= Ty jesteś Hisamatsu Kazuo, quincy, który opuścił niedawno swoją grupę? Nazywam się Jirou Nightroad.
Uścisnęliśmy ręce. -Tak, to ja...
Quincy dosiadł się do mnie, wyjął paczkę papierosów, zapalił jednego. - Palisz ?
- Nie, dziękuję... podobno jest do mnie jakaś sprawa... coś ważnego...
= Więc tak... Pewnie się domyśliłeś, że to z mojego powodu tu jesteś. Chciałbym ... prosić Cię o pomoc.
- W jakiej sprawie?
= Musisz zdecydować, po czyjej stronie staniesz...
- Nie bardzo rozumiem...
Spojrzałem na faceta, ten zaś po raz kolejny zaciągnął się papierosem. = Niedługo ... szykuje się coś, co można nazwać ... walką. My, Quincy, musimy walczyć..
- Walką powiadasz... tylko że my wiecznie walczymy.
= Może i tak, lecz teraz to jest coś więcej ... Musimy się wzmocnić i ...
Po raz kolejny się zaciągnął = .. i zabić Kenji'ego Metsuki'ego
- Rozumiem że to ważne... ile osób się tym zajmie?
= Nie wiem czy wiesz, ale nie będziemy szukać każdego. Wybierzemy tylko elitę, nie chcemy niepotrzebnych śmierci. I tak, jesteś dla mnie elitą ..
- Rozumiem... swoją drogą to zabawne, bo znam wielu lepszych ode mnie.
= Może i tak... ale pewnie nie wiesz, ale w Tobie jest ... coś. Coś, co pozwoli nam wygrać.
- Coś?
Pomyślałem przez chwilę. - No dobrze... bez wdawania się w szczegóły, co mam zrobić i kiedy?
= Chwilowo nic. Otrzymasz ode mnie coś jak znak... Nie zaczniemy wszystkiego od razu, najpierw musimy zebrać odpowiednich ludzi i ustalić wszystko... Nie będzie łatwo. Nawet jeśli dostaniemy się do Kenji'ego, to kto wie, czy on sam jeden nas nie zabije.
- Mhm... ilu ludzi jest "z nami"?
= Szczerze ? Ty, i ja.
Zamilkłem, by po chwili powiedzieć - Dwie osoby? Myślałem że to jakaś... oficjalna sprawa, czy coś... skrytość to jedno, ale...
- Oficjalna w sensie na dużą skalę...
= Powiedziałem, że wybieram tylko najlepszych. Uwierz mi, że nas dwóch potrafi zrobić wiele .. bardzo wiele.
Mężczyzna zgasił papierosa. = Za dwa dni znowu się spotkamy, jeśli chcesz dołączyć. Jeśli nie, trudno. Jednak potrzebuję Twojej pomocy. Zapamiętaj to miejsce, tu spotkamy się ponownie.
- W porządku... za dwa dni...
Mężczyzna wstał, podał mi rękę, i już bez słowa odszedł.
Po tej rozmowie postanowiłem udać się do pierwszego lepszego hotelu. Po krótkich poszukiwaniach znalazłem jakiś w miarę tani hotelik i zapłaciłem za pokój na noc. Przed udaniem się na spoczynek poszedłem jeszcze do restauracyjki i zjadłem pożywną kolację. Potem udałem się do pokoju, przebrałem się w piżamę, położyłem się i zasnąłem. |