Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2016, 03:40   #431
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Czy te zjeby z Detroit nie mogły ścigać się jak na białych ludzi przystało?! Mało im było atrakcji w rykach silników, śliskim asfalcie i tumanach spalin, wdychanych przy każdym oddechu? Nie kurwa, musieli podpierdalać jakieś syfy - ta cała “hopa” była jedną z nich. Platforma do wyskoku, no ja pierdolę. Na sam jej widok pannie Faust zrobiło się mokro, tym razem nie ze względu na bliskość Dzikiego.
“Wypierdolimy się!” - pomyślała, zaciskając mocniej łapska na czymkolwiek, co tylko zapewniało stabilne oparcie w bryce. Zaparła się mocniej nogami, ale zamiast zemścić rzuciła do Federatki zachętę, która i tak utonęła w hałasie czynionym przez pozostałe auta.
Wyskok, lot, upadek. Odzyskanie władzy nad bryką i dalsza część wyścigu. Julia zezowała na czarnego Mustanga i choć za kółkiem siedział ich przeciwnik, cieszyła się jak głupia, że i jemu nic się nie stało. Szkoda było takiej dobrej dupy, a córka Zgreda mogła wypaść przez wybitą szybę - blondyna specjalnie nie odczuła by straty. Wzrost odruchów samobójczych przyjmowała z godnością, w końcu zawsze mogło być gorzej.
- Bierz go, Szafirku! - Faust odkrzyknęła i złapała jeden ze słoików. Na razie obie miały zajęcie i wypadało się skupić. Gadać będą potem, o ile przeżyją. Obróciła pocisk przez chwilę dumając co jest w środku, ale postanowiła to walić i wziąć na cel kolosa zza ich pleców.

- Dobrze Tygrysico! - roześmiała się Blue Lady. Obie pierwsze maszyny jechały tuż obok siebie łeb w łeb. Za nimi zaś był ten wielgachny potwór z silnikiem o takiem mocy, że był głośniejszy chyba od obydwu maszyn razem wziętych. Zupełnie jakby chciał zagłuszyć samo Piekło! Cała trójka zbliżała się coraz bardziej do ciemnej bryły wraku śmigłowca. Julia namacała jakiś obły kształt pod dłonią. Jeden ze słoików! Jej zgrabne i zręczne palce objęły szklane naczynko, a smukłe ramię wzięło zamach. Pocisk poszybował w tył mniej więcej w tym samym momencie gdy monstrum uderzyło w oba rozpędzone pojazdy na raz!
Julią, Blue Angel i całą Cobrą szarpnęło, a blondyną rzuciło znowu na deskę rozdzielczą, bokiem głowy zaliczyła zderzenie z przednia szybą.
- Moje dziecko! - wrzasnęła rozzłoszczona Federatka ale musiała się szybko zamknąć. Mustangiem też szarpnęło nieźle i obydwoje kierowcy musieli zająć się odzyskaniem panowania kierownicą. Nie było to takie łatwe bo obie maszyny zaczęły zygzakować co jakoś pannie Faust tym razem nie wyglądało na zamierzony manewr któregoś z nich. Zwłaszcza jak obie zaczęły się zderzać burtami i nadkolami wyraźnie je gniotąc i zauważalnie zniekształcając. Tu Cobra jako mniejsza i lżejsza maszyna była szczególnie narażona na nieprzyjemności. Federatka skoncentrowała się całkowicie przygryzając wargę tak mocno, że z krańca ust pociekła jej cienka, ciemna stróżka. I helikopter! Już tu był! Właśnie go mijali!

Blue Lady dała nagle po heblach. Lekko ale przy tych prędkościach maszyną znów szarpnęło. Trący dotąd o jej prawą burtę czarny Mustang powtórzył manewr jednak o ułamek sekundy później. Starczyło na tyle by jego tylne światła znalazły się tuż przed przednim zderzakiem niebieskiego kabrio. Obie zaczęły prawie identycznie skręcać jakby obydwoje kierowców przećwiczyło wcześniej jazdę synchroniczną. Czarna i niebieska maszyna zaczęły prawie na tej samej prędkości owijać się wręcz wokół wraku śmigłowca. Tak samo wierzgały kołami, tak samo jęczały im masakrowane resory, zgrzytały skrzynie pełne zębatek, a tłoki młóciły w silnikach na najwyższych obrotach. Obie maszyny zaczęły sunąć bokiem od razu szykując się do wyjścia na prostą jeszcze w trakcie pokonywania wirażu. Olbrzymi trzeci zawodnik odpadł. Po prostu odpadł. Zaczął wykonywać skręt ale czy efekt przyniósł ciśnięty słoik czy był zwyczajnie zbyt mułowaty nie szło zgadnąć. Jego światła jednak zostawały co raz bardziej z tyły zawijając się wokół wraku po tak szerokim łuku, że właściwie przynajmniej teraz wypadł z gry o miejsce na podium.

Obie sportowe fury zakończyły wiraż również prawie w tym samym momencie i jeszcze nim minęły całkowicie rozwalony wrak zgrzytnęły skrzynie biegów, obroty przeskoczyły na wyższy bieg obwieszczając to całemu miastu ryknięciem silników i wyskoczyły do przodu gdy rufy wciąż jeszcze lekko bujały się bokiem dochodząc dopiero do prostej po wykonaniu wirażu. Obie maszyny i kierowcy musieli być z najwyższej pułki, nawet jak na standard detroickiej Ligi. Ale jednak to niebieska Cobra ścięła zakręt trochę bardziej, wyszła bardziej po wewnętrznej wyjeżdżając z niewidzialnej linii wraki o symboliczny zderzak wcześniej od czarnego Mustanga. Chwilę potem dał o sobie znać atut przyśpieszenia mniejszego pojazdu i z każdym metrem przedni zderzak Mustanga zostawał bardziej w tyle.

- Mówiłam, że go bzykniemy na zakręcie! - wydarła się triumfalnie Blue Lady poświęcając ułamek sekundy by spojrzeć na blond pasażerkę. - A teraz gazu! Do mety! - wydarła się znowu wrzucając kolejny bieg. Z przeciwka jednak nadciągała masakra świateł. Dwie maszyny które wybiły się z ich peletonu i minęły właśnie półmetek obecnie pędziły wprost na przeciw tego zmotoryzowanego stada dokładnie jakby mieli zamiar rozbić się nawzajem w jakieś kolejnej kraksie.

- Wzięłaś tego fiuta bez mydła! Jak dzieciaka! Dobrze tak złamasowi, niech zna swoje miejsce! Uwielbiam cię! - Panna Faust zaśmiała się i wychyliła aby pocałować policzek kierowcy niebieskiej Cobry - Jedziesz mała, jedziesz! Jebnę ich po kołach jak podjadą i zaczną szukać dymu! - ściskała w garści słoik, miedzy udami trzymała dwie włócznie. Ostatnią zostawiła na Dzikiego, gdyby skurwielowi zachciało się je wyprzedzić. Musiały wygrać ten wyścig i jebać resztę ligowych gwiazdeczek. Tym razem bez podtekstu.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline