Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2016, 18:50   #28
Egzio
 
Egzio's Avatar
 
Reputacja: 1 Egzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie cośEgzio ma w sobie coś
Enivir wyszedł z królewskiego namiotu, odziany w zwykłe, codzienne ubrania. Wyprostował się, i skrzyżował ręce na piersi, przyglądając się zamieszaniu.
W obozie panował ogromny harmider, namioty były rozstawione na całej polanie, żołnierze przygotowywali się bo walki, przygotowywano konie, wyposażano żołdaków w odpowiedni ekwipunek. A wszystko to, w towarzystwie okrzyków zagrzewających żołnierzy do walki, pieśni i modlitw.
Po chwili do Enivira podszedł jeden z żołnierzy, zasalutował.
- Panie, posłaniec wrócił z wiadomością. - poinformował żołnierz - Vincent zdecydował się poddać. Chcą nam zwrócić syna Cassiela, pod warunkiem ze pozwolisz im odejść.
- Uhm. - Enivir pogładził się po brodzie - Czy dowiedzieliście się, gdzie znaleźli syna mojego brata?
- Czarodziejka uważa, ze jest to jej prywatna rzecz..
- Nic nowego. To zawsze była uparta kobieta. - rzucił zgryźliwie - Jak zowie się ten chłopiec? Kiedy go tu przyprowadzicie, ma zostać należycie ugoszczony.
- Accelius panie. To znaczy, ze rezygnujemy z ataku? - zapytał żołnierz.
- O nie, żołnierzu, heretyków spotka zasłużona kara...

Enivir


Koń westchnął głośno, i kiedy tylko Accelius zeskoczył z jego grzbietu aby podjąć się próbę negocjacji z wilkami, przybrał postać kruka, wzbijając się w powietrze. Nim zniknął z zasięgu widzenia, rozległ się głośny okrzyk
- Przepraszam chłopie, ale moja skóra jest kilkukrotnie ważniejsza od twojej!
- Uciekł! - krzyknął jeden z wilków, pozostałe zaczęły powoli się deformować, a ich ciała stawały się coraz mniejsze, po kilku sekundach, każdy z nich również przybrał postać kruka, wzbijając się w powietrze.
Accelius został sam na sam z jednym wilkiem, który wyszczerzył kły.
Przez jakiś czas powarkiwał, ale Accelius nie rozumiał już ani słowa. Po chwili odwrócił się, i pobiegł w głąb lasu, pozostawiając młodzieńca samego.


Kilka chwil, po zniknięciu wilka i kruków, zza drzewa wychyliła się młoda kobieta, o krótkich, męsko ściętych blond włosach i piegowatej twarzy.
Przy jej pasie zwisała rękojeść, a dłoń trzymała na mieczu.
- Nie znaleźli was bez powodu. Ja powiedziałam wilkom o kruku. - odparła - Ten pasożyt prowadził cię do Enivira. Zostałeś wykorzystany przez ród Turhaverów. Chcieli wydać cię Enivirowi, wmawiając mu, ze jesteś zaginionym synem Cassiela Turhavera, którego ten, tak desperacko poszukuje. Dlatego Narasha starała się stworzyć pozory, sugerując ci ze wie kim jesteś. Chciała żebyś ty sam uwierzył w tę historyjkę. A w międzyczasie chcieli kupić sobie, i prawdziwemu synowi Cassiela, czas. Staranie uknuta intryga.
Milczała przez kilka sekund. Stali tak w niezręcznej ciszy, peleryna z ogromnym krzyżem na plecach, falowała kobiecie na wietrze.
- Służę kościołowi. - dodała- Na rozkaz kapłanów prowadziłam wewnętrzne śledztwo w szeregach Turhaverów. Za chwilę rozpęta się tu prawdziwe piekło. Jeśli Enivir cię nie dostanie, rozpoczną szturm na paradę powozów oddziału Vincenta Turhavera. Musimy udać się do stolicy i złożyć raport kapłanom. - kobieta wyciągnęła prawą dłoń w kierunku Acceliusa - Proszę cię, abyś udał się ze mną.
Po chwili Accelius usłyszał głośne krakanie nad głową
- Acceliusie, spierdalaj! - krzyknął kruk - To jebana doradczyni Enivira!
Kobieta nie zareagowała, wyciągnęła z pochwy miecz i wcisnęła w dłonie Acceliusa
- Jeśli mu wierzysz, skróć mnie o głowę. - odparła

Kobieta
[MEDIA][/MEDIA]
 

Ostatnio edytowane przez Egzio : 25-11-2016 o 16:56.
Egzio jest offline