Po przybyciu do komnat, Korban próbował ułożyć listę gości według swojej wiedzy, ale narastająca gorączka i kaszel skutecznie mu to utrudniły. Do późnych godzin nocnych Starucha wlewała w niego najróżniejsze preparaty starając przynieść mu ulgę. Koło północy zapadł w niespokojny sen pełen majaków o błocie.
Nad ranem zbudzony przez Braxa już w lepszej kondycji, zwlekł się z łóżka, wypił cudowny specyfik Staruchy i przygotował do udania na salę główną.
Tam w spokoju czasem pokasłując spożył posiłek. Na polecenie Lorda skinął na powiedzenie głową i z ponurą miną ruszył przebrać się do wyjścia.
Oczekiwał na kasztelana przed komnatą i kiedy ten wyszedł ruszył za nim bez słowa.
Z jednej strony czuł się pod ekscytowany wydarzeniem oraz tajemnicą jaką może zawierać w sobie wrak, z drugiej uczucie odrazy do powrotu na bagna zalewało go dominującą falą. Następny cudowny dzień..... |