Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2016, 17:52   #43
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Mówisz o Malcolmie, jak o kimś złym. - odezwała się Arya swoim spokojnym, melodyjnym głosem - Tymczasem to twoi ludzie nas zaatakowali, twój człowiek spuścił na nas psy. Zaś ów zły Malcolm podzielił się z nami kątem do spania i napitkiem. Po strzelaninie, ten człowiek nie wyglądał na wcielenie niegodziwości, ale raczej na kogoś, kto liczy się ze śmiercią. W tej relacji, droga pani szeryf, to ty wyglądasz na drapieżnika. Albo więc udzielisz nam szczegółowych wyjaśnień i poprosisz o pomoc, jak sugeruje mój towarzysz, albo... - zawiesiła znacząco głos. Jej oczy wydawały się bardziej zielone niż zwykle od odbijanego światła.

Szeryf zdawała się ignorować ukrytą groźbę. Iskra zapewne wcale nie spodziewała się że będzie inaczej. W jakiś sposób samozwańcza strażniczka prawa domyśliła się jej profesji. A to oznaczało że jeśli posiadała instynkt samozachowawczy, to wyczuwała w niej potencjalne zagrożenie. Nikt nie lekceważył tarocisty. Osoby które się tego dopuszczały były pozbawione rozumu lub martwe.

- Malcolm pomógł wam nie dlatego że jest dobry, tylko słaby. Dobro to pojęcie szersze niż sądzicie. Czasem aby osiągnąć długofalową korzyść trzeba przelać krew i zadać ból. Wy to powinniście już wiedzieć, gdyż ufam że wierzyliście w swoje pobudki zabijając trójkę ludzi. Zarzucasz mi bycie drapieżnikiem. Popatrz na to z mojej perspektywy. Kule twojego kompana niosły śmierć, a dopiero teraz zadajecie pytania. Jak zatem nazwać was?
- Twoi kompani nie chcieli rozmawiać.
- odparła Iskra, po czym dodała - Jeśli faktycznie mamy się dogadać, skupmy się na chwili obecnej. Z tego, co zrozumiałam, macie jakieś problemy nie tylko z wyżywieniem...

Uniesiona brew rewolwerowca świadczyła że czeka on na wypowiedź Selmy. Był ciekaw czego od nich chce Pani Szeryf. Był bardzo ciekaw.
Tamta usiadła na stogu siana, które cicho zatrzeszczało pod jej ciężarem.

- W pobliżu miasta znajduje się gaj. Wiem co myślicie. Na pustyni nie rosną lasy. Ten najwyraźniej ma sobie za nic podobne stwierdzenia. Regularnie wysyłam zwiadowców, aby przeczesywali obszar wokół Wildstar. Prócz muru rzecz jasna. Przynajmniej raz dziennie muszę mieć raport z terenu. Dzikich band nie brakuje w żadnej marchii, a bywały gangi które przejmowały już większe miasta. Wracając do lasu. Nikt prócz jednej osoby stamtąd nie wrócił. Chcę wiedzieć co się tam dzieje.

- Rrr
- dodał kot, który na powrót pojawił się znikąd.

Zwierzę podeszło do Aryi i zwinęło się w kłębek pod jej stopami. Nie uszło to uwadze Selmy.

- Tam, przed saloonem. Ostatecznie to on cię zdradził, wiesz? - powiedziała, lekko przechylając głowę - To mądre zwierzęta. Nie ufają obcym. Z jednym wyjątkiem.

Wstała i rozpoczęła marsz do wyjścia, dając znać aby szli za nią.
- Normalnie byłaby to misja samobójcza, ale wyglądacie na osoby które potrafią o siebie zadbać. Wiedza o tym lesie to rozsądna cena za trzech moich ludzi.

Stanęła w bramie. Słońce omiotło sylwetkę szeryf tak, iż wyglądała niczym żywy cień.

Arya nie ruszyła się z miejsca.

- Ciągle zapomniałaś dodać ‘proszę’. - rzekła, patrząc na kota.
- Podejmijcie właściwą decyzję - odpowiedziała jej zamiast tego.

Ahab słuchał uważnie słów Selmy, bardzo uważnie. Jej propozycja była ciekawa. Bardzo ciekawa, ale to dlatego że, pobudziło to żyłkę podróżnika, która tkwiła w Rewolwerowcu od dawna. Spojrzał się jednak na Iskrę, choć żadne ze słów wypowiadanych przez Panią Szeryf nie uszło jego uwadze.

- Daj nam czas do świtu - rzucił - chyba że wolisz użyć siły, i stracić połowę swoich ludzi jeśli nie wszystkich.

To nie była groźba, a realne przedstawienie rzeczywistości. Teraz to był jej ruch. Milczała, choć coś w jej obliczu sugerowało że podjęła już decyzję.

- O świcie chcę usłyszeć zatem wasze słowo. Moi ludzie będą mieli na was baczenie. Nie robiłabym nic, czego byście potem żałowali.
- I jeszcze jedno
- powiedziała Arya - Niech do tego czasu włos z głowy Malcolma nie spadnie. Tak samo z głów jego rodziny.
- To zależy również od niego.
 
Mira jest offline