Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2016, 22:48   #518
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Witamy gospodarzu - zaczął od wejścia Otwin - chętnie byśmy zasiedli z Wami do stołu, lecz własnie przed chwilą sami wstaliśmy od wieczerzyji i stwierdziliśmy że jak zaraz się nie ruszymy to już i do rana z krzeseł nie wstaniemy. Wiesz, ludź zmęczony to sie naje a później z ledwością wstaje - najemnik podtrzymywał swawolny styl rozmowy.

- Aczkolwiek jeśli proponujesz to odmówić nie wypada, chociażby kęs mięsiwa, aby docenić kunszt i nie obrazić gospodarzy. I zwykłej herbatki jeśli Pani łaskawa. Wrażeń nam nie brakuje, nie trzeba tego zaprawiać alkoholem. - Najemnik aż sam zdziwił sie jak to w zawiły sposób powiedział że nie jest głodny, oraz jakich słów użył. Jak widać przebywanie z tą zgrają służyło rozwinięciu nie tylko bojowych umiejętności.

Na to powitanie Gorn uśmiechał się od ucha do ucha. Wyglądał na pogodnego człeka.



- No i paniczu masz rację, nie pożałujesz. Mięso z dzika, ale i sarnę żem upolował, kilka królików też nie gardziłem, koń ledwo ciągnął zaprząg. Biedaczysko będzie odpoczywał kilka dni, choć to silny czworonóg. Teraz by to szlag trafił - zaklął pod nosem - psa ino znaleźć będę musiał jakiego, bo mojego dzik przebił, a zwierzę było silne, że wpakowałem w niego chyba ze trzy strzał zanim padł.

- Tak po prawdzie to przyszliśmy wypytać o to cóżeś zobaczył w lesie Gornie. Czem więcej szczegółów tym lepiej. Jaką obrałeś trase, ile czasu spędziłeś w borze, kiedy zauważyłeś zbiega i jak wyglądał? Czym więcej szczegółów tym szybciej ten bandyta … zawiśnie. - Otwin chciał użyć ostrzejszych słów, lecz w porę ugryzł się w język, przecież nie wypada przy kobiecie rozmawiać o przemocy.

Oswald poczekał aż Otwin wyłoży swoją sprawę.- Artur przekazał nam żeś widział jakiegoś człeka w lesie, a może to być dziad którego ścigamy. Stąd te pytania. Wyjaśnił. - No i skosztowałbym co tam macie. Dodał na koniec uśmiechając się do Sofi.

Gorn podszedł do stołu wskazując każdemu miejsce, gdzie moje posadzić swoje trzy litery.

- A o tego diabła chcecie pytać. Ino sołtys pytał cz żem czego dziwnego nie widział. Pytał czy dziada żadnego szwędającego się nie widział, a żem widział, tom powiedział, że tak. Lazł po lesie, z początku chciałem pomóc, ale jak zobaczyłem, że spieprza to pomyślałem, że się ino śpieszy. Nie zrobił niczego złego to nie zaczepiałem. Jakiś obdarty jakby go niedźwiedź wyobracał.



- Ja z chęcią napije się piwa. Bosch aż przełknął slinę na wizje złocistego trunku.

- Ty panie znasz się na rzeczy - wyrzekł do Oswalda - piwo stało już sporo czasu, się ważyło, a każdy wie, że na takie cuda trzeba czasu.

Wstał z krzesła i podszedł do jednej z półek. Stamtąd wyciągnął kufel, a następnie skierował się do doru izdebki, gdzie stała na ziemi beczółka, okryta skórą. Gorn wyciągnął drewienko i nalał złocistego trunku do kufla. Po czym wstał i postawił je przed Oswaldem.

- Spróbuj i powiedz, co uważasz. - Gospodarz zamilkł spoglądając na bohatera.

Trunek był mocniejszy niż można było się spodziewać, jego smak był goryczkowy, ale za to tak bardzo orzeźwiający.

- Dobre. Upił kolejny łyk. - Po karczmach nieczęsto dają nierozwodnione, a to przypomina mi stare, dobre czasy. Pokiwał głową w uznaniu.

- Wstyd gadać, ale jak tyle poza domem jestem, to nie mam czasu robić piwa i robiła je moja żoneczka. Ma rękę kobieta do takich rzeczy. - powiedział spoglądając na swoją małżonkę - - z tymi karczmami to masz rację, widzę, żeś człek światowy, oszczędzają, wody dolewają i chcą aby płacić jak za prawdziwe piwo .

- Ano takie życie. Piwa mało dają, płacić trzeba jak za nieoszukane, a szczy się jak po prawdziwym. Zażartował bosch.

Gorn parsknął śmiechem - - toś przyjacielu dodał, jeno to prawda, no ale słyszałem, że karczmę załatwiliście, może moja żonka nadałaby się aby prowadzić nową, jak wybudują - Gorn wpadł w zadumę.

- Z takim piwem i jadłem to karczmarka jak się patrzy. Pochwalił Bosch.




- Słyszałaś, co to panicz mówi? Sofi? - zapytał się upewniwszy, lecz żona tylko się zarumieniło nie odpowiadając nic.
- A tak zacząłem o staruchu. Obdartuch taki, zarośnięty. Z daleko go żem widział, ale oko mam nie powiem. To żem widział, że musiał długo być już w drodze. Widziałam go jakieś dwa zmierzchy temu. Idąc tak jak szedł pewnie za dwa dni będzie w Felberg. Jak go zobaczą, w takim stanie i im nie podpasuje to nie wpuszczą dziada. Ludzie tam przesądni, a tacy jak on, wróżą kłopoty, wyślą go w diabły, będzie się szwędał dalej.

Sofi przyniosła herbatę dla Otwina i dodała:


- Jeśli mój drogi chcesz aby smakowała słodyczą, dodaj odrobinę miodu. Gdy usiadła i zauważyła uśmiech młodego przystojnego mężczyzny odwzajemniła go i podała zarówno Otwinowi jak i Oswaldowi talerz z ładnie podsmażonym mięsem. Kawałki były pokrojone na nie za duże kostki, a obok nich leżały pyrki w koszulkach.

- Nie często gościmy gości w naszych progach, czasem sołtysa i jego zwariowanego syna. Podobno go ocaliliście w karczmie. To mądry człowiek, wspaniały medyk, ale jego pomysły są co najmniej nie na miejscu. - westchnęła kobieta

- Nie na miejscu? Jak to? Zaciekawił się Oswald.

- A to wielu przejeżdża tędy do Altdorfu to i czasem uczą nowych rzeczy. Powiedz młodzeńcowi. - spojrzała na męża

- Wiesz przyjacielu, przejeżdżają tędy podróżnicy i ludzie zawsze chcą wiedzieć co to się dzieje w wielki świecie, to rozmawiają z nimi. Nasz Albert zawsze chciał leczyć ludzi i tak się kiedyś stało, nie wiadomo czy dziękować bogom czy nie. Z jednej strony to wiele się nauczył, ale z drugiej takie głupoty czasem wygaduje, że się słuchać nie chce.- upił łyka ze swojego kufla - Zaczęło się wszystko od tego, że pewnego razu przejeżdżał tędy medyk, starzec taki, co go nikt nie podejrzewałby, że leczyć potrafi. Wyglądał na szaleńca. Jednak jak się zaczęli bić w karczmie to jednemu głowę rozwalili, starzec wyleczył go, a rana zniknęła w ciągu kilku nocy, powiadają, że w ciągu jednej, ale ja to nie wierzę w takie bzdury. Kilka nocy też nie wydaje mi się prawdziwe, ale cóż, tak jak dobrze pamiętam było. Mężczyzna według mnie byłby u Morra następnym dniem, ale nie, żyje do dzisiaj dnia. Nagadał mu różne bzdety o stworzeniach co świat nie widział, nie pozwalamy by o nich opowiadał, ob dzieci się bać będą. O wąpierzach, zmarłych wstających z grobów oj dużo tego, a najdziwniejsze w tym jest, że tamten szaleniec nagadał mu jak takich leczyć. Chłopak wierzy w to, nie dziwi mnie dlaczego w takim razie to on padł celem potwora z karczmy. - powiedział nabijając widelcem mięso

- Hm, czyli mamy do odwiedzenia jeszcze dwie osoby, syn sołtysa i ten którego uleczył, może oni nam coś więcej powiedzą. To ciekawe że przyszliśmy tutaj zaczerpnąć informacji na temat uciekiniera, a dostaliśmy coś innego. Ale to dobrze, jest to pewniejszy i łatwiejszy trop niż szukanie jakiegoś dziada, gdyż jeśli jest on tym za którego go bierzemy, znalezienie go nie będzie łatwe - oczywiście bez urazy, wierzymy ci że go widziałeś, tylko wiesz…No ale mniejsza, kim jest to którego uleczył ten podejrzany medyk?

- A mięsiwo macie przednie! - skomentował Otwin.

- Znaleźć takiego starucha nie będzie łatwe i to z pewnością. Jednak strasznie trudnym też być nie może, bo jego widok zapada w pamięci. Pewno ludzie, a przypuszczam strażnicy z Felberg o nim będą pamiętać. - zaśmiał się i kontynuował - nie mówiłbym o całym zajściu gdyby właśnie nie było prawdziwe. Człek, którego starzec uleczył to właśnie Artur. Dostał od losu drugą szansę i stara się chłopina jak może, kiedyś ciągle zadziorny, teraz potulny jak baranek . - napił się kolejnego łyka piwa

- Gdzie ty chcesz leźć za tym wędrownym medykiem? Zdziwił się Bosch. - Felberg niedaleko to tam o dziada można się rozpytać. Ale jak odnaleźć kogoś kto dawno temu tędy podróżował?

- Kiedy mnie chodziło żeby rozpytać o niego a nie od razu leźć za nim, spokojnie.

- Tak się tylko zdziwiłem. Oswald wzruszył ramionami i dopił piwo. - Ale ja będę już się zbierał. Chciałem jeszcze rozpytać sołtysa o rzecz, czy dwie.

- Dobrze, to chodźmy - zareagował Otwin po czym wychodząc zwrócił się do gospodarzy:

- Dziękujemy za gościnę, strawę i herbatkę. Co do karczmy, macie całkiem niezły pomysł, we wsi musi być takie miejsce więc czemu nie wy mielibyście założyć tego przybytku? Otwin zapytał na koniec, sposobiąc się już do wyjścia.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline