Sir Elvin de Blacktower nie miał wątpliwości, czy iść z pozostałymi do podziemi. Towarzyszy broni nie opuszczało się w potrzebie, honor nie pozwoliłby mu na coś takiego. Poza tym był tarczą i mieczem drużyny, był zwyczajnie niezbędny.
Nie mówiąc o tym że nie zamierzał spuszczać z oczu regaliów ani na chwilę.
Gdy niziołka siadała na tronie musiał przywołać całe pokłady samokontroli, które posiadał, przypomnieć sobie każdą lekcję dyplomacji. W każdej chwili bowiem któryś z Drużyny Włóczni mógł dostrzec to, co on wcześniej. Jeżeli któreś z nich miało jakiekolwiek pojęcie o heraldyce czy historii... to zobaczenie całości insygniów, zwłaszcza połączonej korony od razu by ich oświeciło.
A wówczas byłaby katastrofa.
__________________ Bez podpisu. |