Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2016, 19:02   #118
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
John jako pierwszy ruszył przed siebie. Tong obserwował go przez cała drogę do kryjówki bestii. Skubaniec był dobry! Zupełnie jak doświadczony alpinista, który wspinając się na pionowa ścianę odrywa za jednym razem tylko jedną rękę lub jedną nogę. Innymi słowy USA górą.
Taj czekał cierpliwie na swoją kolej. Tak ustalili wcześniej, pójdą po sobie. Ostatecznie łatwiej wypatrzyć dwóch ludzi niż jednego.
Gdy przyszedł jego czas, Bestia ruszył do akcji. Wcześniej policzył ile czasu zajmuje strażnikom każdy nawrót i teraz mógł liczyć w myślach przy każdym kolejnym kroku gdy przemykał od cienia do cienia.
Nie zajęło mu to dużo czasu.
Przeskok nad murem, mimo że efektowny, był już tylko wisienką na torcie. Obaj komandosi skulili się w bezpiecznej kryjówce w cieniu muru.
Nie zmieniło to faktu, że Tong nie miał niestety dobrych przeczuć. Za łatwo im szło, lenistwo wartowników chodzących jak śnięci w innych okolicznościach byłoby zabawne, ale Taj pamiętał czwororęka kobietę i czarownika Tsunga. Teraz, po drugiej stronie muru, nie było to już takie niewiarygodne.
Obaj komandosi spojrzeli sobie w oczy.
Dłonie Tonga ułożyły się w znak komandoskiej interlingwy.
"Dokąd teraz?"
 
Jaśmin jest offline