Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2016, 22:04   #35
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Uh Natha

Kolejny już cykl frywolnego spędzania czasu rozpoczął się w podobny sposób. W końcu czekanie zakończyło się, gdyż siostry Sorianny powróciły, lecz Aurora nie dała po sobie tego poznać. Między targowiskami uderzyła do swojej kochanki zalotnie obejmując ją w talii. W ręce miała butelkę wina, którą to każdego cyklu wypijały podczas wspólnej zabawy.
Dwie siostry spojrzały na odpowiadającą na pieszczoty Soriannę z irytacją.
- Kurwa, my tu zapierdalamy całe cykle w jebanych tunelach a ty się widzę świetnie bawisz “najdroższa Siostro”... Na pewno nie przeszkadzamy?
Sama Sorianna przewróciła oczami.
- Oj już nie pierdol, wiek ma swoje prawa, to jest ta Aleanviirka o której wam mówiłam.
Nie minęła chwila, a Aurora w końcu zainteresowała się towarzyszącymi drowkami. Wzrok mocno zlustrował je, jakby musiał przekonać myśli iż są osobami, na które czekała. W końcu krytyka dostała olśnienia i na twarzy pojawiła się wyczekiwana ulga. Dłoń, trzymająca butelkę przy piersi, wyciągnęła palec wskazujący w kierunku drowek.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę, że was widzę. Nie mogłam się doczekać - dodała z zadowoleniem i przejęciem. - Nie stresujcie się tak, wynagrodzę wam to...
Kobiety zmierzyły Aurorę wzrokiem, ta która do tej pory była cicho zgadła “wyszczekaną” siostrę.
- Weź już się nie wkurwiaj to w końcu Ósmy dom nie,? Wypada się zaprzyjaźnić… - mrugnęła do Aurory. Siostra która przed chwilą wściekła się na Soriannę zmieniła minę na bardziej przyjazną gdy spojrzała na Łowczynię.
- Witaj kobieto, cóż jasne, czemu nie przydałoby się trochę rozrywki w miłym dostojnym towarzystwie. W tych jaskiniach zaczynałyśmy już ciągnąć losy która z nas pierwsza siądzie na głowie któregoś z tych facetów, którzy byli tak wydygani jaskiniami, że nawet im się nie chciało…
- Mówiłam, że wiem, czego będą potrzebować... - wtrąciła do Sorianny przykładając jej dłoń z winem do ramienia.
- Powiedzcie mi tylko... Bo umieram z ciekawości... - obniżyła nieco ton - zdobyłyście jakieś perełki z góry?
Bardziej gadatliwa siostra przeczesała loki.
- Jasne, wota ich bogów, serca kapłanów, uszy, mamy nawet dwóch żywych.
- Chcę. Się. Do. Nich. Dobrać - wycedziła pojedynczymi słowami z uśmiechem na twarzy. - Jako pierwsza.
- Łoł, spokojnie kobieto - zaczęła jedna z sióstr - to jest drogi towar.
- Mówiłam o was - poprawiła Aurora z uśmiechem przyglądając się siostrom. - Wiem, że stawiacie obowiązki przed przyjemnościami... Ale ja robię odwrotnie. Po takiej drodze też tego potrzebujecie, mówię wam. Wezmę tylko jeszcze dwie butelki wina.
Sorianna popatrzyła na swoje siostry triumfalnie.
- Mówiłam że jest fajna - objęła w talii Aurorę i pocałowała ją w kark. - Leś skarbie, gdzie się spotkamy?
- Tam gdzie zawsze. Niech się tylko trochę odmoczą - zaproponowała wręczając butelkę kochance. - Chyba, że jeszcze nic nie jadłyście? - zwróciła się do sióstr.
- Przynajmniej nic normalnego - pożaliła się jedna z sióstr.
- Więc jeszcze przed wszystkim tawerna - oświadczyła niedbale wskazując dłonią kierunek, nie chcąc odsuwać z objęć. - Chyba, że wolicie w wodzie?
- Kurwa… - powiedziała jedna z sióstr. - Jak szaleć to szaleć, niech przyniosą do łaźni!
- Więc wyje*cie stamtąd wszystkich i czekajcie. I tak muszę iść po wina to zorganizuje resztę - podsumowała zaciskając nieco bardziej talię Sorianny.

Aurora ciepło pożegnała się z Kapłankami Beanth w ogóle, a z Sorianną nawet cieplej. Łowczyni poleciła swoim ludziom rozeznać się w tym, co kobiety i ich orszak sobą reprezentują. Prócz samych Beanthek, było jeszcze czterech mężczyzn. O ile kobiety jako wysokie służki stanowiły wyzwanie, trudno było ocenić jakim zagrożeniem może być ich orszak. Drowi żołnierze używali długich mieczy oraz sztyletów, a także ręcznych kusz.

Sauna

Kiedy Aurora zjawiła się w łaźni, kobiety zdążyły się już “rozgościć”. Na złotych i srebrnych tacach leżały pieczone grzyby, z dzbanów lało się wino, a unoszący się wielokolorowy dym świadczył o tym, iż i palonych ziółek nie brakowało. Jedna z sióstr siedziała na brzegu basenu i odurzała się winem w czasie gdy jej siostra tańczyła kołysząc biodrami i racząc się dymem z fajki wodnej. Obie były oczywiście już zupełnie nagie, pomijając biżuterię. Sorianna siedziała zanurzona do pasa w wodzie, rozparta o kraniec oczka wodnego. Kiedy Aurora pojawiła się w zasięgu jej wzroku, puściła jej oko.
Łowczyni, trzymając w dłoniach obiecane dodatkowe dwie butelki, spowolniła kroku obserwując obecne drowki. Z zainteresowaniem przyjrzała się siostrom, uśmiechnęła z satysfakcją do Sorianny i obleciała wzrokiem resztę sauny. Nie nalawszy nikogo więcej jej mina nieco zrzedła, a pytający wzrok zatrzymał się na najstarszej kobiecie.
Sorianna przyłożyła palec do ust, chwilę później z wody w koło niej wynurzyło się czterech drowich mężczyzn w rozrywkowym nastroju.
Aurora wypuściła powietrze z płuc. Niezbyt o to jej chodziło... Dłoń trzymająca jedną z butelek wyciągnęła palec w kierunku sióstr, następnie dłoń wskazała trzy palce, by na końcu zadać nieme pytanie.
Rozbawiona Sorianna machnęła ręką po czym pokazała na migi.
~ Wygłodniałe są, skusiły się na samczyków, chyba nie gardzisz kutasem od czasu do czasu?
Łowczyni mruknęła w niezadowoleniu pamiętając o tym, co mówiła Paskuda. Tak się składało, że po powrocie do Sel Natha nie miała zamiaru pozostawać w tym ciele.
~ Mogę ich co najwyżej wykastrować. A jak zajmę się tamtymi, to nie będą potrzebowały... ~ zamigała z chwilowym mściwym uśmieszkiem. ~ Gdzie jest trzecia...?
~ Pewnie wije jakąś pajęczynę, w raju… - odpowiedziały palce Sorianny po czym kapłanka wykonała gest kciukiem do dołu i uśmiechnęła się podle.
~ Niestety to nasze domowe samczyki i będziemy ich jeszcze potrzebować w drodze powrotnej - zrobiła przepraszającą minę.
Aurora była dość rozczarowana, co było też widać na jej twarzy. Zawiedziona spojrzała na dwie ostałe siostry przez jakiś czas układając w głowie brak jednej zawodniczki. Wprawdzie mogła przypuszczać to już wcześniej, bo w podmrokach widziała tylko dwójkę, jednak obecne co do nich, zamiary zakładały i oczekiwały pełnej obecności. Westchnęła ciężko godząc się z niespełnieniem takiej zachcianki. Otworzyła jedną butelkę wina i wzięła parę głębokich łyków. Będąc również w samej biżuterii, udała się do tańczącej siostry, jakby zwabiona jej ruchami, pozostawiając jedną butelkę po drodze.
Tańcząca siostra przechwyciła butelkę upiła rozlewając więcej na siebie niż do siebie, po czym zapytała Aurorę.
- Napijesz się... ze mnie? - to powiedziawszy nabrała wina w usta ale nie przełknęła. W odpowiedzi nie otrzymała słów a uśmiech, objęcie w talii i długi pocałunek. Wino zostało spite z ust, a pocałunek przeniósł się na szyję, gdy język utracił smak trunku. Wplotwszy palce we włosy drowki, Aurora odchyliła jej głowę zlizując w pocałunkach osiadłe kropelki trunku.
Kobieta wsunęła udo między nogi łowczyni i zaczęła stymulować zarówno ją jak i siebie. Aurora poczuła dodatkowo wino rozlewające się na jej karku i spływające między jej pośladkami, moment później wsunął się tam język drugiej z sióstr. Mimo innych planów co do kolejności, Łowczyni przystała na inicjatywę drowki. Zamykając oczy odchyliła własną głowę, jedną ręką palce wplotła we włosy Beanthki a drugą w jej palce. Przytrzymywała ją delikatnie, by odczucie nie traciło na sile. Każda drowka była inna. Sorianne bardziej cieszyło odbieranie. Ta siostra mogła mieć inaczej.
W czasie gdy jedna siostra pieściła usta Aurory pocałunkami a druga pieściła jej krocze, Sorianna obsługiwała właśnie czterech mężczyzn jednocześnie, każdy z nich znalazł jakiś zakamarek drobnego ciała kapłanki, który można by było zapełnić.
Gra wstępna nie trwała długo. Łowczyni postarała się, by każda z sióstr otrzymała podobną ilość pieszczot. W następnej kolejności miała w planach użycie substancji, które tak dobrze zaprezentowała jej Sorianna przez ostatnie cykle. Samą najstarszą kapłanką nie przejmowała się zbytnio. Ją faktycznie mogło najść na inny rodzaj zabaw, choć zastanawiające dla Aurory było to, czy znalazłaby tyle samo doznań, co z nią. Czy krew, która płynęła w innym ciele faktycznie wpływała na te kwestie.
Zaczęło się więc prochowanie, Aurora i dwie Beanthki wsypywały w siebie proszki, łykały pigułki, to wszystko zapijały winem. Czas przestał płynąć w zrozumiały sposób, Kobiety wiły się splecione w miłosnej ekstazie, a kiedy poczucie wyobcowania i niepokoju spadło na Aurorę, kiedy w głowie jej wirowało i straciła całkowicie możliwość zachowania równowagi, wtedy jej nogi i ręce zostały szeroko rozkrzyżowane, a między jej udami położył się pierwszy z samców. Łowczyni mruknęła w niezadowoleniu, myśląc jakby tylko to wystarczyło, by drow zniknął z obecnego miejsca. Kolejna myśl, nieco podburzona przez mieszankę trochę negatywnych emocji, szarpnęła jedną z dłoni, by przyłożyć ją do głowy drowa zaciśniętą w pięść.
Niestety odurzenie robiło swoje i Aurora nie była w stanie przezwyciężyć trzymających jej dłoni. Mogła jedynie biernie czekać aż samiec zaspokoi swoje żądze, a potem aż zrobi to kolejny i kolejny, te wszystkie razy…

* * *

Jakiś czas później, kiedy Aurora w zasadzie nie czuła już swojego ciała, trzy miękkie kobiece języki zaczęły zlizywać z niej to, czym tak hojnie obdarowali ją mężczyźni. Jej dłonie były teraz wolne, choć w głowie wciąż się kręciło a wzrok miała rozmazany. Myśli plątały się a wściekłość była daleko poza zasięgiem. Ręce mało przytomnie powędrowały w dół ciała, by sprawdzić coś, co tak na prawdę podsuwała jej podświadomość, niż jawnie postawione cele. Wciąż wszystko się tam lepiło, ale kobiece usta raczej szybko temu by zaradziły. Ręka zsunęła się prawie na sam dół, by i tam sprawdzić stan... który nie był aż tak zły jak powyżej. Nie pozostało za wiele do zrobienia jak dać sobie czasu, by dojść do poziomu świadomości pozwalającego na logiczne układanie myśli.
Mijał czas, odrętwienie mijało a dominującym zapachem oraz smakiem w ustach znów stawało się wino. Kiedy Aurora była w stanie przejrzeć na oczy, obok niej leżała jedna z sióstr a na niej równie nieprzytomny mężczyzna, w oddali widać było kogoś jeszcze ale wciąż wszystko oddalone bardziej niż cztery metry było zbyt rozmazane. Do uszu łowczyni dochodziły jednak męskie i damskie pojękiwania.
Kambiotka podniosła się do pozycji półleżącej. Na wyprostowanych łokciach spojrzała na jedną z sióstr, po chwili w rozmazaną dal. Płaską rękę wsunęła między uda, nie wiedząc nawet czego można było w ten sposób szukać. Spojrzała ponownie w dal podążywszy za odgłosami szukała jęków Sorianny. Wstała chwiejnie na nogi i wolnym krokiem udała się do jedynej osoby, która widniała w jej umyśle.
Tym sposobem Aurora wpadła do basenu. Nie był on jednak w tym miejscu głęboki, choć i tak na jej biodrach, zacisnęły się “pomocne dłonie”
- Wróciła ci ochota kobieto? - zapytał mężczyzna stojący nad nią.
Łowczyni odwróciła się do samca, nie mając wcale miłych zamiarów. Cielesny kontakt w bojowym nastawieniu otrzymał odpowiedź taką typową dla jej czarciego ciała. Ręce rzuciły się do szyi drowa, by ten odpadł z drogi do najwyższej kapłanki. Wbrew pozorom był jednym z przyczyn zaistniałej sytuacji.
Aurora zaczęła szamotać się z drowem, który chyba źle ocenił jej siłę, po szamotaninie w czasie której przez pewien czas to raczej mężczyzna utrzymywał się na górze i biorąc to za zaloty starał się wcisnąć część siebie w łowczynię, ostatecznie znalazł się nie tylko na plecach, nie tylko z Aurorą na sobie, ale i z głową pod powierzchnią wody. Łowczyni słyszała nerwowe komentarze innego samca które zbywały wrzaski Sorianny w stylu. “skup się na mnie mała kurwo”. Plan nie opiewał na utopienie czarnucha, a skuteczne wybicie mu z głowy dalszych kontaktów. Zaciskające ręce wyciągnęły duszonego z wody, poczęstowały paroma pięściami, i porzuciły półzanużonego w wodzie. Głęboki oddech nadrabiał wysiłek podczas sukcesywnej drogi ku Soriannie. Teraz wreszcie łowczyni dostrzegła Soriannę wciśniętą między dwóch pracujących nad nią samców. Chwiejny krok zbliżył się wolno do trójki.
- Wykur*ać - zakomunikowała niewyraźnie będąc parę kroków przed nimi.
Facet stojący za plecami Sorianny momentalnie przyśpieszył swoje ruchy i po głośnym jęknięciu czmychnął w bok jak najdalej Aurory, w gorszej sytuacji był ten który z jednej strony opierał się o brzeg basenu, z drugiej przykrywała go sama Sorianna. Jakby nie patrząc był w potrzasku.
- Skup się kurwa! - wrzasnęła na niego kobieta policzkując go. - Jeszcze moment!
Moment ten nie nastąpił, przynajmniej nie taki, o którym myślała Sorianna, a ten, o którym myślała Aurora. Złapała kapłankę za byle co się dało i siłą wyrwała z siodła drowa wrzucając na pastwę wody. Sama łowczyni miała uproszczone zadanie trzymania pionu w wodzie. Była tak samo nabuzowana złością jak naprutą proszkami.
Łowczyni chwyciła Beanthkę za włosy i posłała do tyłu, odsłaniając niejako stojącego za nią mężczyznę… tak, stojącego to było trafne określenie, Aurora nie miała okazji dokładnie przyjrzeć się mężczyźnie bo coś siknęło jej po oczach, a zanim miała czas się nad tym zastanowić, wściekła Sorianna rzuciła się na nią i zaczęła targać za włosy. Rozpoczęła się babska walka w basenie. Kolejność znowu musiała być przemieszana, a Sorianna musiała poczekać na swoją kolej, gdyż czwarty samiec bardzo potrzebował odwetowego pokazu siły. W gruncie rzeczy wszystko sprowadziło się do siły, gdyż mając ją zawsze Aurora pokonywała dotąd wszystkie przeszkody. Dłonie łowczyni zacisnęły się na rękach kapłanki, by jej uścisk puścił na tyle, by można było ją z siebie zrzucić. Fakt, Aurora wciąż była zwyczajnie silniejsza i zrzuciła z siebie kapłankę, tym sposobem dopadła drowa który właśnie starał się wykaraskać z basenu. Nie mając szczęścia został pochwycony i wciągnięty do wody. Tam na jego łeb spadały kolejne uderzenia aż ten zamienił próby ucieczki na próby osłaniania własnej głowy.
To mogło się udać. Gdyby nie dźwięk modlitwy który doleciał do uszu Aurory… za późno. Ciało łowczyni zastygło w bezruchu.
- Weź się kurwa ogarnij i zwiąż ją czymś kretynie - Sorianna poleciła mężczyźnie. Ten wstał i odwrócił głowę w stronę brzegu. Były tam złote bransoletki które Aurora widziała wcześniej na ramieniu Sorianny, kapłanka trzymała je na jednej ręce, ale teraz widać było dokładnie, że można było ich używać, właśnie jak kajdanów. Bardzo eleganckich, ale jednak. Kiedy mężczyzna skuł łowczynię Sorianna zawołała do niego.
- Nie masz jej nic do powiedzenia…? - na te słowa mężczyzna z całej siły uderzył Aurorę w brzuch tak że ta zgięła się wpół.
Stęknięcie od uderzenia przyszło z opóźnieniem, wraz z powrotem władności ciała. Zgięta pozycja nie utrzymała się na prostych nogach i wpadła w całości do głębszej wody. Chwila szamotaniny była potrzebna by stanąć i odbić się ku płyciźnie.
- Mówiłam... - wymamrotała niewyraźnie walcząc z grawitacją, proszkami i złością. Chwiejny krok zawijał łuk w kierunku kapłanki. - Mówiłam "nie", kur*a...
- Widzę że wam się wszystkim kutasy zwichnęły to i z myśleniem ciężko - zwróciła się Sorianna do mężczyzn. - Łapać mi gamatkę i podtopić.
Wszyscy mężczyźni, w tym ci niedawno poturbowani przez łowczynię ruszyli teraz w jej kierunku. Złapana za wszystkie kończyny oraz głowę Aurora, coraz to nurkowała w wodzie. Kiedy na moment unoszono ją do góry, Sorianna uderzała ją pięścią w twarz. Aurora nie wiedziała ile to trwało, gdyż po kilkunastu razach straciła przytomność.

Uh Natha - Sadzawka Topielców

Kiedy Aurora odzyskała przytomność zorientowała się, że wisi głową w dół. Dodatkowo, jej włosy i oczy zakrywała lodowata woda i kobieta musiała napinać obolałe mięśnie by unieść się ponad taflę wody. Na ile rozumiała sytuację, wisiała skrępowana chyba kilometrem liny, na haku, zawieszona nad Sadzawką Topielców, miejscem gdzie dokonywali żywota ci, którzy złamali prawa Uh Natha. Pomijając krępujące ją liny, była naga, okropnie poobijana a najbardziej bolała ją szyja.
- No dobra cipo, ostatnia szansa - dobiegł ją gardłowy głos duergara stojącego na czele czteroosobowej grupy współziomków.


- Zdejmiesz ten wisiorek sama, to umrzesz szybko, będziesz głupia, umrzesz długo.
Aurora zrozumiała, że magiczna obroża wciąż znajduje się na jej szyi i musiała przykuć uwagę krasnoludów. Jasne - stąd ten ból, karły musiały próbować ją odczepić. Mogły oczywiście uciąć kobiecie głowę ale… to przecież nie rozwiązałoby problemu jak ją rozpiąć - widocznie tą opcję trzymali na koniec.
- Szkur*azaszjpier*olętępądziwkęęęe... - syczała wijąc się jak zawieszony baleron. - Kur*a! - szarpnęła się poruszając włosami taflę wody. - Je*ane brodacze! Co wam ta suka za gówno wcisnęła? Popier*oliło do reszty? Wytłumacz mi to kur*a! Wytłumacz w jaki sposób do h*a jasnego się tu znalazłam, siwusie?!!
Krasnolud kiwnął swoim towarzyszom i moment później, Aurora osunęła się kilka centymetrów głębiej w wodę - najwyraźniej, karły trzymały koniec liny.
- Zła odpowiedź cipo - skwitował duergar. - Za zabójstwo trzech drowek oraz próbę kradzieży zostałaś słusznie skazana na śmierć przez utopienie. To jak? Zdejmiesz wisior czy mam go zdjąć z twojego tępego łba?
- KUR*AAAAAAAAAA!!! - wrzasnęła w odpowiedzi na obniżenie. Kolejne słowa wyrzucała z siebie ze sporą szybkością, jakby starając się, by zostały wypowiedziane przed całkowitym opuszczeniem do wody. - Dobrze znam wasze je*ane prawa! A te liny wcale nie wyglądają jak łańcuchy! Właśnie mnie oszukałeś, kur*iu! Wrzucą cię do sadzawki, czy sam wskoczysz?! W prawach nie ma nic o mordowaniu czarnuchów! Każdego cyklu ktoś ginie w tunelach! żółtowłosa z haczykowatym nosem, krótko ścięta z ludzkimi biodrami i ciemna siwa dwusteka?! Wierz mi, żyją i mają się świetnie! I oświeć mnie, do h*ja, co mogłam od nich ukraść będąc w JE*ANEJ SAUNIE?! Je*ane tandetne błyskotki, które ma każda drowka?! Nie obrażaj mnie, kur*a! Od tygodnia pieprzę się tam z najstarszą ćpiąc do nieprzytomności! Gdy z powierzchni wróciły jej siostry, je też miałam wyje*ać! W karczmie zamówiłam żarcie do sauny dla czterech osób, na miejscu się okazało, że jest jeszcze czterech samców, ich też zaje*ałam?! Sprawdzaliście przemoczone od wody opuszki?! Szerokie źrenice od prochów?! Wiecie co to jest dostępność macicy, h*jki?! Zero pier*olenia się z samcami, póki Opiekunka nie wskaże konkretnego! Ta cipa złamała mój zakaz jak byłam ledwie przytomna. Mam ich, kur*a, w sobie, czy nawet jeszcze na je*anej twarzy! Sprawdzaliście to?! Sprawdziliście siniaki na nadgarstkach od przytrzymywania mnie?! Ślady na knykciach od wpier*olenia samcom?! Siniaki od bransoletek, którymi mnie skuli?! Siniaki na twarzy od napier*alania mnie do utraty przytomności?! SPRAWDZILIŚCIE COKOLWIEK?! Czy sprzedaliście się jak tanie dziwki biorąc z połykiem wszystko, co wam wcisnęli?!
Potok słów sprawił, że usta i gardło Aurory wyschły na wiór a głos nieco ochrypł. Po nabraniu paru szybkich płytkich wdechów wierzgnęła i wrzasnęła ponownie.
- TO NAZYWASZ SŁUSZNOŚCIĄ???!!! PIER*OLĘ WAS Z TAKĄ SŁUSZNOŚCIĄ!!!
Krasnal prychnął.
- To nawet może być prawda, tyle że nikogo już to nie obchodzi. Widzisz, twoje trzy rodaczki są martwe, ich siostra, osądziła ciebie, jesteś złapana na miejscu zbrodni i w tym momencie to czy naprawdę je załatwiłaś, czy ktoś, choćby ta siostra, cię wkopał, nie ma już znaczenia. Jest zbrodnia, jest kara - karzeł machnął do towarzyszy by jeszcze trochę opuścili Aurorę do wody.
- Tu pływają też takie fajne rybki, może zaraz zeżrą ci mordkę, hehe.
- KUR*AAAA!!! - wrzasnęła. - Ogniem! Je*any, kur*a ogień! Tak ściągniesz mi to homonto Opiekunki!
Krasnolud zarechotał.
- Heh wiedźmo, to może być całkiem zabawne… - Duergar zaczął szeptać coś ze swoimi kompanami przez dłuższą chwilę.
- No dobra, cipo - odezwał się wreszcie. - Chociaż, to jak mówiłem o szybkiej śmierci zamiast wolnej, to może trochę przedobrzyłem… - machnął ręką na ziomków by wyciągnęli Aurorę do góry. Następnie ktoś ściągnął kobietę z haka i bezceremonialnie spuścił na kamienistą płyciznę, wciąż, łowczyni musiała trochę się wygimnastykować by się nie utopić.
- Na twoim miejscu cieszyłbym się wodą póki możesz, ha! - zarechotał krasnal pochylając się ku kobiecie i… spuszczając okutą żelazem pięść na jej policzek. Aurora osunęła się w ciemność.
 

Ostatnio edytowane przez Proxy : 14-12-2016 o 18:58.
Proxy jest offline