25-11-2016, 15:18
|
#117 |
| Zanim dotarła do okna, uderzyła się kilka razy w ramię, klnąc, że nie ma teraz w ustach drewienka. Ciągle zapominał, że ramię nie jest sprawne i musiała zaadoptować się do trudnej sztuki działania z trzema sprawnymi rękoma; to praktycznie kalectwo!
Wskoczył do pokoju, obijając złamanie od framugę. W zasadzie to wpadła, i musiała podeprzeć się ręką, zanim odzyskała równowagę. Pierwsze wrażenie było kompletnie zniszczona, więc musiała teraz wymyślić jakiś trafny oneliner, bo inaczej zupełnie się skompromituje przed Joh... Raidenem?
— Pomyliłam pokoje?
Zadała nieprawdopodobnie głupie pytanie, bardziej do samej siebie, niż do boga błyskawic. Musiała teraz uważać i zacząć ważyć słowa, gdyż z nim nie było przelewek. Odpyskowała wcześniej Sheevie i przeszła z nią małe mordobicie, ale wiedziała, że niczego aż tak strasznego shokanka jej nie zrobi, najwyżej połamie wszystkie ręce za karę; przed czym prawdopodobnie uratował ją Tsung. Teraz? Najlżejszą karą, jaką była w stanie sobie wyobrazić, było porażenie piorunem. Porażenia piorunami bywały śmiertelne.
— Znaczy... Szukam Johnnego Cage'a, grozi mu niebezpieczeństwo. Ktoś czyha na jego życie! I nie jestem to ja — szybko dodała — tylko Lin Kuei! |
| |