Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2016, 19:28   #42
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Słowna przepychanka między Grzesznikami nie była czymś, co w tym miejscu i czasie przyniosłoby korzyści grupie. Prawda, że nie byli oni zgrani, nie musieli siebie uwielbiać, lubić, kochać ani nawet szanować, jednakże walka w tych warunkach do najrozsądniejszych nie należała. Porywczość Tazoka zetknęła się ze spokojem i pewnością siebie Tyberiusa. W chwili, gdy hobgoblin wyprowadzał agresywne ciosy, Sierżant próbował zachować skupienie, wyprowadzając sprawne cięcie swoim dwuręcznym mieczem. Pięściarz zdawał sobie sprawę, że jest na straconej pozycji, biorąc pod uwagę wiele czynników, takich jak chociażby pancerz oraz broń przeciwnika. Obrał więc taktykę, która przechyliła szalę zwycięstwa na jego stronę. Johanna widząc będących na skraju śmierci mężczyzn, chciała zareagować wbiegając między walczących, jednak silna ręka Rolanda stanowczo ją przed tym powstrzymała, przyciągając do siebie i nie chcąc puścić. Wszyscy obserwowali starcie z bezpiecznej odległości i niejednemu przeszło przez myśl, że było ono głupotą. Niektórym nawet stało się obojętne, który z walczących utrzyma się na nogach i do nich dołączy, a który polegnie - tu i teraz.
Walka zakończyła się zaledwie po kilku wymianach ciosów i szarpaninie. Na koniec Tazok dobił nieprzytomnego Tyberiusa, po czym skradł z ciała pancerz i wszystkie dobra, jakie ten przy sobie miał. Ciężko było opisać ambiwalentne uczucia, jakie pojawiły się w umyśle Johanny. Roland jednak mógł poczuć, jak kobieta lekko drży, patrząc na podchodzącego do ich grupy hobgoblina. Tazok jednak po prostu ich wyminął i zgodnie z ich prośbą, ruszył na czele grupy, prowadząc ich przez korytarze labiryntu, w nawet sobie nieznanym kierunku.


W jaskini było zimno i ciemno, a jedyne światło dawała trzymana przez Tazoka pochodnia oraz oświetlony magicznym zaklęciem łuk Johanny. Dzięki tym dwóm rzeczom, przemieszczanie się wśród ciemnych zakamarków było o wiele prostsze. Przy podłożu unosiła się chmura mgły, uniemożliwiając dojrzenie po czym się stąpa. Uśpieni nie wiedzieli gdzie są schody prowadzące na górę, więc musieli rozpocząć swą wędrówkę od błądzenia. Prowadzący Tazok poszedł prosto, a potem skręcił w najbliższą alejkę. Ściany labiryntu po bliższym przyjrzeniu się, przyprawiały o mdłości. Zlepione ze sobą humanoidalne ciała, oblepione mięsem i spływające krwią, w których dało się rozpoznać anatomiczne struktury ciała. Zbite w gęsty zlepek nogi, ręce i korpusy, oblepione śmierdzącą posoką, mokre i śliskie. Samo przechodzenie obok tych ścian było czymś wręcz niesmacznym, a konstrukcje sięgały niemalże do sufity, przewyższając tym samym Grzeszników o dobre półtora metrów. Jeśli całe wnętrze miałoby być ozdobione krwawą, ludzką miazgą, to można było odczuć głęboki niepokój.
Stukot Bazylich kopyt został zakłócony przez nagłe jęki Rognira i Tazoka. Wielkie łapska wydobyły się z masy ściany i pochwyciły ich przysuwając do siebie i mocno ściskając. Bazylia widząc, że towarzysze przed nią zostali złapani, odskoczyła od ściany w ostatnim momencie, kiedy ludzkie, zakrwawione dłonie próbowały ją chwycić i jedynie musnęły koniuszkami palców jej czarnej sukienki. Ruszające się ściany okazały się być niemałym zaskoczeniem, a w dodatku stwarzającym zagrożenie. Przebudzeni niby mogliby wyrwać się w uścisku i uciec, tyle że innej drogi niż ta nie było.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline