu...

-Odkąd ją znamy...

-A może ona po prostu uciekła, co? Wyskoczyła z pędzącego pociągu, przedarła się przez obławę z psami... Cześć, Kelly - Tom pocałował ją w policzek.-Miło cię widzieć.

***

Britney nie rozumiała, czemu wreszcie ktoś nie wybetonuje ścieżek w lesie. Przecież, ostatecznie, korzystali z nich LUDZIE, a ludzie nie chcieli, by nimi trzęsło na każdym korzeniu. Pewnie byłoby lepiej, gdyby jej rower miał w miarę działające resory, ale było to zapewne jeszcze w czasach, kiedy Kennedy obiecywał Amerykanom, że w tej dekadzie polecą na Księżyc.

Jechała szybko, ale przecież dużo poniżej prędkości dźwięku. Usłyszała więc w końcu pełne bólu kwilenie, dochodzące przed nią. Po kilkunastu kolejnych metrach dostrzegła martwego pisklaka, nieopierzonego jeszcze ptaszka, który został przybity pojedynczym gwoździem do drzewa. Makabryczny widok powtarzał się, a różne zwierzęta podzieliły jego los - wiewiórka, której drugim gwoździem ktoś unieruchomił ogon, coś łasisowatego, no i niewielki kociak, który tak kwilił, przybity dwoma gwoździami. Gdyby mógł, z pewnością płakałby z bólu, a tak, to z małego pyszczka wydobywało się tylko żałosne kwilenie.

Britney zarobiła 1 punkt Stresu na torze mentalnym.

 
Cooperator jest offline  
Stary 06-11-2016, 15:20   #32
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Kiedy darli z Kelly łacha, zazwyczaj odpowiadała, ale teraz zrobiło się jej niezręcznie. Miała zaprzątniętą głowę czymś innym i jedyne na co się wysiliła, to wyduszenie cichego „to nie jest śmieszne”, na które odpowiedziało jej chóralne „uuuuuu!”.

Słyszeliście... ktoś przybija w lesie zwierzęta do drzew. Do tego wczoraj słyszałam o dilerze, który sprzedawał dziesięciolatkom dragi. Wiecie coś o tym?

Stała tak niezręcznie, czekając na odpowiedź. Wyraźnie była tym zakłopotana i nie potrafiła się rozluźnić, nawet wśród „swoich”.
 
kinkubus jest offline  
Stary 06-11-2016, 19:11   #33
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
-Taaa, jakiś chory pojeb - Tom wzruszył ramionami, ale widać, że go to ruszyło, jak i resztę pozostałych.

-To jakiś dzieciak zrobił - rzuciła Nancy, a minę miała nietęgą.

-Ta? Skąd wiesz? Może przyjrzałaś się śladom, kiedy rzygałaś pod krzakami? - roześmiała się jedna z dziewczyn.

Ale Nancy wcale nie było wstyd z tego powodu, że się porzygała.

-Wszystkie te zwierzaki były przybite ile, metr nad ziemią? Ktoś wyższy musiałby przykucnąć, żeby to zrobić.

-A może i przykucnął? Może to jakiś zwyrodnialec, którego jarają takie rzeczy? Albo mu pieprzona kabała powiedziała, że ma tyle a tyle poprzybijać? Chuja się znasz na tym, Nancy.

-To, że żeś walił do "Dziecka Rosemary" nie robi z ciebie znawcy od zwyrodnialców, Tom - odcięła się Nancy.-Ktoś by miał dilować dziesięciolatkom? - dorzuciła.-Aż tak chujowymi klientami jesteśmy, czy jak?

-Nie wierzę, by ktoś dilował dziesięciolatkom - odparł Tom.-Daj spokój, przecież to od razu widać, rodzice, policja, szkoła. O dziesięciolatków jeszcze społeczeństwo dba, jeszcze można ich nauczyć na pamięć preambuły konstytucji i myśleć, że wyrosną na porządnych obywateli - wykrzywił się.-Nie to, co z nami. Nawdychały się dzieciaki oparu z azbestu, albo przedawkowały syrop i wielkie ćpuny. Kto ci takich rzeczy naopowiadał, Kelly?
 
Cooperator jest offline  
Stary 08-11-2016, 23:07   #34
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Britney zauważyła coś dziwnego na drzewie.

Zwolniła nieco, a kiedy mózg zorientował się, co widzi, nogi automatycznie mocniej depnęły na pedały. Nigdy nie jechała tak prędko na tym rowerze - na zadnym rowerze, aby być precyzyjnym - jak teraz. I choć bardzo starała się skupiać na drodze, na omijaniu większych dziur i unikaniu korzeni, to i tak zobaczyła za dużo.

Na przykład to, ze zwierzaki przybite były nisko. I że były żywe. A co się raz zobaczyło, to się już nieodzobaczy. Niestety.

Britney lubiła z zwierzątka. I to nie tylko małe słodkie pieski i kotki, które lubili wszyscy. Lubiła też ptaki, lubiła ich słuchać, a nawet obserwować. Nie tylko te "śliczne", ale też zwykłe - ciekawiły ją.

Jej mózg nie dawał się zająć drogą, mimo usilnych prób dziewczyny.
" Johnny czy Simon?"
"Pistolet na gwoździe, czy młotek?"
"Skoro najpierw małe zwierzaczki, to co - kto - potem?"
"Dlaczego?"
"Dlaczego?"

Dla-cze-go. Trzy naciśnięcia na pedały. Wykorzystała słowo, żeby nadawać sobie rytm.
Dla-naciśnięcie- cze- naciśniecie-go- naciśnięcie. Szybciej i szybciej.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 09-11-2016, 18:49   #35
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Brat znajomej... byłej znajomej coś brał. Podobno widział kolegę, jak gada z jakimś facetem, zanim oboje mieli trip po którym jeden gadał, że widział inne światy. Tak pomyślałam, że mógł to być diler. To było w tej starej fabryce. Poszłabym tam po południu, ale po tych zwierzakach poprzybijanych do drzew... — wzdrygnęła się na wspomnienie, chociaż sama niczego nie widziała.
 
kinkubus jest offline  
Stary 13-11-2016, 19:30   #36
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
-Jeśli ktoś diluje w fabryce, to chyba tylko stary Whateley - parsknął śmiechem Tom. Stary Whateley był stróżem w fabryce, weteranem z nie wiadomo której wojny. Kiedyś na przedstawieniu rocznicowym z okazji zakończenia wojny secesyjnej zagrał generała Lee i od tego czasu w młodszych klasach szkoły podstawowej krążyły plotki, że walczył po stronie Konfederacji. Ciężko go było nazwać duszą towarzystwa, wydawał się dosyć pokraczny z tą swoją sztywną nogą, ale wszyscy dorośli zgodnie twierdzili, że to człowiek, któremu należy okazywać szacunek. Cóż, może kiedyś nie był tylko cieciem.

-Nawdychała się czegoś dzieciarnia i tyle. Nie przejmuj się, Kelly. Żaden z dilerów nie jest tak głupi. Żaden nie wpadnie i cię nie wsypie... - roześmiała się Betty.

-Weźcie się ogarnijcie oboje - warknęła Nancy.-Tu się rzeczywiście coś dzieje, nikt tych zwierzaków dla zgrywy nie poprzybijał. To jest chore. Może rzeczywiście jakiś zwyrol się zamelinował w fabryce? Mógł coś dać dzieciakom, naopowiadać jakichś bzdur. Może gdyby te dzieciaki to były dziewczyny, to by już byli zgwałceni i wypatroszeni, jak Sara Kimble.

-O, żeś wymyśliła - zawołał Tom. Betty, jakby zaproszona "ogarnijcie się oboje"wsparła się o Toma, który leniwie przeciągnął ręką po jej bluzce i wsadził rękę do jej przedniej kieszeni.-Sara Kimble żyła w czasach, kiedy nasi starzy jeszcze zapowiadali się na normalnych ludzi, ale zobaczyli parę świństw i im odpierdoliło. W tym miasteczku nie ma czym straszyć na Halloween.

Fakt faktem, morderstwo na Sarze Kimble, ostatnie morderstwo w miasteczku, odbyło się w latach 60tych i Kelly sama słyszała, jak szeryf Myers w zależności od koniecznego morału zmieniał okoliczności zbrodni. Poza nagrobkiem na cmentarzu i garścią miejskich legend nie było żadnych sensownych informacji.

-W każdym razie, chyba ci już zupełnie odpierdoliło, jeżeli chcesz sama tam iść, Kelly. - mruknął Tom, już bardziej zajęty Betty niż rozmową.- Niech się dzieciaki trzymają z daleka od tego miejska, Whateley, jeśli coś się dzieje, powie Myersowi. Co się przejmujesz? To sprawy dorosłych, a ty powinnaś chyba poprawić matmę - uśmiechnął się złośliwie.

Zadzwonił dzwonek.

***

Kiedy zadzwonił dzwonek, Britney akurat dojeżdżała do szkoły.
 
Cooperator jest offline  
Stary 14-11-2016, 07:58   #37
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
„Nie musiałabym iść sama, gdybyście poszli ze mną” pomyślała Kelly, ale nie miała zamiaru ujawniać się ze swoją skrytą nadzieją. Poprosi jednego z nich na osobności, jednak nie teraz; wypadałoby pokazać się na zajęciach.

Dam ci spisać tę matmę, jak za dwa lata będziemy na tym samym roku.

Tom z początku nie załapał riposty, podczas gdy reszta zaśmiała się, co dodatkowo go zdenerwowało.

Aaaa, chodzi o to, że niby jestem głupi i będę znowu kiblował. Bardzo zabawne.

Stanął naprzeciw Kelly, nad którą górował o dobre kilkadziesiąt centymetrów. Chociaż nie spodziewała się od niego niczego złego, kiedy złożył się tak, jakby miał jej zaraz przywalić, nerwowo zrobiła krok w tył i zamknęła oczy. Ten jednak zamiast capnąć ją po twarzy, objął ramieniem za kark, a drugą ręką rozczochrał włosy.

No co ty, żartuję! Zmykaj na lekcje.

***

Na zajęciach niewiele uważała. Siedziała z samego tyłu sali i wyglądała przez okno, wyczekując kolejnego dzwonka. Niewiele rozumiała z omawianego materiału, nie było jej, kiedy zaczynali ten rozdział i teraz tablica wyglądała jak krzyżówka do której ktoś zapomniał wydrukować pytań. Najwyżej będzie zgadywała liczby na teście, bo w życiu się jej to nie przyda, chociaż sama nie wiedziała, co w zasadzie miałaby robić, jak już skończy szkołę. Jeżeli skończy.

***

Podczas przerw siadała pod salą i czekała na otwarcie, nie rozmawiając z nikim. Myślała ciągle o tej fabryce i przybitych zwierzętach. Próbowała złożyć to jak jakąś układankę, ale miała dwa, może trzy kawałki i nawet one do siebie nie pasowały.
Swoim zachowaniem zaskakiwała większość nauczycieli, którzy nie spodziewali się tak wysokiej frekwencji po Kelly; były to przecież wszystkie zajęcia pod rząd!

Podczas przerwy otwartej, wyszła na boisko, poszukać „wyrzutków”. Planowała wziąć najbardziej odpowiedzialnego z nich - jakkolwiek by to ironicznie nie brzmiało - na boi i zapytać, czy nie poszedłby z nią do tej fabryki po szkole.
Mogła później zapytać Williama czy Britney, bo to przecież o ich braci chodziło, ale na razie chciała się dowiedzieć, czy może liczyć na kogoś starszego.
 
kinkubus jest offline  
Stary 16-11-2016, 23:18   #38
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Britney wpadła do klasy w ostatniej chwili, równo z nauczycielem.


Mrs Wiliams spojrzała na nią surowo i kazała usiąść w pierwszej ławce, tuż przed swoim biurkiem. Nie mogła nikogo zapytać ani powiedzieć, co widziała w lesie! Nie mogła skupić się na lekcji a Mrs Wiliams uwzięła się na nią, odpytywała co chwila i ze złośliwym uśmiechem punktowała jej każdą pomyłkę.
- Nie Britney, skarbie, zastanów się, na pewno świetnie potrafisz rozwiązać to równanie. Tak mi się przynajmniej wydaje, skarbie, bo Simon potrafił by je zrobić w pół minuty...
Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Dodatkowo, Mrs Wiliams zatrzymała Britney na przewie, żeby wyjaśnić jej zawiłości równań...

Kiedy się w końcu wyrwała, to ledwie zdążyła dopaść Williama, żeby dopytać , co z Johnnym - rodzice Wiliama zachowali się ODPOWIEDZIALNIE i zawieźli syna na badania, które zresztą nic nie wykazały. Podobnie było by z Simonem...
- Zwierzęta Will.. widziałeś? - wykrztusiła w końcu i po jego twarzy poznała, że widział, , ale zanim zdążyli cokolwiek omówić dzwonek znowu im przerwał!
- Na wybiegu - mruknął tylko Will.

Lekcje znów się ciągnęły...

W końcu jednak nadeszła wyczekiwana przerwa na lunch. Usiedli obok boiska, wysoko na trybunach, tam gdzie zwykle jadali, jak była dobra pogoda - Britney, Connie, Sandra, William i ciągle nieco sfochowany brakiem porządnego pożegnania poprzedniego dnia - Sam. Britney przytuliła się do ramienia swojego chłopaka, a ten objął ją, zadowolony. Kapitan szkolnej drużyny miał swoje przywileje, prawda? jednym z nich była możliwości zdobywania kolejnych baz u (na?) przewodniczącej cheerleaderek. Dobrze trafił, na prawdę.

- Już nigdy nie wejdę do lasu - oświadczyła Britney, owijając się szczelniej bluzą Sama, choć w sumie było ciepło. Ale ona od rana czuła chłód w środku.- Nigdy. Chyba będę tu nocować, bo do busu mnie nie wpuszczą z rowerem. Albo zostawię go na noc pod szkołą.
Gdyby miała NORMALNĄ matkę, to przyjechała by po nią pick-upem i zabrała razem z rowerem.
- Myślicie, że to Johnny i Simon? - zadała w końcu pytanie, które wisiało w powietrzu. - Szczyle mają odpowiedni wzrost... Najpierw zwierzaczki, potem sięgną po coś większego - kozaczyła, żeby rozładować napięcie. - Obstawiamy, kto będzie następny?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 17-11-2016, 14:46   #39
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Wytrwanie Kelly tak długo w ciągu lekcji zostało zauważone przez nauczycieli i pracowników. Pan Edwards (który wygląda jak stary Clint Eastwood), szkolny dozorca i władca kozy, jedna z budzących grozę postaci w szkole, przystanął na korytarzu i na widok Kelly spojrzał na zegarek, po czym wpatrywał się w nią długo spod ciemnych okularów, zanim odszedł. Mogła przysiąc, że w kącikach ust starego dozorcy dostrzegła coś na kształt śladu uśmiechu. Cholera wie, jakie plotki chodziły w pokoju nauczycielskim, w każdym razie, gdy dziewczynka w wieku Simona rozdawała ulotki o wiosennym naborze do drużyny, WFista wskazał jej palcem stojącą dalej Kelly. Podeszła do niej niepewnie, a na jej twarzy malował się szok, gdy na jednym wdechu wyrzuciła z siebie: "możeciętozainteresuje".

Odpowiedzialność to może nie był najlepszy stały wyznacznik u wyrzutków. Natomiast nie ma reguły bez wyjątku, a generalnie manifestowany "mamtowdupizm" wobec świata wokół bez specjalnej konsekwencji w niektórych kwestiach zmieniał się w najbardziej istotną rzecz pod słońcem. Większość kłótni w grupie można sprowadzić do tego, że ktoś przy obśmiewaniu wszystkiego po kolei trafił akurat w coś, co dla jednej z osób było osobiście istotne.

Tom miał młodszą siostrę, "najzajebistszą siedmiolatkę w całym jebanym stanie". I chociaż na co dzień manifestował właściwą chłopakom w jego wieku pogardę wobec dzieciaków, a także podejście do edukacji rodem z "Another brick in the wall", bez cienia zażenowania szedł do najmłodszych klas w szkole z plastikowym pudełkiem na kanapki z "Małą Syrenką", jeśli jego siostra zapominała śniadania; zawsze brał udział w przyjęciach urodzinowych; pomagał siostrze w odrabianiu lekcji.Nancy przyrzekała, że widziała raz, jak w ogródku Tom uczestniczył w "herbatce" z siostrą i jej przyjaciółką. Niebezpieczeństwo dla dzieciaków go generalnie ruszało, jeśli wytłumaczyło mu się to w sytuacji, gdy nie musiał się popisywać przed innymi - to bowiem traktował jako swój podstawowy obowiązek.

Nancy miała hopla na temat niesprawiedliwości świata. Przeważnie sprowadzało się to do obgadywania wszystkich dorosłych, którzy wymagali od niej czegokolwiek poza obecnością. Każdy osobisty przytyk powodował wybuch, fochy, nierzadko trzaśnięcie drzwiami, a raz nawet "dwadzieścia cztery" u szeryfa Myersa i groźbę pozwu o naruszenie nietykalności cielesnej pracownika oświaty.

Czasem jednak wybuchało to w niesprawiedliwość wobec innych - Trzeciego Świata, kobiet, ubogich, Meksykanów, zwierząt, homoseksualistów. Ryczała przy "Imagine" Lennona, a gdyby żyła w czasach McCarthy'ego, miała by kłopoty ze służbami federalnymi przez kolekcję lewicowych ulotek i manifestów. Zresztą, nie trzeba być psychofanką Che Guevary i Greenpeace'u, by przybijanie zwierzaków do drzew potraktować poważnie.

Kelly, test Charyzmy: Białe kostki: +1, +1 starsi koledzy, +1 wyrzutek, +1 przebłyski trzeźwości

Czarne kostki: -1 historia jest głupia i nieprawdopodobna, po co ruszać dupę aż do starej fabryki, gdzie jest nudno...


Białe kostki: 4,1,4,2
Czarne kostki: 5

Wynik: test udany, 1 punkt na torze stresu społecznego, za każdy sukces jedna przekonana postać

Kostnica
Kostnica



Wyrzutki miały swoje miejsce pod trybunami, w tej gorszej, bo bliższej szkoły części. Obok znajdował się kontener na śmieci, gdzie wyrzucano resztki ze szkolnej stołówki. W ciepłe miesiące (dopiero się zaczynające) można było schować tam zwłoki bez groźby, że ktoś w unoszącym się smrodzie rozkładu stwierdzi coś niezwykłego. Wyrzutkom to nie przeszkadzało - w ciepłe miesiące i tak rzadko kiedy bywali w szkole, a już na pewno nie dotrwali do przerwy na lunch, by miało to jakiekolwiek znaczenie.

Od miejsca pod trybunami był rzut beretem (albo kop piłką) do miejsca, gdzie królowali chłopcy ze szkoły podstawowej. Wtedy grali tam w piłkę nożną. Rozmawiając ze swoją ekipą, Kelly dopiero po chwili zauważyła, że grze przypatrywał się Johnny. Był wściekły.

Od momentu powrotu ze starej fabryki dzieciak wydawał się w ogóle wyprany ze wszelkich emocji, teraz jednak na jego twarzy malowała się taka furia, taki gniew, że chyba nigdy nie widziała go w takim stanie. Na przemian bladł i czerwieniał, po prostu trząsł się z wściekłości, mocno zaciskał pięści. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, kiedy jeden z jego kolegów przebiegał z piłką, Johnny złapał go za frak i z siłą o którą ciężko go było podejrzewać, wywrócił dzieciaka na ziemię. Rozległ się krzyk i płacz, a po chwili cała drużyna podskoczyła do Johnny'ego ze zdecydowanie złymi zamiarami.

***

Reszta cheerleaderek trzymała się cicho i na uboczu, dość szybko zjadły i umknęły z trybun, udając się w kierunku - oczywiście - szkolnych sportowców. Spoglądały za Britney, zdziwione jej zachowaniem. Spoglądały na Connie jak na coś, co przykleiło się do podeszwy buta, ale oczywiście wprost nie wyraziły sprzeciwu. Obecność Willa też została przyjęta znaczącymi spojrzeniami. Kto wie, może tego dnia narodziła się opozycja, która podkopie pozycję Britney jako przewodniczącej cheerleaderek.

-Zawiozę ci ten rower do domu - oznajmił Sam, ogarniając ją mocniej ramieniem.-A co do lasu, to masz rację. Co to znaczy las w środku miasta, kurde? Mogliby zrobić jakiś cywilizowany park, a nie chlejnię dla zwyroli.

-Johnny przybijający zwierzaki do drzew? - rzucił Will, patrząc w przestrzeń.-Sam nie wiem. Jeszcze wczoraj bym w to nie uwierzył. W szpitalu też dostał paniki na myśl o krwi, co dopiero na widok... A tam musiało być przecież dużo krwi... Przepraszam, Connie! - rzucił wszystko widząc, jak dziewczynka zaczyna płakać. Sandra omiotła go wściekłym spojrzeniem, przytulając siostrę.

-Mieli kota w szałasie! - wykrzyczała Connie przez łzy.-Tam leżały przecież gwoździe, Sam się o nie potknął. To na pewno oni!

-Ale po co? - rzucił Sam.-W sensie, naćpali się jednak? Kelly twierdziła, że nie wie co to...

-Kelly sama nie ogarnia. Nie byłabym zdziwiona, gdyby sama z nimi na haju przybijała koty do drzew - rzuciła Sandra.

Wtem stała się rzecz absolutnie nieprawdopodobna. O ile Connie była siostrą Sandry, a Will grał w baseball, więc ich obecność na trybunach można jeszcze jakkolwiek wytłumaczyć, to miejsce zostało właśnie skażone 100% kujonem. Li Chang, najmądrzejsza uczennica w szkole, z koszmarnie wystającymi zębami i niezgrabnością ruchów sugerującą niedotlenienie w czasie porodu, wdrapywała się po schodach, by do nich dotrzeć. Rzuciła Britney wściekłe spojrzenie:

-Czy mogłabyś OGARNĄĆ swojego brata, żeby przestał nam przeszkadzać? - głos miała tak piskliwy, że mogli go wytrzymać tylko nauczyciele, ale też nie wszyscy.-Ja rozumiem, POGODZIŁAM SIĘ Z TYM, że macie gdzieś kółko szachowe, ale przygotowujemy się do stanowych mistrzostw! Niech ten NEANDERTALCZYK sobie pójdzie, albo pójdę po pana Edwardsa!

Nie trzeba było schodzić z trybun, tylko wychylić się za jedną z ich krawędź, by zobaczyć stoliki zajmowane przez "kujonarium" z kółka szachowego. Tuż obok jednej z dziewczyn siedział - absolutnie ignorując zasady strefy intymnej - Simon. Można było wręcz usłyszeć, jak na wymówki uczestników, a zwłaszcza tej dziewczyny, powtarza tonem monotonnej zdartej płyty:

-Lubię jak siedzisz. Podoba mi się to. Chcę chwilę posiedzieć przy tobie.
 
Cooperator jest offline  
Stary 19-11-2016, 15:34   #40
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Ciężko było przełamać się, żeby znowu poruszyć temat lasu, który mroczniał z wieści na wieść. Ostatecznie jednak Kelly zebrała się w sobie i powiedziała - cicho, jakby była skruszona - że chciałaby pogadać „o tym co przed pierwszą lekcją”. Betty tylko przewróciła oczami i powiedziała, żeby Kelly dała sobie spokój, ale ku zaskoczeniu całego towarzystwa, Tom z Nancy - być może zaniepokojeni... zaniepokojeniem młodszej kumpeli - dali zabrać się na bok.

Rozmowa z dwójką była trudniejsza, niż gdyby na ochotnika zgłosiła się tylko jedna osoba, ale było w tym coś, co jednak pozwalało na wyluzowanie; przecież nie byłoby ich teraz tutaj, gdyby im nie zależało. Kelly wyjaśniła, że - jak przypuszczali - niepokoi się ostatnimi wydarzeniami i wreszcie przyznała, ze boi się pójść sama do fabryki.
Może straciła trochę z wizerunku twardzielki, ale skrucha popłaciła i okazało się, że zarówno Tom jak i Nancy, popierają pomysł Kelly, czy też raczej nie puszczą jej samej w miejsce, gdzie może grasować jakiś zwyrol. Tom oczywiście zapewniał, że nic złego się nie dzieje, a Nancy budowała kolejne teorie spiskowe i sama chyba bałaby się pójść do fabryki, ale skoro już „młoda” się wystawiła i przyznała do słabości, po co i ona miałaby to robić?

Kelly umówiła się po szkole, chociaż sama nie wiedziała, dlaczego miałaby zostać na resztę zajęć. Chyba chciała jeszcze porozmawiać z Britney; a może miało to coś wspólnego z uwagą jaką obrzucało ją grono pedagogiczne, które powodowało jakieś dziwne, trudne do określenia uczucie? Nie, na pewno to pierwsze. Właściwie gdzie przerwy spędza Britney?

Wystarczyło tylko na chwilę skierować uwagę na boisko. Chociaż nie była to koleżanka z klasy, na pewno trafiła na kogoś z docelowej grupy zainteresowania. Johnny. Ten mały geek, zachowywał się tak, jakby miał zaraz eksplodować. Jednak nie przeszło mu po wczorajszym, a przecież mówiła Willowi, żeby uważał na brata!

Pośpiesznie przeprosiła swoich i pobiegła w stronę szykującej się zadymy.

Zostawcie go! Chodź, co jest z tobą!?

Początkowo zasłoniła chłopaka, by następnie chwycić go za rękę i próbować odciągnąć na bok. Miała zamiar zamienić z nim kilka słów, być może nawet zaprowadzić do pielęgniarki.
 
kinkubus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172