Na widok wiedzmy w portkach Luisa przez chwile zrobiło się ciasno. Na szczęście rycerz szybko otrzeźwiał wiedząc, że jego miłość należy się tylko Pani Jeziora. Z okrzykiem pieśni na ustach pchnął swym nagim mieczem, starając się nadziać nań kobietę!
Bohater co prawda był lekko osłabiony. Cała podróż jaką przebył i brak jedzenia dawała co prawda o sobie znać, jednak kontakt z wiedźmą wywołał lekkie zapomnienie o tym. Luisa pchnięcie powinno zgładzić postać, jednak tak się nie stało, a bohater wraz z mieczem przeszedł przez sylwetkę kobiety. Poczuł jak gdyby mgiełkę na swojej twarzy, zaś drugim uczuciem było silne pchnięcie w plecy. Bohater co prawda się nie przewrócił, ale odczuł to. Gdy tylko się odwrócił nikogo i niczego tam nie było. Usłyszał tylko przeciąg, który mógł być spowodowany otwartymi oknami po przeciwległych stronach domu.
-Dziwna sprawa.- Pomyślał Luis. Rycerz rozejrzał się za zwojem. Postanowił też sprawdzić skrytkę w podłodze.
-
Jasny gwint! Chyba widziałem ducha. - Załapał.
Bohater bez problemu znalazł zwój w podłodze i kolejne dwa w dziurze. Były one na pewno stare, a kartka która leżała na ziemi przedstawiała jak gdyby skrzydła, było to coś mistycznego i zagadkowego. Na górze wyglądało jak gdyby ktoś rysował jakąś kulę z ogonem. Wyglądało to przerażająco.
Luis postanowił zabrać zwoje ze sobą i zniszczyć je w ogniu.