Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2016, 14:05   #121
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dzień III - Axel naprawia drzwi

- Ja pierdole… - Gdy Dafne oddaliła się z wróżem, znikając między drzewami, Wendy postanowiła zdecydować się, czy wchodzi czy wychodzi z chaty. - Czy ktoś powie mi, co tu się do cholery dzieje? - Po tych słowach rozejrzała się. Dominika siedziała milcząco i nerwowo walczyła z cienkimi roślinkami przelewając na nie negatywne emocje. W obozie była jeszcze Karen z papugą na ręce oraz Axel.
- Ogólna awantura z powodu dzieci i nieudanych przeprosin - powiedział krótko Axel, kierując się w stronę chaty, a dokładniej - w stronę drzwi - i usiłując wyminąć Wendy w wąskim przejściu.
Karen tymczasem miała psychicznie dość. Zerknęła na Wendy, która zadała pytanie
- Jak to co. Sztuka o wydźwięku dramatycznym - odpowiedziała troszkę z przekąsem, ale bardziej przygaszona
- Idę się przejść na plażę - oznajmiła. Wzięła sobie jeszcze najpierw trzy pomarańcze i ruszyła z Figlarzem i notatnikiem. Zatrzymała się jednak nagle
- Hm… - mruknęła i poszła jeszcze przed wyprawą, przejrzeć co upolowali Wendy i Alexander. A i dobrze, bo znalazła krem do opalania. Nie planowała się smażyć, ale wolała sobie darować bolesnej opalenizny. Wsadzając go do kieszeni, dopiero ruszyła gdzie planowała.
- Super. Najlepiej, nic nie mówić - skrytykowała ich zachowanie Wendy. - W środku jest jeszcze jedna walizka. Tam znajdziesz… pewnie rzeczy które będą ci bardziej odpowiadać. A to co? - Wskazała na tobołek, który zostawił tu wróż. Przesunęła się przy tym, by mogli wchodzić i wychodzić do chatki.
- Gallano przyniósł - wyjaśnił Axel, zanim zniknął w środku. - Więcej nie wiemy. Może jeszcze po to wróci - dodał, z wyraźnym powątpiewaniem. - Albo Dafne mu odniesie.
- Taa… znalezione nie kradzione… - oznajmiła Wendy, która ruszyła w stronę worka z wyraźnym zamiarem przejrzenia jego zawartości.
Tego już Axel nie widział. Ściany chaty nie były przeźroczyste.


Wendy zaraz pojawiła się w środku chaty. Niosła ze sobą coś, co prawie całkowicie ją zasłaniało. Musiała wyglądać zza i widać było tylko oczy. Axel dobrze rozpoznał to “coś”. Koce z owczej wełny.
Niebieskowłosa bez słowa zaczęła układać po jednym na każdym z posłań. Aż w końcu z jednym została w ręku.
- Dobrze jakby te drzwi się zamykały. Zdaje się, że coś jest w ścianach… no jest chłodno w tym pomieszczeniu, zauważyłeś? - próbowała zagadać mężczyznę.
- Wcześniej było dużo zimniej - odparł. - A drzwi, jak się zepsuły, tak pewnie da się naprawić, Może będzie znowu coś na kształt chłodni. Gdyby wstawić deski i przestawić jedną zasuwę... - Spojrzał na zdewastowane drzwi.
- Masz może talent do majsterkowania? - spytał, przenosząc wzrok na Wendy.
Wendy położyła ostatni koc na jednym z łóżek. Przez co na jednym znajdowały się aż dwa i podeszła do Axela.
- Po co chcesz przestawiać zasuwę? Nie lepiej dorobić klamkę? Taką by dało się je swobodnie pchnąć i zamknąć. A deski które wypadły. Nie da się ich włożyć z powrotem? Są przynajmniej dopasowane.
- Deski da się wstawić, najwyżej szpary czymś uszczelnimy - odparł. - Gorzej z klamką. Zwykle potrzebna do tego jest sprężyna, a tej tu nie znajdziemy. Coś na kształt skobla wymagałoby zrobienia dziury w drzwiach. Zasuwa natomiast jest, wystarczy ją wymontować i przybić z tej strony. Wendy wzruszyła krótko ramionami.
- Poczęstuj się. - wskazał na 'torbę piknikową'.
- Dzięki - zajrzała do torby. Zresztą, wokoło chaty było tyle jedzenia… a Ilham obiecała niedługo zrobić ciepłe. Skubnąć jednak coś Wendy zamierzała. - Powiesz mi chociaż w skrócie, o co wszyscy się tak pokłócili? - zapytała przy tym.
- Gallano, ten wróżek, zapragnął mieć dziecko z Moniką. Inaczej... chciał, by mu urodziła dziecko. Tak jak na Ziemi się zdarza. Surogatki, pewnie słyszałaś. W zamian miał jej wyleczyć słuch.
Axel stanął na stołku, po czym zaczął przybijać wyższą z desek.
Wendy prychnęła krótko pod nosem i nic nie komentowała. Przynajmniej przez jakiś czas. W zamyśleniu jadła coś ze znalezionych w torbie rzeczy.
- Ma przecież tyle wróżek dookoła - podjęła po chwili.
- Ponoć z tamtymi nie może - padła krótka odpowiedź.
- Hmm… - mruknęła Wendy. Po tym zaś zaczęła szukać kolejnej przekąski w worku.
Po paru kolejnych stuknięciach deska znalazła się na swoim miejscu, zaś Axel - na podłodze, gdzie zaczął kombinować, jak w delikatny sposób, bez uszkodzenia, wymontować dolną zasuwę.
Niebieskowłosa skubnęła jeszcze coś z woreczka i zaczęła wychodzić z chaty, na zewnątrz.
- Powodzenia - rzuciła już w drzwiach.
- Nie dziękuję. - Skinął głową z uśmiechem, po czym zaczął podważać zasuwę. .
Po chwili zasuwa, wraz z paroma nieco zardzewiałymi gwoździami, upadła na podłogę.
Wendy wyszła. Zaś Axel został sam z zasuwą i drzwiami…
Gdyby musiał ją sam konstruować od zera, z pewnością miałby kłopoty - dość trudno stworzyć coś z niczego. Ewentualnie wystrugać z drewna. A tak, to wystarczyło przybić ją do drzwi, zakrzywić gwoździe... i dopasować futrynę.
Po raz kolejny stuknięcia rozległy się wewnątrz chaty.
Potem trzeba było poprawić deskę, która zaczęła się ruszać, wstawić tę, którą Axel wyważył do spółki z Alexandrem...
Parę stuknięć tu, kilka stuknięć tam, tu coś podciąć kozikiem, tam urzezać. Niby nic, a czas płynął. Została jeszcze do naprawienia noga od stołu, więc gdy Axel skończył, na dworze zrobiło się już całkiem szaro.
Gorsze było to, że Dafne nie wróciła. Gdzie miał jej szukać? Włóczyć się po wyspie i wołać? Żeby chociaż Laajin się pojawił, ale ten też przepadł jak sen.
Axel ostatnim stuknięciem umocował nogę od stołu, postawił mebel, by stał tak, jak trzeba, a potem zabrał swoje rzeczy - koc, torbę, którą Wendy opróżniła w niewielkim stopniu, oraz mokasyny, po czym wyszedł z chaty.
 
Kerm jest offline