Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2016, 19:29   #97
Sapientis
 
Sapientis's Avatar
 
Reputacja: 1 Sapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnieSapientis jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nim panna d’Artois zdążyła coś powiedzieć, starsza kobieta zniknęła w zielonym gąszczu. Po chwili dał się również słyszeć stłumiony okrzyk i kilka wycharczanych przekleństw, gdy przypadkiem ponownie odwiedziła leśną toaletę. Sophie podziękowała w duchu opatrzności, że pilotka miotły miała jeszcze jakieś zahamowania. Każda spędzona z nią chwila sprawiała, że bardziej rozumiała samotniczy tryb życia Brandy. Bynajmniej nie był to jej własny wybór! W tej sytuacji nieznajomi na trakcie mogli okazać się uśmiechem losu. Dziewczyna wychodziła bowiem z założenia, że skoro wóz zdołał przyjechać z Szuwar po trakcie, to dwie kobiety również nie powinny mieć z tym problemu.

- Wszystko na mojej głowie… - westchnęła cicho dziewczyna patrząc na małe ognisko. Chwyciła imbryczek przez rąbek sukni, uważając, by się nie poparzyć i schowała go przy krzakach, w które wskoczyła jej tchórzliwa towarzyszka. Ze skupieniem splotła dość prosty wzór wody i ugasiła nim niewielkie ognisko, a zwęglone patyki zakryła leśną ściółką. Zacieranie śladów obozowania nie poszło jej nawet tak źle, jak się obawiała.
Zadowolona z efektów otrzepała ręce i lekko podciągnęła rękawy ciemnej koszuli. “Teraz trudniejsze...” pomyślała, z zamiarem pozbycia się zdradzieckiego dymu z powietrza.
Źrenice oczu Sophie wykręciły się do wewnątrz odsłaniając białe gałki . Świat wokół przestał być widoczny tak wyraźnie i wydawał się jakby obserwowany spod wody. Drzewa, krzaki i imbryk zamieniły się w plątaninę skomplikowanych wzorów, które tylko mag lub czarownica byli w stanie odczytać. Wzór dymu był prosty i bardzo łatwy do zniszczenia. W zasadzie sam się rozpadał. Trzeba było mu tylko pomóc… Już za chwilę w najbliższej okolicy nie było po nim śladu.
Jednak Sophie nie wyszła z Astralu tak szybko. Coś błysnęło... Jakby świecidełko. Zaciekawiona, zaczęła przyglądać się zbliżającej się skrzacicy, która była w posiadaniu magicznego przedmiotu…
- Petunia wracaj! - Doleciało z pewnej odległości. - Nie ma co!
- No jak mówisz, że coś śmierdzi to sprawdzam! Takie mam zadanie, nie?! - Skrzacia unosiła się w powietrzu wolno lecąc i dodała sama do siebie - Nic nie czuję nadal, kurde.
"Zaraz śmierdzi!" obruszyła się w duchu dziewczyna. Fakt faktem wiedźmie ziółka miały dość specyficzny zapach, jednak najważniejsze były ich smak, no i oczywiście efekt: wyostrzały zmysły i ułatwiały dostrzeganie Astralu, dzięki czemu nie było ono aż tak wyczerpujące.

Sophie odsuwała się powoli z drogi nadlatującej Petunii. Miała zamiar przyjrzeć się interesującej ją własności skrzacicy z bezpiecznej odległości, a dopiero później wyjść z ukrycia, by zapytać o drogę do Szuwarów i przestać przedzierać się przez ten gęsty las.
Przedmioty magiczne być może nie były bardzo rzadkie, jednak dla kogoś, kto dopiero niedawno nauczył się patrzeć w Astral, a tak właśnie było w przypadku panny d'Artois, styczność z zaklętym obiektem była bardziej kwestią ciekawości. Ciekawości, można by rzec, zawodowej. Oglądając wzór astralny takiego artefaktu, zaklinacz mógł się wiele nauczyć o samym umagicznianiu przedmiotów, czyli nadawaniu im magicznych cech.
Obiektem zainteresowania okazał się być niewielki nóż, o cienkim i lekko wygiętym ostrzu. Młoda wiedźma zdołała również ujrzeć chroniący posiadaczkę, niczym Astralna bańka, wzór. Spajał on silnie przedmiot z lecącą kobietą.
Niestety patrzenie w Astral ma też swoje wady, a Sophie za bardzo skupiła swoją uwagę na nadlatującej zwiadowczyni, by zauważyć plątaninę korzeni pod swoimi nogami.
Utrata równowagi gwałtownie wyrwała ją z Astralu. Zamrugała szybko bolącymi oczami i z cichym jękiem upadła na ziemię tracąc przytomność.
 

Ostatnio edytowane przez Sapientis : 23-11-2016 o 00:57.
Sapientis jest offline