Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2016, 21:59   #81
dzemeuksis
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
Ghorbash, We, Xsavery
Na podstawie rozstawu i głębokości śladów przewidujecie, że bydlę może mieć grubo ponad trzy metry długości i ważyć nawet tonę. Kształt kopyt i jednoczesny brak pazurów wskazuje na jarosza.
Przyjrzawszy się śladom powrotnym zwierza, wiodącym od rzeki w stronę dżungli, obieracie kierunek i zanurzacie się w dość mroczny las. Poszycie jest dość luźne, runo ubogie a ziemia wilgotna, więc rozstawiwszy się nieco suniecie wyraźnym tropem, na który składają się widziane od nabrzeża odciski kopyt, oraz gdzieniegdzie świeże przetarcia na korze mijanych drzew. Jedyną niedogodność w ich wypatrywaniu stanowi panujący półmrok.
Po przejściu niecałego tysiąca kroków napotykacie długo wyczekiwaną kupę gnoju w postaci sterty jajowatych pączków, każdy wielkości pięści Ghorbasha. Oględziny wykazują niejaką wilgotność, ale nadal zwartość materiału i brak widocznej obecności robactwa. Przy tym jeszcze ciepłe. Krótko mówiąc wygląda na całkiem zdrowe i świeże gówno. Ruszacie więc w dalszą drogę, posuwając się w głąb dżungli, czyli na zachód.
Po jakimś kwadransie nagły ryk i towarzyszące mu dudnienie słyszane gdzieś z północnej strony sprawiają, że mimowolnie przystajecie. Zanim dochodzicie do siebie dołączają do niego kolejne. Brzmi to niczym wiwaty, wznoszone przez ogromne płuca wielkich, człekopodobnych małp. Sądząc ze słuchu dzieje się to w odległości kilkuset kroków od miejsca, w którym się znajdujecie. Co zatem? Kontynuujecie tropienie łosia? Idziecie sprawdzić co to za ryki? Wracacie? Rozdzielacie się? Czy jeszcze coś innego?

Mercon
Xsavery się miga od przygotowania ładunków dla Ciebie. Być może szkoda mu uszczuplać zapasów, skoro nie jest to absolutnie konieczne.
Wąż szanuje Twoją opinię i wydaje się być przekonana, ale... twierdzi, że tytoń gdzieś zniknął. Wedle jej relacji wyszła na chwilę, bo chciała go schować w swojej kajucie, ale po drodze coś zwróciło jej uwagę, odłożyła pudełeczko na chwilę a kiedy po nie wróciła, to już go nie było.
Kiedy zabierasz się za badanie Yuteala, Charon odsuwa się z szacunkiem. Oglądasz chorego dokładnie, osłuchujesz, wreszcie sięgasz po odrobinę magii, żeby wyczuć stan energii życiowej organizmu. Na koniec, zebrawszy wszystkie dane, wytężasz pamięć, żeby przypomnieć sobie, co może powodować obserwowane objawy, czyli głównie wysoką gorączkę i brunatne plamy na całym ciele. Taaak, było coś takiego. Gdzieś, kiedyś słyszałeś o swego rodzaju toksynie, która powodowała u człowieka takie właśnie objawy a przy przedawkowaniu prowadziła nawet do śmierci. Jej źródłem była pewna roślina, rosnąca w większych skupiskach. Zdarzało się, że zatruciu ulegał wędrowiec tylko mijający takie miejsce. Wystarczyło, że raz czy drugi wciągnął zbyt głęboko powietrze.
Kiedy schodzisz na dół, panuje tam już pewna degrengolada i mimo Twojej dużej charyzmy nie dajesz rady zmobilizować wszystkich bumelantów. Jednak kilka osób podchwytuje pomysł, wszak idea zbudowania umocnień wydaje się całkiem słuszna, nawet jeśli dżungla póki co wygląda dość sympatycznie. Ze względu na niewielką ilość rąk do pracy poprzestajecie na dość luźnych rzędach zaostrzonych pali, wbitych w ziemię pod kątem, ostrymi końcami na zewnątrz.

Xsara
Zauważasz jakieś ślady przy jednym z drzew, jednak ciężko określić czyje - mocno niewyraźne a ziemia poryta. Dodatkowo masz wrażenie, że coś było ciągnięte od drzewa w kierunku przyrzecznego jeziora.

Bluszcz
Żujesz sobie ten tytoń, żujesz, żujesz i... nagle gaśniesz jak przeciągiem zdmuchnięta świeczka...

Ryo
Ganda mówi, że liny są całkiem nowe, jak i cały statek. Sama dokładnie sprawdzała ich jakość przy odbiorze i brała udział w mocowaniu ich do statku i balonów. Gdy podsuwasz jej pomysł, że to może ptaki, obiecuje zwracać na nie baczniejszą uwagę. Po dokonaniu przeglądu całego statku wraca do Ciebie z raportem i planem jutrzejszych napraw. Poza linami reszta to drobiazgi, nie budzące podejrzeń o nienaturalną proweniencję. Mówi, że osoby, które są obecnie na pokładzie wystarczą w zupełności do pomocy przy zmianie lin a do reszty napraw żadnej pomocy nie potrzebuje.
Wąż w międzyczasie wróciła do kajuty Yuteala i gdzieś tam ją spotkałaś. Ten z kolei zapytany o życzenia poprosił o jakiś soczysty owoc.
 

Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 24-11-2016 o 22:27.
dzemeuksis jest offline