27-11-2016, 18:46
|
#331 |
Hungmung | Otworzyłem oczy, choć miałem nadzieję, że wciąż śnię. - Na bogów, jak to zrobiłeś? - wyszeptałem jakby licząc, że jeszcze usłyszę tajemniczy głos. Odpowiedziały mi jednak tylko dźwięki robactwa i wiatru smagającego gęste korony drzew. Kiedy pomyślałem o konsekwencjach "ratunku" poczułem gwałtowny uścisk w brzuchu. Dopiero gdy w ślad za Rashadem powędrowałem wzrokiem ku znajomym sylwetkom nieokreślony lęk zastąpił promyk nadziei.
- To Rahnulf! Wszędzie poznam tą sierść! - Zawołałem z entuzjazmem. - Niech mnie piorun strzeli jeśli to nie Shillen i Mawashi! Dobrze was widzieć! Jak wam się udało przeżyć w tej piekło-dżungli?
Przyklęknąłem na jedno kolano drapiąc wilka po karku. Kiedy drowka prychnęła uśmiechnąłem się jedynie, jednak zaraz potem spuściłem wzrok opowiadając co się wydarzyło.
- Sześcioro zginęło - ciągnąłem ponurą opowieść - Widmo tego zdrajcy Awe wykończyło Jacka, Kilgora, Reetera i... Oscara. - dodałem z wahaniem spoglądając w miejsce gdzie ostatnio widziałem jego zwłoki. I jeszcze ta demoniczna Xtabay co zabiła Gurthaka. Nie wiemy nawet czy dalej nas nie ściga. W parę dni było więcej wrażeń niż przez całe miesiące na Królowej. |
| |