Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-11-2016, 12:18   #511
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Rycerz nie mógł uwierzyć w to co widział. Oto mała dziewczynka okazała się być wiedźmą. Plugawy język, którym odczytywała zwój jednoznacznie wskazywał na próbę użycia przez niej magii. W tak młodym wieku nie mogła posiadać też licencji żadnego z kolegiów! Dziewczyna musiała być wiedźmą! Paskudną guślarką! A teraz Luis był naocznym świadkiem tego, jak ta młoda osoba gwałciła porządek prawa i natury. Zło może przybierać różne postaci, także dziecka.

Luis zacisnął rękę na rękojeści miecza. Lewą dłonią sięgnął zaś po amulet z symbolem Pani Jeziora. Szepcząc tak, aby nie ujawnić swojej obecności, Luis odmówił krótką modlitwę.

Pani Jeziora! Twój sługa pokorny oddaje Tobie pokłon. Proszę, obdarz mnie łaską Poświaty Gralla, abym mógł dla twej chwały stanąć do walki ze złem! Nie mogę oddać w tych krótkich słowach tego, co powinienem, lecz jeśli obdarzysz mnie swą łaską, to uhonoruję cię całonocnym czuwaniem i modlitwą.

Gdy tylko Luis skończył modlitwę, gwałtownym kopnięciem otworzył drzwi, za którymi się krył i dobywszy miecza wycelował jego ostrze wprost w dziewczynkę.
-Rzuć ten zwój! - Ryknął. Rycerz był gotów z miejsca przerąbać plugawe dziecko na pół gdyby tylko wykonało podejrzany ruch.
 
Mortarel jest offline  
Stary 12-11-2016, 13:01   #512
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdy matka Birgit wspomniała o mężu, i zestawiła to ze spojrzeniami, jakimi ponoć dziewczynę obrzucał Randulf, ten ostatni pas poprawił, chcąc się upewnić, że ciężar miecza to nie złudzenie... Kto wie, czy ojciec nie zechce kłonicą wybić niedoszłemu amantowi myśli o uszczknięciu czegoś z wdzięków dziewczyny.
- Z chęcią się napiję herbaty - powiedział, równocześnie żegnając się z myślą o zaciągnięciu Birgit na siano... - Czasy zrobiły się niebezpieczne, więc nikt nie powinien chodzić sam, musiałem ją odprowadzić.
To zaś, że miał ochotę zakosztować z dziewczyną nieco przyjemności nie znaczyło przecież, że musi od razu poznawać jej rodziców.
Każdy wie, że aby zjeść obiad, nie trzeba wszak całej karczmy kupować...
 
Kerm jest offline  
Stary 14-11-2016, 17:40   #513
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Dziwne. Oswald skomentował zniknięcie Karla. - Ale on zawsze chodził swoimi ścieżkami więc i teraz nic mu nie będzie. Pokiwał głową jakby na potwierdzenie własnych słów.

- Oczywiście że się nadasz. Bosch ucieszył się na propozycje Artura. - Z chęcią zapłacę za dobrą robote, wiec bierzcie się do pracy. We dwóch pójdzie wam raz dwa. Nie wiem gdzie teraz stoi, ale zajmijcie się też rumakiem Luisa. Pewnie konik rycerzyka też nie obraziłby się na małe czyszczenie.

Gdy sprawa koni była już załatwiona, Oswald narzucił wyczyszczoną kolczugę i założył resztę zbroi. Niby nie wychodził poza wieś ale doświadczenie nauczyło go żeby mieć się na baczności. Do tego okolica była niepewna i bogowie jedni wiedzieli na co mogą się napatoczyć. Na koniec przypasał miecz i był już gotów do wyjścia.

- Otwinie, idziesz ze mną do sołtysa? Zagadnąłbym go o rzecz czy dwie. Na dodatek wszyscy się gdzieś rozleźli ale może we dwóch przytargamy tą skrzynie. W końcu siły ci nie brak, a i ja nie ułomek. Zaproponował wspólne wyjście.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 14-11-2016, 21:36   #514
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Otwin miał dziwne przeczucie że Gorn nie jest tylko zwykłym myśliwym a łowcą, który raczej nie poluje tylko na zwierzęta. Najemnik odruchowo obejrzał swój strój czy aby nie zczerniał zbytnio - coś mu mówiło gdy ów Gorn zauważy go w czarnej zbroi z zółtymi zębami, mógłby chcieć znaleźć i zabić Otwina nie wiedząc nawet kim ten chłop jest jest i gdzie się znajduje.

- Karl to jednak Karl, zawsze chodzi swoimi drogami, jeśli nie zginął jak wędrował ze mną to sam już napewno sobie poradzi - zażartował, trochę na siłe.

- Konie też koniecznie obejrze, mój druh Eduardo nie jest już pierwszej młodości i noszenie własnego ciała to jedyne obciążenie jakie mogę mu nałożyć.

Gdy Otwin zorganizował wikt i opierunek dla siebie i zwierząt zaczepił go Oswald. Najemnik nie miał zbytnio ochoty znów gdzieś wychodzić, ale cóż zrobić.

- Eh... no dobrze - Otwin nie krył niechęci do spaceru - pójdę z Tobą skoro chcesz. Może dowiemy się czegoś więcej, bo póki co mamy tylko trop tego mysliwego. A właśnie, może jak już ruszamy tyłki to i do niego zajdziemy?
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 14-11-2016, 22:29   #515
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Czemu by nie? I tak nie mam ciekawszych planów na wieczór. Oswald wzruszył ramionami na propozycję odwiedzenia miejscowego łowcy. - Wiec w drogę.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 15-11-2016, 11:31   #516
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Luis miał nie lada odkrycie, w takim krótkim czasie odnalazł wiedźmę, nie było tu mowy o pomyłce bo złapał ją na gorącym uczynku. Dziecko było zaskoczone widząc rycerza, ale nie dawało za wiele po sobie odczytać. Jej twarz była dosyć bez emocji.

- Ja.. ja tylko odpoczywam tutaj. Znalazłam to tutaj. To nie jest moje, nie wiem co to jest. - zaczęła, a jej mimika zaczynała nabierać emocji

Dziecko powoli wstało zostawiając zwój na ziemi, nie robiąc gwałtownych ruchów.

- Czy mogę już iść? - zapytała jak gdyby z niczego

Rycerz nie miał zamiaru jej puścić. Twarde dowody stawały nad tym co widział teraz, było to co prawda dziecko, ale z pewnością używają magii. Takim się nie wierzy.

- No dobrze młodzieńcze, złapałeś mnie. Spełnię Twoje najśmielsze żądze. - zaczęła mówić, a jej sylwetka przybrała postać dojrzałej, aczkolwiek młodej kobiety.


Smukła, z lekkich rysami twarz, długie jasne włosy i pociągła sylwetka ciała. Była co prawda okryta delikatnym płaszczem od ramion, jednak z pod niego dało się zauważyć krągłe kawałki ciała. Postać zaczęła zbliżać się do mężczyzny. Lusis nigdy czegoś takiego wcześniej nie widział. Sylwetka kobiety robiła swoje, przez co było ciężej ją zaatakować.

- Taki śliczny rycerz jak ty pewnie nie ma problemu u kobiet. Pewnie też ma wiele fantazji, zmęczenia po dniach walki. Mogę ci pomóc. Odłóż miecz, choć ze mną. Nie zaatakujesz chyba kobiety, panienka byłaby z pewnością temu przeciwna.

Randulf miał nietypową sytuację. Ale czy było coś w tym dziwnego, że chłopi widząc zainteresowanego bohatera córką. Czym prędzej chcieliby go swatać. Taki bohater mieć powinien jakiś pieniądz, a tego w tym świecie brakuje każdemu.

Matka wprowadziła bohatera do domu, nie mówiąc już za wiele.


Gdy bohater przekroczył próg domostwa, poczuł przyjemną rodzinną atmosferę, której nigdy sam nie zaznał do końca. Pachniało ziołami, i wędzonym boczkiem. Po przejściu przez ganek, bohater znalazł się w pokoju z piecem, gdzie tuż niedaleko na bujanym krześle siedział nie kto inny jak ojciec.

Ten z kolei uśmiechnął się i zaczął:


- Kolejny zalotnik. Pamiętam jak byłem młody. Też byłem łowcą nagród, jeździłem po świecie. Usiądź, nie krępuj się, krzywdy ci nie zrobię, bo po co mi to. Ja córki byle komu nie daję, ktoś kto chce z nią przebywać musi się wykazać.

Kobieta, matka Brigit przyniosła herbaty. Bohater podniósłszy kubek do ust poczuł zapach miodu i jabłek.

- Pewno nie do końca rozumiesz co chcę ci powiedzieć. Gdy byłem młody to też spotkałem kobietę jakiej nie spotyka byle gdzie, i musiałem dla jej rodziców zadanie wykonać. Nie pozwolili mi się do niej nawet zbliżyć gdy zadanie nie było skończone. Jedno wiem, ta prób sprawił, że po dzisiaj dzień z nią jestem. - mężczyzna zaciągnął się dymem ze swojej fajki i kontynuował - niedaleko Felberg podobno znaleźć można złote jajo, jak mówią ludzie znajduje się w wieży tak wysokiej, że jeszcze nikomu się nie udało tam wspiąć. Tak niebezpiecznej, że jeszcze nikomu nie udało się do niej zbliżyć.

- Myślisz, że dałbyś radę? - zapytał

Obok niego siedziała Brigit, która przyglądała się raz jednemu mężczyźnie, a raz drugiemu. Złapała rękę Randulfa, słysząc jak jej ojciec mówi o zadaniu. Była z pewnością zasmucona faktem, że tak wiele musi zrobić aby móc z nią być. Jednak nie zaskoczona, co mogło oznaczać, że zdawała sobie z tego sprawę już wcześniej. Z pewnością mogło to wyjaśniać, że nie przebywała za wiele w gronie mężczyzn i jest onieśmielona.

Artur był zadowolony z aprobaty jaką wyraził Oswald. Gdy usłyszał o kolejnym koniu do czyszczenia niemal podskoczył.

Oswald wraz z Otwinem postanowili przejść się po wiosce. Mieli konkretne miejsca do odwiedzenia. Artur bez problemu wytłumaczył gdzie mieszka myśliwy. Po części nie było to potrzebne bo bohaterowie pamiętali zagadkową i pewną siebie Sofi. Spotkali ją raz gdy chcieli się włamać do jej domu. Gdy bohaterowi tylko doszli do mieszkanka po zapukaniu pojawiał się gospodarz.


- Co was sprowadza w moje progi? Wejdźcie, Sofie mi o was wspominała, podobno mnie szukaliście. Byłem na polowaniu, oddaliłem się za daleko i trochę minęło zanim wróciłem. - wprowadził gości do środka.

Wnętrze było dostrojone różnymi trofeami prawdopodobnie z połowów jakie odbył Gorn. Wewnątrz herosi dostrzegli i Sofie, która stawaiał jedzenie na stole.

- Przyszliście w porę jedzenia - zaśmiał się Gorn - a taki mamy zwyczaj, że gdy ktoś do drzwi w kolację zapuka, traktuj go jako swego druha. Tak, więc z nami możecie zjeść. Polowanie miałem udane, to i na stole świeżyzny spróbować możecie trochę. Gorn jestem. - przedstawił się myśliwy wyciągnąwszy swoją potężną dłoń, jego uścisk był silny


- Chcecie coś do picia? - zapytała usłużnie żona.

- Mamy wszystko, piwo, wino co chcecie. Z tego co wiem karczma poszła w diabły to i się napić nie ma gdzie. - zaśmiał się ponownie.
 
Inferian jest offline  
Stary 15-11-2016, 18:14   #517
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zalotnik?
To było zdecydowanie za dużo powiedziane. Randulf, nie da się ukryć, nie myślał wcale o ustatkowaniu się, o zbudowaniu własnego domu czy też założeniu rodziny. Co innego zabawić się z dziewczyną na sianie, co innego dać się zakuć w małżeńskie kajdany.
Miał na tyle rozsądku, by nie chcieć się żenić, ale i tyle, by nie mówić tego na głos, bo z tego nie byłaby zachwycona ani Birgit, ani - tym bardziej - jej rodzice.
A podtekst zrozumiał aż za dobrze - nikt nie chciał w rodzinie przybłędy, choćby i był bohaterem. Lepszy byłby zasobny krajan, mający własną chałupę i szmat pola. Idź więc se stąd, bohaterze, i nie wracaj, chyba że worków złota parę przyniesiesz. A my się już zatroszczymy o to, by nasza córka wnet o tobie zapomniała. I żeby sobie znalazła porządnego męża, a nie jakiegoś włóczęgę, co za majątek ma jedynie konika i miecz.
Mądre wyjście.

- Niedaleko Felbergu, powiadacie. - Randulf skinął głową, obojętnie, jakby wyprawa po złote jabłko była czymś błahym. - Można spróbować.
Birgit warta była grzechu, ale czy złotego jajka? Skoro w pakiecie dostałoby się takiego teścia, co pewnie do końca życia chciałby rządzić i w swojej, i w zięciowej chałupie.
- Można spróbować - powtórzył, po czym upił kolejny łyk napoju.
Jeśli Birgit odziedziczyła po matce talent do gotowania, to może by lepiej było ją namówić do ucieczki? Dobra kucharka, na wyprawie szczególnie, to skarb prawdziwy. A i w nocy człowiek przyjemności by zakosztował. Zdecydowanie lepsze wyjście, niż ożenek i siedzenie w jednej chacie z Borgiem.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-11-2016, 22:48   #518
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Witamy gospodarzu - zaczął od wejścia Otwin - chętnie byśmy zasiedli z Wami do stołu, lecz własnie przed chwilą sami wstaliśmy od wieczerzyji i stwierdziliśmy że jak zaraz się nie ruszymy to już i do rana z krzeseł nie wstaniemy. Wiesz, ludź zmęczony to sie naje a później z ledwością wstaje - najemnik podtrzymywał swawolny styl rozmowy.

- Aczkolwiek jeśli proponujesz to odmówić nie wypada, chociażby kęs mięsiwa, aby docenić kunszt i nie obrazić gospodarzy. I zwykłej herbatki jeśli Pani łaskawa. Wrażeń nam nie brakuje, nie trzeba tego zaprawiać alkoholem. - Najemnik aż sam zdziwił sie jak to w zawiły sposób powiedział że nie jest głodny, oraz jakich słów użył. Jak widać przebywanie z tą zgrają służyło rozwinięciu nie tylko bojowych umiejętności.

Na to powitanie Gorn uśmiechał się od ucha do ucha. Wyglądał na pogodnego człeka.



- No i paniczu masz rację, nie pożałujesz. Mięso z dzika, ale i sarnę żem upolował, kilka królików też nie gardziłem, koń ledwo ciągnął zaprząg. Biedaczysko będzie odpoczywał kilka dni, choć to silny czworonóg. Teraz by to szlag trafił - zaklął pod nosem - psa ino znaleźć będę musiał jakiego, bo mojego dzik przebił, a zwierzę było silne, że wpakowałem w niego chyba ze trzy strzał zanim padł.

- Tak po prawdzie to przyszliśmy wypytać o to cóżeś zobaczył w lesie Gornie. Czem więcej szczegółów tym lepiej. Jaką obrałeś trase, ile czasu spędziłeś w borze, kiedy zauważyłeś zbiega i jak wyglądał? Czym więcej szczegółów tym szybciej ten bandyta … zawiśnie. - Otwin chciał użyć ostrzejszych słów, lecz w porę ugryzł się w język, przecież nie wypada przy kobiecie rozmawiać o przemocy.

Oswald poczekał aż Otwin wyłoży swoją sprawę.- Artur przekazał nam żeś widział jakiegoś człeka w lesie, a może to być dziad którego ścigamy. Stąd te pytania. Wyjaśnił. - No i skosztowałbym co tam macie. Dodał na koniec uśmiechając się do Sofi.

Gorn podszedł do stołu wskazując każdemu miejsce, gdzie moje posadzić swoje trzy litery.

- A o tego diabła chcecie pytać. Ino sołtys pytał cz żem czego dziwnego nie widział. Pytał czy dziada żadnego szwędającego się nie widział, a żem widział, tom powiedział, że tak. Lazł po lesie, z początku chciałem pomóc, ale jak zobaczyłem, że spieprza to pomyślałem, że się ino śpieszy. Nie zrobił niczego złego to nie zaczepiałem. Jakiś obdarty jakby go niedźwiedź wyobracał.



- Ja z chęcią napije się piwa. Bosch aż przełknął slinę na wizje złocistego trunku.

- Ty panie znasz się na rzeczy - wyrzekł do Oswalda - piwo stało już sporo czasu, się ważyło, a każdy wie, że na takie cuda trzeba czasu.

Wstał z krzesła i podszedł do jednej z półek. Stamtąd wyciągnął kufel, a następnie skierował się do doru izdebki, gdzie stała na ziemi beczółka, okryta skórą. Gorn wyciągnął drewienko i nalał złocistego trunku do kufla. Po czym wstał i postawił je przed Oswaldem.

- Spróbuj i powiedz, co uważasz. - Gospodarz zamilkł spoglądając na bohatera.

Trunek był mocniejszy niż można było się spodziewać, jego smak był goryczkowy, ale za to tak bardzo orzeźwiający.

- Dobre. Upił kolejny łyk. - Po karczmach nieczęsto dają nierozwodnione, a to przypomina mi stare, dobre czasy. Pokiwał głową w uznaniu.

- Wstyd gadać, ale jak tyle poza domem jestem, to nie mam czasu robić piwa i robiła je moja żoneczka. Ma rękę kobieta do takich rzeczy. - powiedział spoglądając na swoją małżonkę - - z tymi karczmami to masz rację, widzę, żeś człek światowy, oszczędzają, wody dolewają i chcą aby płacić jak za prawdziwe piwo .

- Ano takie życie. Piwa mało dają, płacić trzeba jak za nieoszukane, a szczy się jak po prawdziwym. Zażartował bosch.

Gorn parsknął śmiechem - - toś przyjacielu dodał, jeno to prawda, no ale słyszałem, że karczmę załatwiliście, może moja żonka nadałaby się aby prowadzić nową, jak wybudują - Gorn wpadł w zadumę.

- Z takim piwem i jadłem to karczmarka jak się patrzy. Pochwalił Bosch.




- Słyszałaś, co to panicz mówi? Sofi? - zapytał się upewniwszy, lecz żona tylko się zarumieniło nie odpowiadając nic.
- A tak zacząłem o staruchu. Obdartuch taki, zarośnięty. Z daleko go żem widział, ale oko mam nie powiem. To żem widział, że musiał długo być już w drodze. Widziałam go jakieś dwa zmierzchy temu. Idąc tak jak szedł pewnie za dwa dni będzie w Felberg. Jak go zobaczą, w takim stanie i im nie podpasuje to nie wpuszczą dziada. Ludzie tam przesądni, a tacy jak on, wróżą kłopoty, wyślą go w diabły, będzie się szwędał dalej.

Sofi przyniosła herbatę dla Otwina i dodała:


- Jeśli mój drogi chcesz aby smakowała słodyczą, dodaj odrobinę miodu. Gdy usiadła i zauważyła uśmiech młodego przystojnego mężczyzny odwzajemniła go i podała zarówno Otwinowi jak i Oswaldowi talerz z ładnie podsmażonym mięsem. Kawałki były pokrojone na nie za duże kostki, a obok nich leżały pyrki w koszulkach.

- Nie często gościmy gości w naszych progach, czasem sołtysa i jego zwariowanego syna. Podobno go ocaliliście w karczmie. To mądry człowiek, wspaniały medyk, ale jego pomysły są co najmniej nie na miejscu. - westchnęła kobieta

- Nie na miejscu? Jak to? Zaciekawił się Oswald.

- A to wielu przejeżdża tędy do Altdorfu to i czasem uczą nowych rzeczy. Powiedz młodzeńcowi. - spojrzała na męża

- Wiesz przyjacielu, przejeżdżają tędy podróżnicy i ludzie zawsze chcą wiedzieć co to się dzieje w wielki świecie, to rozmawiają z nimi. Nasz Albert zawsze chciał leczyć ludzi i tak się kiedyś stało, nie wiadomo czy dziękować bogom czy nie. Z jednej strony to wiele się nauczył, ale z drugiej takie głupoty czasem wygaduje, że się słuchać nie chce.- upił łyka ze swojego kufla - Zaczęło się wszystko od tego, że pewnego razu przejeżdżał tędy medyk, starzec taki, co go nikt nie podejrzewałby, że leczyć potrafi. Wyglądał na szaleńca. Jednak jak się zaczęli bić w karczmie to jednemu głowę rozwalili, starzec wyleczył go, a rana zniknęła w ciągu kilku nocy, powiadają, że w ciągu jednej, ale ja to nie wierzę w takie bzdury. Kilka nocy też nie wydaje mi się prawdziwe, ale cóż, tak jak dobrze pamiętam było. Mężczyzna według mnie byłby u Morra następnym dniem, ale nie, żyje do dzisiaj dnia. Nagadał mu różne bzdety o stworzeniach co świat nie widział, nie pozwalamy by o nich opowiadał, ob dzieci się bać będą. O wąpierzach, zmarłych wstających z grobów oj dużo tego, a najdziwniejsze w tym jest, że tamten szaleniec nagadał mu jak takich leczyć. Chłopak wierzy w to, nie dziwi mnie dlaczego w takim razie to on padł celem potwora z karczmy. - powiedział nabijając widelcem mięso

- Hm, czyli mamy do odwiedzenia jeszcze dwie osoby, syn sołtysa i ten którego uleczył, może oni nam coś więcej powiedzą. To ciekawe że przyszliśmy tutaj zaczerpnąć informacji na temat uciekiniera, a dostaliśmy coś innego. Ale to dobrze, jest to pewniejszy i łatwiejszy trop niż szukanie jakiegoś dziada, gdyż jeśli jest on tym za którego go bierzemy, znalezienie go nie będzie łatwe - oczywiście bez urazy, wierzymy ci że go widziałeś, tylko wiesz…No ale mniejsza, kim jest to którego uleczył ten podejrzany medyk?

- A mięsiwo macie przednie! - skomentował Otwin.

- Znaleźć takiego starucha nie będzie łatwe i to z pewnością. Jednak strasznie trudnym też być nie może, bo jego widok zapada w pamięci. Pewno ludzie, a przypuszczam strażnicy z Felberg o nim będą pamiętać. - zaśmiał się i kontynuował - nie mówiłbym o całym zajściu gdyby właśnie nie było prawdziwe. Człek, którego starzec uleczył to właśnie Artur. Dostał od losu drugą szansę i stara się chłopina jak może, kiedyś ciągle zadziorny, teraz potulny jak baranek . - napił się kolejnego łyka piwa

- Gdzie ty chcesz leźć za tym wędrownym medykiem? Zdziwił się Bosch. - Felberg niedaleko to tam o dziada można się rozpytać. Ale jak odnaleźć kogoś kto dawno temu tędy podróżował?

- Kiedy mnie chodziło żeby rozpytać o niego a nie od razu leźć za nim, spokojnie.

- Tak się tylko zdziwiłem. Oswald wzruszył ramionami i dopił piwo. - Ale ja będę już się zbierał. Chciałem jeszcze rozpytać sołtysa o rzecz, czy dwie.

- Dobrze, to chodźmy - zareagował Otwin po czym wychodząc zwrócił się do gospodarzy:

- Dziękujemy za gościnę, strawę i herbatkę. Co do karczmy, macie całkiem niezły pomysł, we wsi musi być takie miejsce więc czemu nie wy mielibyście założyć tego przybytku? Otwin zapytał na koniec, sposobiąc się już do wyjścia.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 19-11-2016, 18:38   #519
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Na widok wiedzmy w portkach Luisa przez chwile zrobiło się ciasno. Na szczęście rycerz szybko otrzeźwiał wiedząc, że jego miłość należy się tylko Pani Jeziora. Z okrzykiem pieśni na ustach pchnął swym nagim mieczem, starając się nadziać nań kobietę!

Bohater co prawda był lekko osłabiony. Cała podróż jaką przebył i brak jedzenia dawała co prawda o sobie znać, jednak kontakt z wiedźmą wywołał lekkie zapomnienie o tym. Luisa pchnięcie powinno zgładzić postać, jednak tak się nie stało, a bohater wraz z mieczem przeszedł przez sylwetkę kobiety. Poczuł jak gdyby mgiełkę na swojej twarzy, zaś drugim uczuciem było silne pchnięcie w plecy. Bohater co prawda się nie przewrócił, ale odczuł to. Gdy tylko się odwrócił nikogo i niczego tam nie było. Usłyszał tylko przeciąg, który mógł być spowodowany otwartymi oknami po przeciwległych stronach domu.


-Dziwna sprawa.- Pomyślał Luis. Rycerz rozejrzał się za zwojem. Postanowił też sprawdzić skrytkę w podłodze.
-Jasny gwint! Chyba widziałem ducha. - Załapał.

Bohater bez problemu znalazł zwój w podłodze i kolejne dwa w dziurze. Były one na pewno stare, a kartka która leżała na ziemi przedstawiała jak gdyby skrzydła, było to coś mistycznego i zagadkowego. Na górze wyglądało jak gdyby ktoś rysował jakąś kulę z ogonem. Wyglądało to przerażająco.

Luis postanowił zabrać zwoje ze sobą i zniszczyć je w ogniu.
 
Mortarel jest offline  
Stary 19-11-2016, 20:36   #520
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Gorn i Sofi pożegnali Oswalda i Otwina. Wyglądali na zadowolonych z gości jakimi byli bohaterowie. Ci zaś wyszli kierując się stronę sołtysa. Wieś jak widać było, była mała. To i niemal w jednym miejscu się wszyscy spotkali. Luisa taszczącego jakieś tajemnicze papierzyska i jak gdyby bukłaki. Bohater nie miał żadnych problemów w wyjściu z domostwa. Teraz wyglądał znacznie odpowiedniej. Zamiast pidżamy miał swoją lśniącą zbroje. Był dosyć zmęczony nie był pewny kiedy tak na prawdę ostatnio zmrużył oczy. Jeśli zaś zmrużył musiało to być na chwilę bo był bardzo mocno padnięty. Z drugiej strony zbliżał się nikt inny jak nie Randulf. Bohater jeszcze co chwilę zerkał na tyły jak gdyby kogoś wypatrując.

 
Inferian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172