Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-11-2016, 18:46   #331
Hungmung
 
Dust Mephit's Avatar
 
Reputacja: 1 Dust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputacjęDust Mephit ma wspaniałą reputację
Otworzyłem oczy, choć miałem nadzieję, że wciąż śnię. - Na bogów, jak to zrobiłeś? - wyszeptałem jakby licząc, że jeszcze usłyszę tajemniczy głos. Odpowiedziały mi jednak tylko dźwięki robactwa i wiatru smagającego gęste korony drzew. Kiedy pomyślałem o konsekwencjach "ratunku" poczułem gwałtowny uścisk w brzuchu. Dopiero gdy w ślad za Rashadem powędrowałem wzrokiem ku znajomym sylwetkom nieokreślony lęk zastąpił promyk nadziei.

- To Rahnulf! Wszędzie poznam tą sierść! - Zawołałem z entuzjazmem. - Niech mnie piorun strzeli jeśli to nie Shillen i Mawashi! Dobrze was widzieć! Jak wam się udało przeżyć w tej piekło-dżungli?

Przyklęknąłem na jedno kolano drapiąc wilka po karku. Kiedy drowka prychnęła uśmiechnąłem się jedynie, jednak zaraz potem spuściłem wzrok opowiadając co się wydarzyło.

- Sześcioro zginęło - ciągnąłem ponurą opowieść - Widmo tego zdrajcy Awe wykończyło Jacka, Kilgora, Reetera i... Oscara. - dodałem z wahaniem spoglądając w miejsce gdzie ostatnio widziałem jego zwłoki. I jeszcze ta demoniczna Xtabay co zabiła Gurthaka. Nie wiemy nawet czy dalej nas nie ściga. W parę dni było więcej wrażeń niż przez całe miesiące na Królowej.
 
Dust Mephit jest offline  
Stary 28-11-2016, 09:50   #332
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Czarodziej nie spodziewał się obudzić na tym trzęsawisku. Gdziekolwiek było, nie było nawet wiadomo czy są wciąż na wyspie. Przeklinał siebie w duchu, że nie zbadał prędkości lecącej wyspy, co w połączeniu z jego dosyć dobrą pamięcią pozwoliłoby może na nieco dokładniejszą lokalizację.

Jeszcze ciekawsze było pojawienie się ponownie amuletu. Przedmiot wywoływał w czarodzieju dziwne uczucie, coś jakby przeczucie, a może umysł wyczulony na zjawiska przeszłe i przyszłe po prostu odkrywał przed nim niektóre ścieżki losu....
Rashad wydawał się pożądać przedmiotu, i Katona kusiło, by całkowicie oddać sprawę amuletu nowemu, i radośnie nieporadnemu badaczowi tajemnych arkanów. Gdyby w głębi serca był istotą równie złą co diabelstwo, być może nawet sam zachęcałby Rashada do niewątpliwie niebezpiecznego eksperymentu polegającego na założeniu go na szyję bez szczegółowego badania. Elf mógłby wtedy dokładnie zbadać wszelkie efekty uboczne artefaktu, co najpewniej odbyło by się kosztem ciała, a według wszelkiego prawdopodobieństwa również i duszy mistycznego wojownika.
Z drugiej zaś strony......
- Ostrożnie z tym amuletem. Mam parę pomysłów, ale muszą chwilowo zaczekać - Katon kiwnął głową Rashadowi, ufając, że ten nie będzie na tyle zaślepiony żądzą posiadania magicznych błyskotek, i nie nałoży go sobie na szyję. "Arystokracja...." czarodziej pokręcił głową i zajął się ważniejszą sprawą.

Wpierw należało określić gdzie dokładnie się znaleźli. Kontur wyspy mniej więcej pamiętał. Położenie Tanaroa też nie było tajemnicą. Tajemnicza latająca wyspa nie pędziła z dużą szybkością, ot tempem lecącego powoli wróbla. W ciągu nocy mogli przebyć co najwyżej kilkanaście mil. Widzieli z wyspy zbliżający się wulkan, wiec najpewniej lecieli w stronę środka wyspy, nie nad ocean. Aby określić dokładniejsze położenie, należało więc znaleźć wulkan, położenie słońca i z grubsza określić gdzie wylądowali.

Katon przywołał swojego chowańca, każąc mu wzlecieć ponad korony drzew i przez chwilę pooglądał zielony dywan dżungli poniżej oczami latającego stworzenia, szukając charakterystycznych punktów, które pozwoliłyby na zorientowanie się w sytuacji i położeniu. Podniesione głosy przywołały go z powrotem, więc pozwolił chowańcowi usiąść sobie na ramieniu, chwilowo przerywając obserwację otoczenia.

Nie spodziewał się zobaczył jego. Jej również, ale w obecnej sytuacji nie należało jednak narzekać. Zresztą nigdy nie wiedział, czy należało ją nienawidzić, co było oczywiście powielaniem stereotypów wynikających raczej z odległej historii obu ras.....
"No właśnie...". Katon jak większość elfów był zdania, że już mieszanie się z innymi rasami jest wyrazem nieodpowiedzialności i braku samokontroli. Pół-drow to nawet nie był błąd, bo niezależnie, czy drowem był ojciec czy matka, było to najpewniej tragiczne zdarzenie dla nie-drowiego rodzica, rodzaj wymyślnej, drowiej tortury i chęci dominacji nad uważanego za słabszy gatunek. Rozłożonej na lata. Nigdy nie pytał dziewczyny od przeszłość, a ona widząc jego mimowolną reakcję też reagowała nieufnością. Jeśli zaś nie była mieszańcem....cóż, Katon miał nadzieję, że wyspa wyręczy go z wszelkich moralnych dylematów.

Katon rozluźnił zaciśnięte mimowolnie pięści i aby rozładować jakoś wyczuwalne między nimi napięcie postanowił chwilowo o tym nie myśleć, i skupić się na rozwiązywaniu problemów, nie rozgrzebywaniem cudzej przeszłości. Na przykład przywitać wojownika, którego pięści widział już w akcji i szanował.
-Kwan.....bogowie muszą Cię kochać. Przeżyłeś - Czarodziej po raz pierwszy od dłuższego czasu szczerze się ucieszył. Widział co ten skośnooki wojownik wyczynia z pięściami i nogami, bawiąc się czasem z marynarzami na pokładzie Królowej w ćwiczebnych walkach bez broni, z których zawsze wychodził bez szwanku. Szczególnie pamiętał łamane jego gołą ręką drzewce bosaków czy wioseł, co wydawało się czarodziejowi niemałą sztuką, biorąc pod uwagę fakt, że Kwan nie wykorzystywał żadnej mistycznej mocy.
Należało jednak coś jak najszybciej postanowić. Pozostawanie na bagnach nie było najbezpieczniejsze.

Przywołanie chowańca i obserwacja otoczenia przez jego zmysły - Katon szuka charakterystycznych punktów orientacyjnych: gór/wulkanu/dymów z palenisk lub ognisk/ewentualnej linii brzegowej, gór, wzgórz, budowli, rzek itd.

 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 28-11-2016 o 11:05.
Asmodian jest offline  
Stary 28-11-2016, 18:35   #333
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
51

- Witam, miałam okazję przebywać przez dłuższy okres w Mieście Niezwyciężonego Suwerena i nazwa waszego rodu obiła mi się o uszy, jednak nie słyszałam żadnych szczegółów... - odpowiedziała Rashadowi Shilien, starając się ukryć, że jest winna śmierci jednego z krewnych dwójki rozbitków.

- Och... Przepraszam, gdzie moje maniery... Nazywam się Shillen, ale swoje pochodzenie sobie daruję. O jakich tubylcach i wiosce mowa? Od czasu rozbicia "Królowej" nie spotkaliśmy nikogo, jesteście pierwsi.

Po minucie widocznej koncentracji drowka zwróciła się z powrotem do swego rozmówcy:

- No cóż... W odległości najbliższych pięciu mil nie ma żadnych wiosek, ani żadnych śladów jakichkolwiek tubylców… Można iść wzdłuż rzeki, dokądś musi prowadzić.

- Nie spotkaliście nikogo mówicie? Interesujące…. Miejscowi są prymitywni, to zmmienokształtni, dzielą się na Klany Jaguara, Tygrysa, Malpy i Niedźwiedzia, niektórzy z nich mają nawet moc przeistaczania się w takie zwierzęta - oni są prawdopodobnie zdegenerowanymi potomkami miejscowej cywilizacji - nieufni i przesądni, ale porozumieliśmy się z rządzącymi nimi kapłanami, którzy trzymają dzikusów twardą ręką… Erekszigal którą jak rozumiem znacie znalazła zaś zwolenników w nieco inny sposób…. - Rashad uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem, spoglądając na atletyczne i całkiem ponętne ciało ciemnej elfki, zbrukane niestety wieloma bliznami, najwyraźniej była ona zbiegłą niewolnicą - rozdała już tyle rozkoszy, że pozwolili jej założyć tutaj kult tej jej bogini - kurwy. Zakładam, że na waszym statku też była popularna - a ten wilk to rozumiem umie się zachować? Podróżował z wami na statku?

- Czy Rahnulf umie się zachować? - Shilien powtórzyła pytanie, z kpiącym uśmiechem - Ten wilk ma lepsze maniery niż większość członków załogi “Królowej”. Czemu o to pytasz? Czyżbyś się go obawiał? - Zapytała z lekką drwiną w głosie i podrapała zwierzaka za uchem.

Rashad powstrzymał grymas dezaprobaty, który pojawił się na jego twarzy, że ta zbiegła niewolnica pozwala sobie tak do niego odzywać i przybrał nonszalancki uśmiech człowieka przekonanego o swojej wyższości.

- Ależ skądże to, droga Shilien, rozumiem, że to bardziej oswojony piesek niż groźna bestia, czy położy się na plecach i pozwoli mi podrapać się po brzuchu? W każdym razie ta wyspa nauczyła mnie, że ci którzy nie zachowują ostrożności dość szybko giną z krzykiem na ustach, więc wybacz moje pytanie - a skąd to takie informacje, że nie ma nikogo w obrębie pięciu mil, tak szczegółowo badaliście teren? Ale zgadzam się, że powinniśmy podążyć wzdłuż rzeki.

-To, że jest posłuszny nie znaczy, że nie jest groźny, kiedy trzeba potrafi być bardzo groźny - powiedziała uśmiechając się szeroko do Rashada. - A i jeśli można, moje imię to Shillen, nie Shilien. - W tym momencie spojrzała na swego towarzysza, który ostrym spojrzeniem dał jej znać, że brnie za daleko.

- Shillen, wymienicie sobie złośliwości później. Wybaczcie. Jesteśmy radzi, że wreszcie widzimy kogoś, kto nie ma morderczych zamiarów na sam nasz widok. Moje imię to Mawashii Goon z klanu Kwon, pochodzę z kraju daleko na wschodzie. Moja towarzyszka posiada silną magiczną więź z naturą, przez co potrafi określić obecność innych inteligentnych istot w okolicy. Choć do teraz nie spotkaliśmy nikogo, oprócz waszej czwórki - zmierzył wzrokiem dwójkę nieznajomych. - Nie miałem dotychczas zaszczytu poznać waszego nazwiska, ale przyświeca ci Rashadzie cel podobny do mojego i chętnie połączę z wami siły. Radziłbym jednak powstrzymać się od pochopnych decyzji i ruszania w górę rzeki bez uprzedniego przygotowania. Jeśli dobrze zrozumiałem Anlafa, wszystko co udało wam się uratować bądź zdobyć zostało w waszym obozie. Uważam, iż rozsądniej będzie udać się w kierunku, w którym biegnie rzeka i poszukać wspomnianych przez was osad. Możemy nie pożyć za długo z naszymi skromnymi zapasami...

Rashad zwrócił się w stronę Mawashiego i skinął uprzejmie głową, ten przynajmniej nie był irytujący, ciekawe co potrafił i czemu dołączył do piratów:

- Mówisz rozsądnie, muszę przyznać, że słyszałem o ludach takich jak twój, lecz nigdy nie miałem z nimi do czynienia, miło mi, że możemy się poznać. Jeżeli chodzi o dobytek zostawiony w osadzie, to co najcenniejsze mamy ze sobą, a to co pozostało, pewnie już zostało rozkradzione przez dzikusów, którzy są potencjalnym wsparciem, lecz niestety ufać im zbytnio nie można… Jak znajdziemy osadę, to dobrze, lecz większą szansą są dla nas ruiny starożytnego miasta - według moich informacji znajduje się tam co najmniej jeden artefakt o wielkiej mocy, miecz wielkiego króla, zwanego Spragnionym. Obawiam się, żeby ci handlarze niewolników, którzy podobno także znaleźli wyspę nie splądrowali miasta przed nami. Towarzyszył nam ponadto czarownik o znacznej mocy, Balthasard Blackwood, który mógł też przeżyć - on może potencjalnie pomóc nam opuścić wyspę, pewnie też wie więcej o skarbach i magii ukrytej w zaginionym mieście Tlan. Zresztą pewniej znajdziemy ruiny niż osadę dzikich. - Nie powiedział, że Balthazard zostawił ich na śmierć i że był bardzo niepewnym sojusznikiem, z którym chętnie by się policzył.

Mawashi zmarszczył brwi w zamyśleniu. Niezależnie od wyboru czekała ich najprawdopodobniej długa droga, a jeśli rzeczy towarzyszy faktycznie zostały już rozkradzione, to daremny ich trud w szukaniu drogi powrotnej.

- Anlafie? Katonie? A cóż wy o tym myślicie? Osobiście byłbym w stanie zaryzykować nawet wyprawę w górę rzeki… ale jeśli nie natrafimy na nic przez dwa dni, hm… taaak… Jeśli nie znajdziemy nic przez dwa dni drogi, a natura nie będzie dla nas łaskawa, jeśli chodzi o pożywienie, to będę nalegał na powrót i szukanie ludzkich osad - chciał poznać zdanie reszty towarzyszy, gdyż bardzo szanował długowiecznego elfa za jego mądrość, natomiast zarówno Anlaf jak i Shillen byli nieocenionymi przewodnikami w tak dzikim miejscu. Mawashii zwrócił się ponownie do Rashada: - Bardzo chętnie posłucham także, co wiesz na temat owego artefaktu, gdy już wyruszymy.

- Zanim gdziekolwiek ruszymy musicie wiedzieć o czymś jeszcze. Do tej pory powiedziałem o tym tylko Oscarowi i Katonowi, ale w obecnej sytuacji... - Anlaf urwał na moment spoglądając w stronę czarodzieja - w obecnej sytuacji każdy z nas powinien wiedzieć na czym stoi.

- Możecie uznać mnie za wariata, ale zanim jeszcze wyruszyłem z załogą Królowej miałem dziwne sny. Kontaktowała sią ze mną jakaś istota. Teraz wiem, że jest ona na tej wyspie i chyba celowo mnie tu doprowadziła. Jak dotąd oferowała jedynie przydatne informacje, ale dzisiejszej nocy zaproponowała pomoc. Zgodziłem się jej odwdzięczyć licząc, że przywróci do życia Oscara i zabierze nas do Tanaroa, ale ona zabrała nas tutaj, a zwłoki Skandyka zniknęły. Zdążyłem jedynie usłyszeć, że jest bezpieczny. Nie mam pojęcia czym jest to stworzenie, ale dysponuje potężną mocą i myślę, że celowo nas tutaj sprowadziło. Widać mamy tu coś do zrobienia, dlatego jestem za wyprawą w górę rzeki. Bokor sam niewiele wie o tej istocie, ale wspominał mi o innym potężnym artefakcie, który wygląda jak waga i jest w stanie odróżniać dobrych od złych. Może gdzieś w tej dżungli znajdziemy więcej odpowiedzi. Nasze spotkanie nie mogło być przypadkiem.

- Jak już jesteśmy przy takich wyznaniach szczerości - zaczął Katon - nie ufam bokorowi. Żadnemu z nich…. wszystko co robił Ah-Nohol od momentu naszego “lądowania” jedynie potwierdzało moje przypuszczenia, że kapłan jedynie wysługuje się nami, aby osiągnąć swoje cele. Powinien potraktować nas jak kolejnych łowców ludzi, a jednak ocalił nam życie. Jego syn trafił do niewoli, jednak pewien kartelusz, znaleziony w kieszeni kapłana przez Jacka podpowiedział mi, że Ah-Nohol więzi na tej wyspie wszystkich rozbitków, najpewniej za pomocą owej czerwonej mgły. Łowcy ludzi, których śmierci pragnie Ah-Nohol są takimi samymi więźniami jak my i dlatego schwytali syna kapłana. Przypuszczam ,że Xtabay również została przez niego sprowadzona.Nie poznałem jednak w jakim celu. Kapłan w ogóle nie przejął się wiadomością, że z wioski znikają mu jego “poddani”, tak jakby chciał ich w ten sposób kontrolować, no i nie wykazał zbytniego entuzjazmu, kiedy pytaliśmy go o sposoby zniszczenia owego demona. Bardziej obstawiał za wykorzystaniem nas przeciwko tajemniczym pnączom, które moim zdaniem są niczym innym jak reakcją ich prymitywnego bóstwa na jego niegodziwości, lub może na pojawienie się tego kobiecego demona. W każdym razie, Anlafie, nie śpieszyłbym się z dostarczaniem kapłanowi śmierci żadnych potężnych artefaktów, wspomnianej owej wagi. W Tanaroa mieszkają jedynie wygnańcy dawnego Tlan. Zdegenerowani, być może w większości nie świadomi swojego pochodzenia, jak owe cztery zwierzęce klany we wiosce. Jednak kapłani pamiętają po części swoją historię, i z chęcią widzieliby powrót do starej potęgi. Nie zamierzam przywracać świetności barbarzyńskiemu Tlan, bo skutki tego mogłby być straszliwe. Słuszność miał Rapis, ostrzegając nas przed “łaskawością” kapłanów śmierci. Wolę pomóc Rashadowi i Amirze w znalezieniu interesujących ich artefaktów, przy okazji badając nowe, nieznane miejsca, zamiast być ślepym narzędziem w ręku kapłana, który nie waha się poświęcać własnych poddanych w imię swoich celów. Jeśli owa tajemnicza istota, nawiedzająca cię w Twoich snach jest nam przychylna…...chciałbym w to wierzyć, jednak z doświadczenia wiemy, że potężne istoty które rozmawiają ze śmiertelnymi przynoszą tylko śmierć i zniszczenie. Kimże w końcu jest Anlaf, czy Awe dla istot których do końca nie rozumiemy, a które starsze są niż niejedno królestwo?


Amira w czasie dyskusji zdążyła z pomocą magii zmienić strzępy z powrotem w znośne ubranie. Latający wąż Katona długo nie dawał za wygraną, lecz przy tak silnym wietrze nie mógł wzlecieć ponad czubki drzew. Tymczasem prąd czarnej, cuchnącej zgniłymi jajami rzeki niósł ślimaczym tempem wywróconą do góry skorupę wielkiego żółwia. A przynajmniej tak wam się wydawało na pierwszy rzut oka. Półkolistym kształtem był prymitywny korakl. Mieliście nadzieję, że to zwiastun jakiejś przychylnej wam cywilizacji. Z daleka zauważyliście, że na jego pokładzie było coś, co można było uznać za człowieka albo istotę człekokształtną. Owo coś leżało bezwiednie, musiało więc spać, być nieprzytomne lub... Martwe. Nie byliście w stanie tego ocenić z tej odległości.

W świecie gry nie minęło zbyt wiele czasu - jest godzina tak 06:18.

Żeby zobaczyć, co lub kto jest w łódeczce, musielibyście podpłynąć, złapać korakl na linę, itp. Co robicie?

Mapa wyspy | Dialogi | Rozstrzygnięcia (brak)

Przypominam o rzucaniu kośćmi - kiedyś te rzuty się przydadzą. :)

Deadline: 1.12.2016
.
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 28-11-2016 o 18:55.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 29-11-2016, 00:46   #334
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Po wysłuchaniu słów Anlafa i Katona Rashad pogrążył się w mrocznych myślach. Jakież to nieprzeniknione, pradawne sily bawiły się nimi niczym dzieci zabawkami? Nerwowo potrząsnął amuletem czarnoksiężnika, zastanawiając się, czy zaryzykować i go założyć.

Nie możemy ufać nikomu poza sobą, lecz piraci mogą być użytecznymi sojusznikami póki sytuacja się nie zmieni, chociaż nie odwracałbym się plecami do tej bezczelnej drowki i jej zwierzaka. Natomiast Katon mądrze mówi. - Mruknął szeptem do Amiry - Ten amulet może wzmocnić moje siły życiowe, myślisz, żeby zaryzykować?

Jego zadumę przerwało pojawienie się dziwnej łodzi i jej tajemniczego pasażera. Pewnie najbezpieczniej byłoby pozwolić jej odpłynąć, lecz jego ciekawość zwyciężyła.

Ma ktoś linę na wierzchu? Warto to sprawdzić... - Zerwał się, chowając amulet głęboko w ubranie i przywołując swoją magię ochronną.
Mage Armor







 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 29-11-2016 o 10:53.
Lord Melkor jest offline  
Stary 29-11-2016, 08:25   #335
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Shillen udawała, że nie słyszy pytania arystokraty o linę. Bawiła się jednym ze swoich sztyletów, sprawiając wrażenie, że owy przedmiot, który znajdował się na wodzie w ogóle jej nie interesuje. W tym momencie Mawashi, który w ciągu paru dni spędzonych z drowką widział linę wśród jej rzeczy skierował wzrok w jej kierunku. Nie umknęło to Rashadowi i w chwilę po tym jego wzrok również utkwił na elfce.
-Ty zdrajco...- burnkęła pod nosem w stronę mnicha i zaczęła grzebać w swoich rzeczach. Po chwili wyciągnęła z nich linę, którą z niechceniem rzuciła pod nogi arystokraty. Nie mówiąc nic, usiadła na trawie koło Rahnulfa i z grymasem na twarzy obserwowała, gładząc przy tym sierść swego zwierzęcego towarzysza, co Rashad próbuje zrobić za pomocą jej liny.
 

Ostatnio edytowane przez BloodyMarry : 29-11-2016 o 10:58.
BloodyMarry jest offline  
Stary 29-11-2016, 10:18   #336
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Amira oparła rękę na ramieniu kuzyna i odpowiedziała wprost w jego myśli "moc zawsze przychodzi wraz z kosztem Rashad... zachowaj ten przedmiot i miejmy nadzieję, że nie będziesz musiał go użyć nie będąc świadomym tego kosztu. Następnie odezwała się już pełnym głosem
nie podoba mi się to - wskazała na wodę - to najpewniej jest już martwe i może roznosi zarazę .. choć z drugiej strony pierwotne ludy dają swoim na drogę do wieczności przydatne rzeczy, więc może jednak wypadało by to pochować...
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez Wisienki : 29-11-2016 o 10:29.
Wisienki jest offline  
Stary 29-11-2016, 17:34   #337
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
52

Zbliżyliście się do brzegu smolistej Zarkheby i wdrożyliście w życie swój plan. W koraklu leżał martwy przedstawiciel inteligentnych, człekokształtnych gadów, wzrostem dorównujący czerwonoskórym berserkerom z barbarzyńskiego Altanis. W rozchylonej gębie błyszczały nienaturalnie kły, które za życia musiały czynić zeń wyjątkowo groźnego przeciwnika. Z dreszczem grozy zauważyliście, że jego pancerz wykonany był najprawdopodobniej z... Ludzkiej skóry. To makabryczne odzienie w wielu miejscach rozrywały czarne kolce jakiegoś zwierzęcia czy rośliny. Wielkością i grubością przypominające drewniane kołki, z jakimi łowcy wampirów wyruszają na straceńcze polowania, były przyczyną śmierci jaszczura. A raczej sącząca się z nich przezroczysta trucizna.


Co tu robił samotny jaszczuroczłek? Motywy kierujące postępowaniem tej rasy rzadko były dla ludzi zrozumiałe. Równie często jak byli przyjaciółmi, okazywali się wrogami i zdrajcami. Mógł być zwiadowcą, strażnikiem, posłańcem, myśliwym, wygnańcem... A może... Szukał właśnie was? W łódeczce znajdował się duży zapas ususzonych na wiór rybek, nabita kolcami tarcza oprawiona skórą jakiegoś egzotycznego zwierzęcia, dmuchawka i lotki opierzone pręgowanymi, barwionymi na żółto piórami, drewniana maczuga oraz oszczepy i długi niczym przedramię dorosłego mężczyzny kościany sztylet (stal szybko by w takich warunkach zardzewiała). Jednak najwięcej waszej uwagi przykuła leżąca między łuskowatymi nogami klepsydra wypełniona nie piaskiem, lecz...

Czerwoną mgłą. Prawie cały opar skupiony był w górnej części klepsydry i ślimaczym, acz nieubłaganym tempem przepływał ku dołowi. Kolumienki drewnianej obudowy wyrzeźbiono w kształcie węży, a na okrągłym spodzie rzemieślnik kunsztownie wyrył symbol, który Katon widział już wcześniej, badając płaskorzeźby na świątyni bokorów. Otoczony przez węża połykającego własny ogon, człekokształtny jaszczur dumnie rozpościerał orle skrzydła nad głowami ludzi i jaszczuroludzi, na których opierał swe pazurzaste stopy...

Mapa wyspy | Dialogi | Rozstrzygnięcia (brak)

Łódka pomieści maksymalnie jedną istotę średniego rozmiaru. Wiosło się znajdzie.

Co robicie?

Deadline: 2.12.2016.
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 29-11-2016 o 18:31.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 30-11-2016, 01:12   #338
 
MatrixTheGreat's Avatar
 
Reputacja: 1 MatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputacjęMatrixTheGreat ma wspaniałą reputację
Mnich szybko zrzucił z siebie plecak, sięgnął po pióro i jeden z nielicznych zwojów, na których było jeszcze miejsce na notatki. Starał się szybko w skrócie zanotować wyjaśnienia Anlafa i Katona: o głosach w głowie, o czerwonej mgle, o tubylcach i ich bokorach, o Xtabay i pladze oraz mistycznej wadze, ciągle przy tym mamrocząc pod nosem "Tak... tak... ciekawe... hm... taaak...". Wydawało się, że całkowicie zatracił się w analizie błyskawicznie narastającej ilości nowych informacji, jednak płynąca brudną rzeką łódka wyrwała go z zamyślenia.

Starając się, by silny wiatr nie porwał żadnej z jego bezcennych notatek, schował wszystko z powrotem. Okazało się, że ze strony zawartości łódki nie grozi im niebezpieczeństwo. Przynajmniej nie bezpośrednio. Mawashiego aż rozrywała chęć dokładniejszego zbadania okazu przedstawiciela jaszczurzego gatunku. Chętnie przyjrzałby się jego budowie wewnętrznej, a w szczególności temu, jaki wpływ miał jad mantykory na organy wewnętrzne. Nie omieszkałby też pewnie zrobienia kilku schematycznych rysunków. Niestety rozbitkowie nie mieli ani czasu, ani warunków na prowadzenie badań.

Ostrożnie ujął znalezioną przy zwłokach klepsydrę i przyjrzał jej się uważnie. Nie chciał nawet myśleć, co może się wydarzyć, gdy cała mgła znajdzie się już na dole...
 

Ostatnio edytowane przez MatrixTheGreat : 30-11-2016 o 01:28.
MatrixTheGreat jest offline  
Stary 30-11-2016, 09:14   #339
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
-Nie dotykajcie niczego. Każdy szczegół może mieć znaczenie.....po za tym, to może być pochówek i właśnie grzebiemy w jego grobie. Okażcie nieco szacunku. Dajcie mi chwilę....- Czarodziej spojrzał na skupionych przy łódce towarzyszy.

Otuliwszy się ochronnym zaklęciem zbroi, Katon przygotował swój sztylet, i magiczne utensylia, gotów do badania łodzi. Milcząc zabrał się metodycznie do badania zwłok. Wpierw staranne oględziny ciała, które mogły coś powiedzieć o truciźnie która na pierwszy rzut oka była przyczyną. Czy aby na pewno? Katon czytał gdzieś, że niektóre, prymitywne społeczeństwa chowają w ten sposób swoich zmarłych. Szukał śladów walki na łódce i makabrycznym odzieniu jaszczuroczłeka, które świadczyłyby, że swój ostatni bój stoczył właśnie na owej drobnej łupinie.
Wyciągając przed siebie ręce w prostym rytuale poznania, szukając śladów magii i jej aury.
Potem przejął od mnicha klepsydrę aby bardzo dokładnie obejrzeć tajemnicze symbole
-W świątyni w Tanaroa widziałem podobne symbole. A konkretnie tą postać..... - Katon wskazał na podobną jaszczurowi postać kunsztownie wyrytą na klepsydrze po czym wziął od mnicha klepsydrę i zaczął uważnie badać symbole, jednocześnie prezentując innym, czego wcześniej się dowiedział.
-Te zdobienia są niemal identyczne jak pewna płaskorzeźba, która znajdowała się na podstawie świątyni Bokorów. Jednakże tamta na świątyni...... była zaniedbana, jakby sami Tanaroańczycy próbowali zapomnieć owe tajemnicze bóstwo. Sam Ah-Nohol wspominał o wrogim plemieniu jaszczuroludzi gdzieś w okolicy. Nie mam pełnej wiedzy na temat panteonu Tanaroańczyków, a prymitywne wierzenia jaszczuroludzi to już w ogóle całkowicie obcy temat. Dedukcja i logika nakazuje zakwalifikować bóstwo jako opozycyjne lub co najmniej wrogie powiedzmy głównym bóstwom Tlanitlańczyków, a symbolika wskazuje, że owe bóstwo panowało nad oboma rasami......jednakże tam, gdzie pojawiają się wierzenia, zawodzi logika - Katon chwilowo oddał klepsydrę Mawashiemu.
-Oddaję jako ekspertowi. Mistycyzm to zdaje się domena mnichów i kapłanów. Mamy czas. W każdym razie jaszczuroludzie będą niewątpliwie wrogo nastawieni. Jedzą również ludzi....i nieludzi - czarodziej uśmiechnął się ironicznie.

Wpierw mage armor, jeśli wcześniej nie było rzucane. Investigation na ciało i łódkę - Katon szuka śladów walki na łódce i broni. Jeśli nie ma śladów walki, szuka śladów wskazujących na celowe złożenie ciała do łódki, staranne ułożenie broni i narzędzi itd. Detect magic.



 
Asmodian jest offline  
Stary 30-11-2016, 20:18   #340
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Amira z trudem kryła obrzydzenie patrząc na nadpływające, psujące się ścierwo. - Ktoś wie, co to jest? - zapytała przełykając ślinę.

- Jakiś jaszczuroczłek, nie słyszałem tutaj o nich, a wy, Katon, Anlaf? Coś go zabiło chyba tymi kolcami - Rashad starał się dostrzec, czy te kolce zostały wbite w ciało jaszczura przez jakąś wrogą istotę, czy pojawiły się w jakiś inny sposób, oczywiście trzymając się możliwie daleko od trucizny - Bardziej interesująca jest ta klepsydra, musimy ją zbadać….czy ta czerwona mgła podobno nie otacza wyspy? - Dodał Rashad po chwili zadumy.

Rashad na widok kolców przypomniał sobie, jak za dawnych czasów na viridistańskich włościach któryś z żałosnych pachołków padł mu do kolan i zanosząc się płaczem opowiadał o bestii, która "siadła pono na drodze do wsi, siedziała, syczała, zębiskami łyskała". "Latająca bestyja, okrutnie wielga. A zawzięta! myślelim, zeżre krowę i odleci, ale gdzie tam!" Mantykora, mandrygora, mantrikora - ogromne płowe cielsko, nietoperze skrzydła, skorpioni ogon, śmiertelna trucizna i zamiłowanie do ludzkiego mięsa. Jaszczurzym najwidoczniej gardziła.

- Łódź płynęła z nurtem - zauważył Anlaf. - Wyprawa w górę rzeki będzie z pewnością obfitować w niebezpieczeństwa.

Drowka podniosła się z trawy, żeby lepiej obejrzeć ciało jaszczura - Na Lolth, co mogło go tak urządzić? - spytała wodząc wzrokiem po kolcach wbitych w zwłoki jaszczuroczłeka, chwilę potem skierowała pytające spojrzenie na Rashada także badającego wzrokiem owe kolce, który wyglądał jakby coś o tym wiedział, jakby się nad czymś bardzo zamyślił. W tym momencie w jej oczach nie było widać żadnej niechęci i arogancji wobec szlachcica, a jedynie oczekiwanie na jakąkolwiek odpowiedź.

-To jest wedle mojej wiedzy mantykora, okrutna latająca bestia, zrodzona mówią z magii starożytnych, o skrzydłach nietoperza i ogonie skorpiona, gustuje w ludzkim mięsie, a jej trucizna niesie śmierć, to od niej sczezł ten jaszczur - odparł Rashad po chwili melancholijnego zamyślenia nad czasami, kiedy imię jego rodziny budziło strach i szacunek. Następnie odwrócił się do Anlafa - niebezpieczeństwo będzie na nas czyhać wszędzie na tej wyspie, tyle już wiemy, nie ma znaczenia w którą stronę pójdziemy. Przynajmniej idąc górą wiemy na co możemy trafić.

Następnie odwrócił się, by wysłuchać Katona, którego wiedzę i namysł szanował, chociaż nie podzielał jego elfiej perspektywy, która momentami przeradzała się w bojaźń przed działaniem- nie każdemu było dane życ stulecia.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 30-11-2016 o 20:21.
Lord Melkor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172