Łowca jako jedyny z grupy ochotników udał się wraz z tłumem na miejsce pożaru. Ludzie tymczasowo zapomnieli o tym że ów bohater może być mutantem/ chorym człowiekiem i wraz z nim próbowali gasić ogień. Kapłan stał zaraz za nim i nieudolnie próbował zapanować nad tłumem, mało kto słuchał się jego poleceń, poza tym Burkhard sprawiał wrażenie jakby sam nie wiedział co ma robić. Ogień hulał już na trzech chatach, lecz dwie z nich jeszcze dałoby się je uratować. Pierwszy szok powoli mijał i ludzie zaczęli się organizować. Odpuścili chatę od której pożar się zaczął i zajęli się tymi które mają jeszcze szanse. Chwila minie zanim wszyscy ludzie zaczną przytomnie działać.