Ja to widzę tak:
- Marwald chce rzucić czar na Bartnika
- Bartnik się nie zgadza
- Marwald wypowiada mantrę pod nosem żeby Bartnik go nie usłyszał, podchodzi do niego, chwyta go za ramie
- czar działa bądź nie. Jesli się udaje to zostaje jeszcze przeciwstawny test SW dla bartnika. Czy go zda czy nie to w obu przypadkach Bartnik czuje że coś się stało
- Marwald dopiero wtedy mówi :
"Nie ma co się obawiać przyjacielu" - nie może tego powiedzieć wcześniej bo musi "trzymać" czar. - Marwald ma tylko jedną próbę zamiast trzech bo przecież ile razy można łapać Bartnika za ramie, w końcu on się skapnie że te dziwne uczucie to Kolekcjoner coś kombinuje. Myślę że to sprawiedliwe rozwiązanie. Bartnik nie zna się na czarach i nie wie że tak można czarować, może coś z tym zrobić po fakcie jak poczuje efekt, ale nie przed. A Marwald z kolei zyskuje jedną szansę zamiast kilku gdyż Bartnik by się domyślił. Aha, jeszcze jedna rzecz. Bartnik mówi że halabarda powiedziała mu żeby trzymał się z dala od czarodzieji, ale przecież on zdaje sobie sprawe że Marwald i Victoria znają się na magii, a pomimo tego został z Marwaldem. To jak to jest? Dajcie znać co myślicie, póki co wstrzymuje się z postem bo to dość istotne co odkryje Marwald