Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2016, 23:18   #91
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
- Nosz kurwa, co za żydoelf! - mruczę trochę za głośno z wnerwu. Jakby ten żyd mnie okradł, to bym go na miejscu o łeb skróciła i nie patrzyła, że on z załogi. Ja nie toleruję złodziejskiego nasienia na pokładzie. Biorę pudełeczko z tytoniem, wsadzam je do kieszeni mojego zajebistego płaszcza, a pod pachę biorę niedelikatnie cygaństwo - nie dość, że rude, to jeszcze elfie. Niech się jeszcze złodziej cieszy, że nie jest cały czarny i nie ma białych kudłów.
- Ja rozumiem, że chlać nie umią jak trza, ale że jeszcze podpierdalają jak cygańskie ścierwo? - złorzeczę pod nosem, taszcząc rudzielca pod pachą jak dywanik. Taranuję jak rosły byk towarzystwo, które nawija mi się po drodze. Chociaż nie ma potrzeby, nikt mi się nie wpieprza na drogę.
Mały problem następuje przy wdrapaniu się na pokład, trzeba było trochę pokombinować, jak wnieść "truchło" po drabince. Nawet nie chodzi o siłę, chodzi o dwie ręce potrzebne do wchodzenia po drabinie. Ale udało się jakoś wejść na pokład. Wracam do kajuty Yuteala.
Rzucam "truchło" na glebę przed kojem Yuteala. Nie robię tego delikatnie, słychać porządny łomot.

- Ta złodziejska pizda okradła cię z tytoniu, a co gorsza jest z naszej załogi - prychnęłam, i po chwili pokazuje Yutealowi pudełko z tytoniem, które przy nim znalazłam. - Pomińmy to, że może przypadkiem wyratowała cię przed tym tytoniem. Bo gdyby to chujostwo nie było zatrute, to pewnie też by cię okradła i się co gorsza wycwaniła. Wąż, idź po solidny powróz, ja przypilnuję, żeby to ścierwo nigdzie nie uciekło! - rzucam ostro do byłej kapitan. Ja wyjmuję jeden z mieczy i przekładam go na lewą rękę. To nie żebym była bardziej litościwa - jestem mańkutem, w lewej łapie mam więcej pary. Ręka mi drży z gniewu, wymierzona w twarz rudego. Ledwo nad sobą panuję, lewa noga też mi świerzbi, żeby zadać solidnego kopniaka nieprzytomnemu kradziejowi.

Jeszcze zanim stracę na moment panowanie nad sobą, wołam jednego majtka, żeby przeszukał kajutę i legowisko rudzielca. Okradł Yuteala, może faktycznie okradł też i innych.
Nie wytrzymuję zbyt długo z panowaniem nad gniewem; zanim reszta towarzystwa jakkolwiek zareagowała, rudy zdążył ode mnie zarobić dwa potężne kopy w golenie. Kości pewnie poszły do nieba. Nie obchodzi mnie, co sobie pomyśleli o tym, w tym momencie mam to totalnie gdzieś. Równie dobrze mogłabym zabić, ale lepiej, że tego nie robię. Złodziej przynajmniej daleko nie ucieknie w razie, gdyby jednak odzyskał przytomność. I może nie trzeba będzie go za bardzo pilnować. Ból, jaki mu będzie towarzyszył, zrobi dobrze swoją robotę.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 28-11-2016 o 15:47. Powód: Na prośbę MG
Ryo jest offline