Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2016, 09:50   #332
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Czarodziej nie spodziewał się obudzić na tym trzęsawisku. Gdziekolwiek było, nie było nawet wiadomo czy są wciąż na wyspie. Przeklinał siebie w duchu, że nie zbadał prędkości lecącej wyspy, co w połączeniu z jego dosyć dobrą pamięcią pozwoliłoby może na nieco dokładniejszą lokalizację.

Jeszcze ciekawsze było pojawienie się ponownie amuletu. Przedmiot wywoływał w czarodzieju dziwne uczucie, coś jakby przeczucie, a może umysł wyczulony na zjawiska przeszłe i przyszłe po prostu odkrywał przed nim niektóre ścieżki losu....
Rashad wydawał się pożądać przedmiotu, i Katona kusiło, by całkowicie oddać sprawę amuletu nowemu, i radośnie nieporadnemu badaczowi tajemnych arkanów. Gdyby w głębi serca był istotą równie złą co diabelstwo, być może nawet sam zachęcałby Rashada do niewątpliwie niebezpiecznego eksperymentu polegającego na założeniu go na szyję bez szczegółowego badania. Elf mógłby wtedy dokładnie zbadać wszelkie efekty uboczne artefaktu, co najpewniej odbyło by się kosztem ciała, a według wszelkiego prawdopodobieństwa również i duszy mistycznego wojownika.
Z drugiej zaś strony......
- Ostrożnie z tym amuletem. Mam parę pomysłów, ale muszą chwilowo zaczekać - Katon kiwnął głową Rashadowi, ufając, że ten nie będzie na tyle zaślepiony żądzą posiadania magicznych błyskotek, i nie nałoży go sobie na szyję. "Arystokracja...." czarodziej pokręcił głową i zajął się ważniejszą sprawą.

Wpierw należało określić gdzie dokładnie się znaleźli. Kontur wyspy mniej więcej pamiętał. Położenie Tanaroa też nie było tajemnicą. Tajemnicza latająca wyspa nie pędziła z dużą szybkością, ot tempem lecącego powoli wróbla. W ciągu nocy mogli przebyć co najwyżej kilkanaście mil. Widzieli z wyspy zbliżający się wulkan, wiec najpewniej lecieli w stronę środka wyspy, nie nad ocean. Aby określić dokładniejsze położenie, należało więc znaleźć wulkan, położenie słońca i z grubsza określić gdzie wylądowali.

Katon przywołał swojego chowańca, każąc mu wzlecieć ponad korony drzew i przez chwilę pooglądał zielony dywan dżungli poniżej oczami latającego stworzenia, szukając charakterystycznych punktów, które pozwoliłyby na zorientowanie się w sytuacji i położeniu. Podniesione głosy przywołały go z powrotem, więc pozwolił chowańcowi usiąść sobie na ramieniu, chwilowo przerywając obserwację otoczenia.

Nie spodziewał się zobaczył jego. Jej również, ale w obecnej sytuacji nie należało jednak narzekać. Zresztą nigdy nie wiedział, czy należało ją nienawidzić, co było oczywiście powielaniem stereotypów wynikających raczej z odległej historii obu ras.....
"No właśnie...". Katon jak większość elfów był zdania, że już mieszanie się z innymi rasami jest wyrazem nieodpowiedzialności i braku samokontroli. Pół-drow to nawet nie był błąd, bo niezależnie, czy drowem był ojciec czy matka, było to najpewniej tragiczne zdarzenie dla nie-drowiego rodzica, rodzaj wymyślnej, drowiej tortury i chęci dominacji nad uważanego za słabszy gatunek. Rozłożonej na lata. Nigdy nie pytał dziewczyny od przeszłość, a ona widząc jego mimowolną reakcję też reagowała nieufnością. Jeśli zaś nie była mieszańcem....cóż, Katon miał nadzieję, że wyspa wyręczy go z wszelkich moralnych dylematów.

Katon rozluźnił zaciśnięte mimowolnie pięści i aby rozładować jakoś wyczuwalne między nimi napięcie postanowił chwilowo o tym nie myśleć, i skupić się na rozwiązywaniu problemów, nie rozgrzebywaniem cudzej przeszłości. Na przykład przywitać wojownika, którego pięści widział już w akcji i szanował.
-Kwan.....bogowie muszą Cię kochać. Przeżyłeś - Czarodziej po raz pierwszy od dłuższego czasu szczerze się ucieszył. Widział co ten skośnooki wojownik wyczynia z pięściami i nogami, bawiąc się czasem z marynarzami na pokładzie Królowej w ćwiczebnych walkach bez broni, z których zawsze wychodził bez szwanku. Szczególnie pamiętał łamane jego gołą ręką drzewce bosaków czy wioseł, co wydawało się czarodziejowi niemałą sztuką, biorąc pod uwagę fakt, że Kwan nie wykorzystywał żadnej mistycznej mocy.
Należało jednak coś jak najszybciej postanowić. Pozostawanie na bagnach nie było najbezpieczniejsze.

Przywołanie chowańca i obserwacja otoczenia przez jego zmysły - Katon szuka charakterystycznych punktów orientacyjnych: gór/wulkanu/dymów z palenisk lub ognisk/ewentualnej linii brzegowej, gór, wzgórz, budowli, rzek itd.

 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 28-11-2016 o 11:05.
Asmodian jest offline