Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2016, 12:36   #41
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Trudno było zrozumieć, co chciała przez to przekazać i dlaczego tak uważnie lustrowała Iskrę. Delikatnie mówiąc tarociści mieli osobliwy sposób prowadzenia się, lecz aby rozróżnić ich zwykłym spojrzeniem potrzeba było wyjątkowych umiejętności.
Cokolwiek miała na myśli Selma, Ottis stracił do tego cierpliwość.
- Zwariowałaś! Jest ich jeno dwójka. Bone, Dingo, Razor! Bierzcie ich!
- Nie pozwalam - zaoponowała szeryf.
Jednak tamten nie słuchał. Puścił wolno trzy ogary. Pobrzękując łańcuchami, zwierzęta błyskawicznie rzuciły się do ataku. Zaślinione szczęki kłapały zawzięcie, w oczach pulsował czysty, zwierzęcy gniew.


Rewolwerowiec uśmiechnął się i w mgnieniu oka rozbrzmiał dźwięk broni. Kule wylatywały jedna po drugim. A wprawne oko rewolwerowca podążało za pociskami. Bam. Bam. Bam. Pociski bezlitośnie przecinały powietrze. Echo wystrzałów zakończyło się chwilę potem jak ostatni z ogarów upadł na ziemię. Trzy kule. Trzy trupy. Szkoda psów ale nie zamierzał ryzykować. Gdy skończył stał spokojnie a lufa dymiącej broni skierowana była w Ottisa. Nie strzelił jednak. Kurek był już odciągnięty. Nabój w komorze.
Gruby mężczyzna rzucił się na rozciągnięte w piachu i krwi ciała. Załkał, co w przypadku osoby o jego posturze brzmiało cokolwiek komicznie.
- I nadal sądzisz że pójdę z Tobą gdziekolwiek? - zapytał ironicznie Ahab Selmę.
Tymczasem Arya nawet nie poruszyła się. Jedynie wyciągnęła rękę z kieszeni, a w niej Moc. Nie używała jednak karty. Rewolwerowiec świetnie radził sobie sam.
Selma z kolei zdawała się ich ignorować. Skierowała kroki do Ottisa, położyła rękę na jego ramieniu. Olbrzym spojrzał na nią. Wielka, zalana łzami twarz mieniła się na przemian obrazem złości oraz desperacji. Kobieta wciąż zbliżała dłoń w jego kierunku. Wpierw ostrożne, lecz nagle chwyciła ramię tamtego i wykręciła je. Następnie kopnęła mężczyznę w brzuch, zaraz poprawiając raz jeszcze. Chciał zaprotestować, lecz nie zdążył. Jej kolejny cios był szybki i bezlitosny jak atak kobry. Pięścią przydzwoniła go prosto w szczękę. Ottis zalał się krwią, upadł na ziemię.
- Nie lubię się powtarzać - powiedziała bardziej w ramach przestrogi dla innych niż do półprzytomnego grubasa.
Dopiero potem wskazała na dymiącą lufę Ahaba oraz Iskrę jako taką
- O tym właśnie mówiłam. Teraz już jestem tego pewna. Ci ludzie potrafią narobić większego bałaganu niż sądzicie. Facet wystrzela magazynek przed tym jak mrugniecie, a jego kompanka mogłaby ugotować wam mózgi gdyby zechciała.
Przeszła bliżej, ale nie dość aby uznać to za wyzwanie do walki.
- Wiem coście za jedni. Ale nie zezwolę na samosąd. Dotyczy to wszystkich - odwróciła się przez, wskazując Ottisa - Nie jesteście również w pozycji, by dyktować warunki. Porozmawiamy w trójkę. Wy i ja. Lecz gdzie indziej.
Selma wróciła na miejsce, gdzie pierwotnie stała i wygrzebała upuszczoną zapałkę. Przytknęła ją między zęby. Ziarenka piasku zatrzeszczały między jej trzonowcami. Świta pojęła aluzję i skryła się w cieniach uliczek. Stamtąd ograniczono się do spluwania pod nogi tudzież złorzeczenia.
- Chodźcie za mną do magazynu. Chcę wam coś pokazać.
 
Caleb jest offline