Drachia
Już siwiejący znachor był człowiekiem, jak większość służby Shang Tsunga. Bez słowa obejrzał rękę, kazał Drachii usiąść i podał jej znieczulenie. Ta grzecznie zagryzła znieczulenie tzn, noszący już ślady zębów kawałek drewna. Zabieg trwała krótki, ale wystarczyło by i młoda wojowniczka dodała swój ślad do kolekcji na drewienku.
-
Teraz usztywnię, ale jeśli… znajdziesz kogoś kto by się nadawał… Mogę uzdrowić ci rękę. Kogoś kogo niespecjalnie lubisz i kogoś niezbyt ważnego… - powiedział jej patrząc w oczy.
- Może kogoś z tych przyjezdnych? Pełna sprawność na twoim stanowisku jest kluczowa, nieprawdaż? Przemyśl to. - Po czym zabrał się na usztywnianie kości.
John i Tong - Jesteśmy na wyspie czarownika Shang Tsunga - mimo dyplomatycznego treningu powiedział to jakby mówiła to dzieci
- Znajduje się ona pomiędzy Zaświatem, a królestwem Ziemi. Chcemy dostać się do waszego królestwa. A potem dalej, bo gdy przegracie ten turniej Shao Khan ruszy ze swoją armią. Myślałyśmy o kradzieży tej dziwnej łodzi, ale nie wiemy jak nią podróżować.