Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2016, 19:34   #94
Corrick
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Indian Creek
Jeff ucałował żonę w usta.
- No ja mam nadzieję, że się zagoi. - mruknął jej do ucha. - Szkoda byłoby tracić taką nóżkę. - to ostatnie dodał już w umyśle, ale i tak zarobił solidnego kuksańca w żebra. Nie, żeby specjalnie go to zabolało, ale Astrid czasami nie czuła swojej siły...
- To co, młoda, jedziemy na lody? - zapytał Vicky, uśmiechając się rozbrajająco do żony.
- No weź, tato... - parsknęła śmiechem. - Będą cię tu potrzebowali niedługo. - zauważyła.
- Jasne, jasne... - otoczył ją ramieniem i wsparł się na niej.

* * *

Rozjemcy

Jeff przyglądał się Rozjemcom. Gruby murzyn, Stevie, był w porządku. Podobał mu się styl, w jakim usadził tego nadgorliwego playboya. Angie, niezła blondi. ~ Jeff, masz żonę. ~ upomniał się w myślach. ~Blondi-nerd, efekt postępu naszych czasów~. Odpalił fajka i oglądał przedstawienie dalej, nieco z boku. Do rozmowy zaczynali włączać się inni. Jayson, osiłek, ale gadający z sensem. Taki trochę... żywy oksymoron. No cóż, nie sądźmy książki po okładce...

Michaela skądś kojarzył. Nie bardzo potrafił go umiejscowić w czasoprzestrzeni, ale wydawało mu się, że koleś ma coś wspólnego z samochodami. I nawet zaproponował przejażdżkę. Uśmiechnął się pod nosem i zgniótł wizytówkę Playboya. Otwarł whisky, nalał sobie szklankę i wypił ją duszkiem. Bolała go głowa od tego wszystkiego... Tyle narzekań, gadania, przepychania... Shitstorm!
Bill był dla niego zagadką. Niby miał poukładane i chciał zabrać się za coś sensownie, ale nie wyglądał na zbyt rozgarniętego typka. Ale mógł mieć trochę racji w swych spostrzeżeniach.

Westchnął, dopił drugą szklankę i odpalił kolejnego papierosa. Wstał z fotela i odezwał się w umysłach wszystkich:
- Jeff Slater, telepata. - po czym dodał już normalnie: - Jak widzicie, mogę nam zapewnić niezłą łączność na akcji. Auto mam swoje, telefon też. - zaciągnął się dymem, podając swój numer. - Słuchajcie, myślę, że nie ma sensu przerzucać się gnojówką wzajemnie, bo marnujemy tylko siły. Te, Playboy, uspokój się, bo ci żyłka w tyłku pęknie. Mając takie ciśnienie, musisz regularnie je spuszczać, bo możesz być strasznie upierdliwy bez tego... - posłał mu uśmiech zza chmury dymu. - Jak chcesz, to zostań i odpocznij. Ja jadę z Michaelem. - powiedział, zakładając skórzaną kurtkę i gasząc papierosa w popielniczce. Poprawił kaburę z Glockiem na biodrze, wyjął paczkę z kieszeni spodni i odpalił jeszcze jednego fajka. Podwinął lekko rękawy i założył ręce na piersi. - Gotowy na herbatkę u królowej? - wyszczerzył się do Swordicha.
 
Corrick jest offline