Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2016, 23:32   #137
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny

Weisslagerberg, Posiadłość Voltera
teraźniejszość

Aldric i Kaspar uważnie wysłuchali, co ich towarzysze mieli do powiedzenia. Początkowe zaspanie szybko przeminęło, traktowali ów sen równie poważnie, co sam Morryta.

- Taki sen to nie majak, nie u sługi bożego - powiedział Aldric. - Nie możesz tego zignorować, nie możesz walczyć - zwrócił się do Arno. - Alex w obecnym stanie również… Zresztą, wszyscy jesteśmy osłabieni, co tylko zwiększa przewagę tego kislevity. Kto by z nim w szranki nie stawał, raczej nie przeżyje, walka może jedynie zostać odwołana. A jedynym sposobem na to jest… śmierć Wagnera. Nie widzę innej możliwości. Bo zabicia szampierza nawet nie proponuję, ani on winny czemukolwiek, ani taki, co by dał się zaskoczyć czy otruć. Ale gdyby kilka kropel trucizny z Azalii padło nocą na usta zbrodniarza, cóż… Gdyby ten cały Yury zaczął się awanturować, po prostu by się mu zapłaciło z kasy Wagnera. Nie jest to najbardziej honorowe rozwiązanie, ale chyba inaczej walki nie uniekniemy. A gnój jest winny, przyznał się nawet, nie zmuszany do tego.
- Przeciwnym jestem płaceniu za cokolwiek mu. Ani mu należy to się, ani potrzeby nie ma na to. Przypominam, że pieniądze miasta nie są to, tylko prywatne Turbina. Ukradzione mu. Ten kislevita cały, trudu nawet nie zadał sobie, coby dojść, czy winnym Wagner jest. Zjawił tu dla zysku się. Jeśli…
- podkreślił Hammerfist. - … Edmund prawdę rzecze, to najemnym jest on mordercą, sprytniejszym niźli bandyta trochę. Inaczej nazwać jak człowieka, co za pieniądze morduje, aby sprawiedliwości szalę na zbrodniarza przechylić stronę? Jeśli żywym z Weisslagerbergu ujdzie, to zabić pod bożego sądu ochroną pójdzie kogoś, trudu nie zadając sobie, by prawdy dojść. Ludzi uczciwych zabijać może, a Wagnerowe uwalnia kanalie - pokręcił głową khazad.
- Do walki nie dam Ci stanąć, bo prędzej sam do niej stanę. - powiedział Moritz z kacem potężniejszym niż trzech szampierzy z Kislevu. - W tym przypadku musimy pogadać z wojownikiem i przekonać go aby nie walczył za Wagnera. Ja mogę to zrobić, ale dopiero wieczorem albo jutro. Pogadajcie z Prostem, dajcie mi czas na ozdrowienie i wtedy z nim pogadam i go przekonam. Dam mu całe złoto jakie tylko zdobędę na ten cel. Co wy na to? - zapytał czeladnik.
- Lepszego pomysłu nie mam - odparł Detlef.
- Do walki stawać nie chce raczej z nas nikt i do tego doprowadzić musimy. Najemnik kopyta wyciągnie jeśli, to i Wagner sprawiedliwości wywinąć nie zdoła się. Po mojemu zadyndać powinien on. A kislevita w “Ottcie i Annie” zatrzymał się i z pewnością całą zamawiać będzie coś. W kuchni do miski jego dosypać można by było coś. Nie podejrzewałby nawet nic nim późno nie będzie zbyt. Voltera o truciznę do wykrycia ciężką, a po czasie działającą jakimś, wypytać mogę. Jako i nam, jemu na sprawiedliwości wymierzeniu zależy - podrzucił Grimm. Nikt się nie sprzeciwił, Aldric przytaknął krasnoludowi.

Na miejscu Prosta w ogóle nie pozwoliłby na Sąd boży, który początkowo miał być tylko uciechą dla gawiedzi. Idea takiego sądu nie miała racji bytu we współczesnym świecie. To umiejętności walki się liczyły, nie przychylność bogów, co zresztą zrozumiano i zaczęto się wycofywać z Sądów bożych. Jednak nadal były tolerowane i wykorzystywane zazwyczaj tak jak tutaj, do urozmaicenia sobie dnia. Lecz tym razem rzeź pogardzanego szlachcica zmieniła się w pojedynek, w którym winny mógł zostać obmyty z win. I właśnie to denerwowało Aldrica najbardziej - Wagner publicznie przyznał się do zbrodni, a mimo to mógł teraz wszystkiemu zaprzeczyć i czekać na wynik walki, obserwując ją z boku. Zasługiwał na karę, nie na szansę. A już na pewno nie na odrzucenie win, co miało się stać zgodnie ze snem Detlefa. To nie jest sprawiedliwość, ani trochę. Nie ma mowy, żeby mu się to upiekło. Aldric chciał wyjechać na dniach, jednak nie mógł zostawić tej sprawy, zaryzykować, że Wagner nie poniesie srogiej kary. Najchętniej otrułby go, jednak może Arno miał rację i to kiślevitę trzeba było wyeliminować? Musi być otwarty na możliwe rozwiązania...
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline